Rozdział 19

332 21 36
                                    

Okryta jedynie białą koszulą Hermana, stałam przy oknie, obracając telefon w dłoniach i podziwiając budzące się do snu osiedle Royal Portque. Mężczyzna nadal spał spokojnie w moim łóżku, jednak mnie z przyjemnej krainy Morfeusza wyrwał nagły dźwięk przychodzącej wiadomości, który od razu wywołał ciarki na moim ciele, skutecznie otrzeźwiając mój umysł i pozbawiając tej przyjemnej chwili odpoczynku.

Stara kryjówka Velvorn, 18.00

Przyjedź sama albo już teraz pożegnaj się z tym agentem

Słowa, jak podejrzewałam, Kyle'a, wysłane zaledwie pół godziny temu, powtarzałam w głowie niczym mantrę. Moje myśli ponownie szalały, powodując okropny ból głowy, który jeszcze bardziej pogarszał moje samopoczucie.

Kiedy Albie wczorajszego wieczora wyjaśnił mi pokrótce całą sytuację, wiedziałam już, że Kyle musiał śledzić ostatnio nie tylko mnie, ale również i jego. Osobiście albo za pośrednictwem swoich pionków, którzy byli zbyt przerażeni, aby mu się przeciwstawić. Czy byłam tym zaskoczona? Absolutnie nie.

Obawiałam się jedynie tego, że w przeciągu tej nocy, mogło dojść do kolejnego morderstwa. Pewnie właśnie dlatego napisał.

- Wszystko w porządku? - obróciłam się w stronę łóżka, gdy do moich uszu dotarł lekko zachrypnięty głos mężczyzny. Z głową nadal ułożoną na poduszce, spoglądał na mnie zatroskanym wzrokiem.

Mocniej ścisnęłam telefon w dłoni, zaprzeczając ruchem głowy i podchodząc do materaca, na którego brzegu usiadłam. Włączyłam urządzenie i pokazałam mu wiadomość, która skutecznie ustawiła go do pionu. Zabrał je z mojej dłoni, jakby dokładnie analizując każde, napisane przez mojego byłego męża, słowo.

- Trzeba natychmiast powiadomić Edwina. - polecił, odrzucając kołdrę na bok. Jednak zanim zdołał się podnieść, ułożyłam dłoń na jego ramieniu, skutecznie zatrzymując go w miejscu.

- Nie możesz. - oznajmiłam, wzdychając - Nikt nie może na razie o tym wiedzieć.

- Carmi...

- Posłuchaj mnie. - przerwałam mu, siadając przodem do niego i spoglądając prosto w jego tęczówki - Chociaż Kyle jest nieprzewidywalny, to wiem jedno na sto procent. Jemu od początku chodziło o mnie. O nic czy nikogo więcej. On mnie nadal kocha, na swój posrany sposób. Chroni mnie, wiem o tym. Zamordował Michaela dla mnie. Nie skrzywdzi mnie.

A przynajmniej chciałam w to wierzyć. Z całego serca.

- Naprawdę zamierzasz zrobić to, o czym właśnie myślę?

- Pójdę na to spotkanie. Sama. - odparłam pewnie - Dowiem się, czego oczekuje i zakończę to gówno raz na zawsze. Tak należało zrobić od samego początku. Ale byłam zbyt przerażona wizją spotkania z nim, abym sobie to wcześniej uświadomiła.

- A co, jeśli chce cię tam zwabić tylko po to, aby z tobą skończyć? - wyszeptał, a ja wiedziałam, że te słowa ledwo przeszły przez jego gardło - Mówiłaś, że nie daruje ci tego, iż od niego uciekłaś.

- Przynajmniej umrę wiedząc, że ostatnie chwile życia spędziłam z Hermanem Ross'em. I były to najlepsze chwile w całej mojej egzystencji. - uśmiechnęłam się delikatnie. Mężczyzna, zamiast mi jednak odpowiedzieć, przytulił mnie do swojego ciała, a ja wcale nie protestowałam.

Wiedziałam, że nie będzie próbował mnie zatrzymywać. Zdawał sobie sprawę z faktu, że ja na końcu i tak postawiłabym na swoim, niezależnie od jego opinii czy próśb. Bo w dniu dzisiejszym w końcu byłam gotowa na takie poświęcenie.

- Musisz mi coś obiecać. - zaczęłam, odsuwając się od niego. Złapałam jego dłoń, łącząc nasze palce i to właśnie na nich zatrzymując swoje spojrzenie. - Obiecaj mi, że pomimo wszystkiego, nie zjawisz się w tym budynku. Nie pojedziesz za mną i przede wszystkim nie zawiadomisz o tym FBI.

My Dearest NightmareWhere stories live. Discover now