-Najpierw do Vincenta - powiedział Alex.

-Co? - zapytałam..

-Po nikogo nie zadzwonicie- usłyszeliśmy głos mężczyzny.

Był to ten sam mężczyzna, który zaczepił nas pod McDonaldem. W rękach trzymał broń.

-Ale mam farta. Monet i Tern. Kurwa przed mną stoi rodzina dwóch z trzech najlepszych i najważniejszych rodzin organizacji.

Popatrzyłam krzywo jaką organizacja? Co się dzieje? Nie rozumiałam nic.

-Zostaw ją, ona o niczym nie wie - krzyczał Alex.

-Myślisz, że mnie to obchodzi?

-Po co ci ktoś, kto nic nie wie i nic od niego nie wyciągniesz - zapytał agresywnie Alex.

-Myślisz, że potrzebuję informacji wystarczy, że ją zabije, a potem ciebie.

Alex prychnął.

-Odsuń się od niego!- rozkazał, zrobiłam to.

Odeszłam o prę kroków od Alexa. I to był kurwa błąd. Błąd którego pożałowałam.

-No to kto pierwszy? A może ty?

Wycelował bronią, w moją stronę zamknęłam oczy. Moje całe życie przeleciało mi nagle przed oczami. Wszystkie momenty z mamą, babcią, Alexem, ciocią Lu. To jak pierwszy raz wsiadłam na motocykl. To jak po raz pierwszy Alex powiedział mi ''kocham cię'' i usłyszałam huk, najpierw jeden, potem drugi. Ale ból nie nadszedł. Otworzyłam oczy, by sprawdzić co się dzieje.

ALEX LEŻAŁ PRZEDEMNĄ Z PISTOLETEM W RĘKU

-Alex?

Zobaczyłam czerwoną plamę, która zaczęła się powiększać. Kurwa krwawił.

-Telefon gdzie jest telefon- mówiłam panicznie. Wyjęłam telefon i zaczęłam szukać zasięgu- mam! Numer na pogotowie.

Jestem ogarniętym człowiekiem i umiem zachować zimną krew, wtedy gdy potrzeba. Ale moja mama zawsze mówiła mi, co trzeba zrobić podczas wypadku. Można powiedzieć, że szykowała mnie na taką okazję.

-Hailie- mówił cicho- najpierw do Vinca.

Jak kazał tak zrobiłam, wybrałam numer do mojego najstarszego brata i zadzwoniłam, nie musiałam długo czekać.

-Vinc mieliśmy wypadek znaczy.. kurwa.

-Hailie na spokojnie, co się stało?-zapytał lodowatym głosem.

-Mieliśmy wypadek, ktoś postrzelił w opony i postrzelił mnie. Znaczy celował w mnie, ale Alex mnie osłonił- język strasznie mi się plątał.

-Dobrze zostaw telefon w zasięgu i idź do Alexa. Spróbuj zatamować krwawienie. Rozumiesz?

-Tak.

-Co zrobisz?

-Pójdę do Alexa zatamuje krwawienie, a telefon zostawię w zasięgu.

Jak powiedziałam tak zrobiłam.

Musiałam się opanować, Alex mnie potrzebuje. Uklęknęłam przy nim i zdjęłam bluzę. Odpieram jego bluzę, tak by mieć lepszy dostęp do uciskania rany. Zaczęłam uciskać ranę, tak by leciało z niej jak naj mniej krwi.

-Dlaczego to zrobiłeś? Ty idioto - płakałam mu.

-Oj przesadzasz, wyjdę z tego jak zawsze - mówił spokojnie.

-Jak zawsze? To który raz jesteś już postrzelony?- zapytałam ironicznie, nie czekając na odpowiedź.

-Nie wiem może z 8? Przestałem liczyć na 4.

-Co? Jak o tym nie wiedziałam?

-To zawsze dzieje się w stanach.

-Mhm nie przyjeżdżasz już nigdy do stanów.

-To jak będę, cię widywać?- zapytał.

-Będę przyjeżdżać.

-Minia będzie, do mnie przyjeżdżać słodziutko. Wiesz?

-Co?

-Kocham cię.

-Wiem to.

-Chyba odpływam. No bywa jak nie przeżyję, to pamiętaj to.

-Ty jesteś idiotą? Przeżyjesz! Słyszysz? Przeżyjesz.

-Wiem. W końcu mam najlepszą opiekunkę na świecie.- zaczął się podnosić.

-Leż nieruchomo, bo wtedy będzie, lecieć mniej krwi.

Wtedy przyjechały dwa auta. Z nich wysiadła dwójka moich najstarszych braci. Ulżyło mi. Ci szybko go przejęli i zaczęli, się z nim zajmować, a już za chwilę przyjechała karetka i go zabrała. Po chwili przyjechała i kolejną ta zabrała mnie, a tam usnęłam.

____
Od Autork.

Sorki za błędy orto.

Zapraszam też na moje 2 konto

Taki nagły zwrot akcji🤭

Jak masz pomysły, co może być dalej, zostaw go tu ------>>>>

Zachęcam, do zostawienia gwiazdki☆⭐️

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówWhere stories live. Discover now