Rozdział 18

12 3 1
                                    

Jak zawsze wszystko poszło łatwo i wracałem już w nieco lepszym humorze do domu. Zabiłem człowieka co dawało mi jak zawsze ogromną satysfakcję ale i tak co jakiś czas wracałem myślami do tego co powiedziała Lea. Myśli, że zrobiłem coś Adele, ale jest za głupia żebym mógł powiedzieć jej prawdę. Jechałem jak zawsze tą samą drogą. Straciłem kompletnie poczucie czasu i sam nie wiem która była wtedy godzina, ale zdecydowałem się, że zatankuje jeszcze samochód bo niedaleko była stacja.
_____________________

Poszedłem już zapłacić za paliwo kiedy nagle usłyszałem za mną czyiś głos. Nikt mi nic nie da zrobić w spokoju. Odwróciłem się a mojego zdziwienia nie dało się w tym momencie opisać.

-No co ignorujesz moje wiadomości? -powiedział Martin podchodząc do mnie.

-Skąd wiedziałeś gdzie jestem?

-Wiesz, ma się swoje sposoby na to. -odpowiedział. -Teraz ja przejmuje kierownicę i cię gdzieś zabieram.

-Ty masz kierować? Znając życie to trzeźwy nie jesteś.

-Jak narazie jestem. -zaśmiał się. -Ale zaraz oboje nie będziemy.

-Daj mi już dzisiaj spokój. I tak mam humor spie*dolony. -odpowiedziałem i miałem zamiar już iść wkońcu zapłacić.

-No właśnie, to sobie poprawisz i się rozluźnisz. Czekam na ciebie w samochodzie tylko podaj kluczyki.

Nie wnikałem w to co wymyślił. Podałem mu te kluczyki żeby mieć święty spokój.

Po chwili kiedy już wróciłem, wsiadłem do samochodu w którym już siedział i zamknąłem drzwi.

-Tylko się nie rozpie*dol. Nie mam zamiaru potem za naprawę płacić.

-Daleko nie jedziemy. -odpowiedział i wkońcu ruszył.

Jechaliśmy przez dłuższy czas nie odzywając się do siebie ani słowem. Było słychać tylko dźwięk silnika. Martin był odziwo w dobrym humorze,ale mimo wszystko widział że byłem lekko zdołowany dlatego siedział cicho. Właściwie nie dziwię mu się, że cały czas chodzi taki zajebiście szczęśliwy skoro potrafi wychlać 5 piw na raz.

Zatrzymaliśmy się przy niewielkim budynku w którym było dosyć sporo ludzi. Wydawało mi się przez chwilę, że kiedyś tu byłem. Pewnie Martin mnie raz wyciągnął ale byłem za bardzo zmęczony, żeby teraz myśleć o przeszłości.

-Gdzie ty mnie zabrałeś? -zapytałem wychodząc z samochodu.

-No jak to gdzie? Do baru. -odpowiedział mi całkiem spokojnie. -Nie mogę już dłużej patrzeć na to, jaki przytłoczony jesteś. Nachlejemy się raz a dobrze i może się chociaż trochę rozluźnisz.

-Japie*dole. Jak ty coś wymyślisz.

-Nie bądź takim nudziarzem i chodź już. -zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę wejścia.

_______________________

Straciłem kompletnie poczucie czasu. Wypiłem cholernie dużo, a Martin co chwilę jeszcze domawiał mi i sobie kolejne piwa albo jakieś mocne drinki pomieszane z wódką. O to, że na drugi dzień wszystko zapomnę akurat martwić się nie musiałem bo mam mocną głowę po alkoholu. Mijały tak kolejne godziny. W pewnym momencie Martin gdzieś poszedł a ja właściwie nawet tego nie zauważyłem, ale moją uwagę zwrócił jakiś typ który siedział tylko trochę dalej odemnie i raz po raz się na mnie spoglądał. Zdecydowałem, że nie będę się tym narazie przejmować. Pewnie jest jakiś kompletnie pijany i gapi się na wszystkich pokolei.

Wypiłem kolejnego drinka, kiedy nagle ktoś stanął obok mnie i poczułem na szyi czyiś oddech.

-Jesteś tu sam? -zapytał ten sam typ który jeszcze chwilę temu siedział zaledwie 2 metry odemnie.

-Nie.

-Jestem Louis. -lekko się uśmiechnął czego nie odwzajemniłem. Wydawał się być cholernie dziwny a takim jak on, kiedy mnie denerwują obijam raczej mordy niż wdaję się w jakiekolwiek rozmowy. Kompletnie go ignorowałem i zająłem się sobą.

-Um.. Dałbyś się gdzieś zaprosić? -nie odpuszczał co denerwowało mnie jeszcze bardziej.

-Czego ty chcesz do cholery? Zachowujesz się jak jakiś pie*dolony prześladowca. -podniosłem na niego głos. Czułem, że zapewne teraz jeszcze więcej osób wtapia we mnie swój wzrok.

Nastąpiła między nami cisza. "Louis" nerwowo spuścił ze mnie swój wzrok i było widać, że był nieco skrępowany.

-K*rwa, nie moja wina, że mnie tak pociągasz.

Po tych słowach wyplułem prawie to co piłem.

-Że co? Nie jestem gejem. -parsknęłem śmiechem. Miałem z niego w tym momencie niezły ubaw. Zmienił orientację pod wpływem alkoholu. -Ile wypiłeś?

-To jest w tym momencie nie istotne.

-Jest. -ponownie się zaśmiałem.

Znowu żaden z nas nie odpowiedział, a ja czułem się cholernie nie komfortowo w towarzystwie tego pijanego debila. Patrzył na mnie jak jakiś pedofil.

-Masz... zajebiście ładny uśmiech. -odezwał się po chwili.

Zignorowałem go i wziąłem kolejny łyk drinka jednocześnie dalej czując na sobie jego spojrzenie.

-Co pijesz? -zadał kolejne pytanie a ja miałem ochotę z całej siły przywalić mu tym szkłem.

-Sam już nie wiem, ale cholernie mocne.

-Dasz spróbować? -lekko się uśmiechnął.

-Nie.

-Idiota. Bardziej chciałem posmakować twoje usta. -odpowiedział a ja zamarłem w bezruchu.

Dziękuję wszystkim którzy dotarli do końca rozdziału za przeczytanie. Bardzo bym prosiła o pozostawienie gwiazdki oraz komentarza. To motywuje mnie najbardziej do kontynuacji<3

Tego się napewno nie spodziewaliście XD

Ostatni krok do Miłości Where stories live. Discover now