Tymczasem Rayan pojechał chwilowo sam do Londynu. Mimo tego, że był cały czas na mnie nieco wkurzony to chciał przekazać swoim i moim rodzicom, że jestem cała zdrowa i ślub będzie mógł się odbyć. Minęła dłuższa chwila kiedy dojechał. Zaparkował swój samochód przed wielkim domem i odrazu kiedy wyszedł, podbiegła do niego Emily - jego matka, która cały dzień stresowała się przyjazdem syna i tego co od niego usłyszy w mojej sprawie.
-Boże święty, Rayan, dłużej się być w tym Oskfordzie już nie dało?
-Trochę się pokomplikowało i mojej księżniczce się zachciało uciekać. -odpowiedział zaczynając się lekko denerwować.
Nagle niezbyt narazie ciekawą rozmowę, przerwał ojciec Rayana który stał przed domem.
-Emily, może dałabyś mu najpierw wejść do środka?
Jego matka zignorowała to co mówił jej mąż i dalej zaczęła zadawać mnóstwo pytań.
-Adele jest cała?
-Na całe szczęście. Ale mnie k*rwa zdradziła. -odpowiedział po czym zaczął kierować się w stronę drzwi.
-Co? Z kim? -odezwał się Kurse - jego ojciec.
Zapadła cisza a Rayan wszedł niezbyt zadowolony do domu i usiadł na kanapie.
-Nie zostaje na długo. Jeszcze pojadę do rodziców Adele.
-Ale z kim cię niby zdradziła i skąd o tym wiesz? -zapytał ojciec który nie do końca mu wierzył.
-Miała pierścionek. Jest zaręczona.
-Ale słyszysz co się do ciebie mówi? Z KIM?
-Kurse uspokój się już. -powiedziała Emily zamykając drzwi. -Nie wydaje mi się żeby Adele cię zdradziła, Rayan. To jest dobra dziewczyna.
-A pierścionek to skąd ma? -zapytał zdenerwowany faktem, że jego matka ma co do tego wątpliwości.
-Synu, ślub i tak się odbędzie i teraz to już nie ma najmniejszego znaczenia. -wtrącił się Kurse.
-Wiem. Chciałem wam to właśnie przekazać, że nie macie niczego cofać.
-Wiesz, do tego jeszcze jest dosyć dużo czasu Ra..... -próbowała powiedzieć Emily ale nagle przerwał jej mąż:
-Mamy już wszystko zaplanowane.
-Idealnie. Za jakiś czas przywiozę ją do Londynu. -lekko się uśmiechnął. -Będę już wracać.
_______________________
Rayan jechał przez dłuższy czas w stronę domu moich rodziców. Znajdował się on owiele dalej ale wszystko szło sprawnie i nie stał jak narazie w żadnych korkach. Nagle spokój i zupełną ciszę, przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Hm? Louis? Miał jej przecież pilnować. -powiedział nieco zaskoczony starając się patrzeć na drogę ale jednocześnie odebrać telefon.
-K*rwa Rayan. Jesteś jakiś niepoważny? -wykrzyknął Louis.
-O co chodzi? Próbowała znowu uciekać?
-Nie. Nie było mowy o żadnych strzykawkach. Robisz ze mnie debila czy co? -powiedział z niecierpliwością.
-Nie było mowy, ale teraz jest.
-Ona jest cała osłabiona, ledwo żywa. Co ty odpierdo*iłeś człowieku?
-Masz ją do cholery pilnować a nie być jej prywatnym lekarzem i oceniać stan zdrowia. - odpowiedział Rayan któremu znowu powoli puszczały nerwy.
-Nie będziesz mnie wkręcać w jakieś jeszcze pie*dolone laboratorium.
-Louis zamknij ryj bo prowadzę samochód i zaraz się przez ciebie rozpie*dole.
Nagle nie zwracając uwagi na drogę, przyspieszył i uderzył w tył samochodu który przed nim jechał.
-K*rwa. -powiedział po czym próbował się cofnąć do tyłu i go wyprzedzić żeby nie ponieść żadnych konsekwencji.
Nie miał niestety dużego szczęścia bo przed nim właśnie ciągnął się długi, niekończący się korek. Nie miał teraz jak zawrócić spowrotem, dlatego stanął zdenerwowany w miejscu i zastawiał drogę na co można było usłyszeć w odpowiedzi trąbienie oburzonych kierowców. Rayan w nerwach wykręcił tak, że uderzył w pozostałe kilka samochodów ale udało mu się zawrócić i wyjechać.
Dziękuję wszystkim którzy dotarli do końca rozdziału za przeczytanie. Bardzo bym prosiła o pozostawienie gwiazdki oraz komentarza. To motywuje mnie najbardziej do kontynuacji<3
YOU ARE READING
Ostatni krok do Miłości
RomanceKONTYNUACJA "Zakochać się w Mordercy" Życie Nathana które mogło być od tej pory wkońcu spokojne i bez problemów, zamienia się w istne piekło po porwaniu przez jego największego wroga, a zarazem psychopatę, dziewczyny która odmieniła jego całe życie...