6 ... A Tony zabrał mnie na tatuaż

Comincia dall'inizio
                                    

Od Alex☆☆
Bbhsbbababhabah dobra papap

-Z kim tak piszesz?

-Z Alexem

-Alex to, Alex tamto. No japierdole, jesteście tylko przyjaciółmi. Przestań, tak z nim napierdalać.

-On jest, dla mnie jak brat. Znam go od dziecka i gdyby nie to, że Vinc miał pierwszeństwo w adopci, to adoptowała by mnie jego mama i tata.

-Wiesz, że Vinc by cię nie dał?

-Tak- posmutniałam i w tym jest problem.

Wróciliśmy, z Tonym dopiero na 18. Poszliśmy do salonu i rozłożyliśmy się na kanapie, włączając jakiś film. Później poszliśmy na obiad, a tam zagadałam Vinca, że mam do niego sprawę. Po obiedzie poszłam, do biblioteki, a on zaraz za mną.

-A więc, co to za sprawa?- zapytał i usiadł naprzeciwko mnie.

-Nie wiem, czy wiesz, mam w następnym tygodniu urodziny, żeby nie było, nie chcę żadnych prezentów. Mój przyjaciel ma przyjechać, specjalnie do stanów i mam pytanie, czy mógł by on nocować u nas? On został by na tydzień. Co roku spędzałam urodziny z nim...

-Hailie, ile lat ma ten chłopiec?

-Jest starszy od bliźniaków o miesiąc.18 w styczniu.

-Przypomnij, ile kończysz lat?

-16-powiedziałam niepewnie.

-To są dwa lata różnicy to dużo.- wziął głęboki wdech- ale jeśli bardzo Ci na tym zależy, to dobrze. Może nocować u nas. Kiedy przyjeżdża?- zapytał.- ktoś musi, odebrać go z letniska?

-Przylatuje w wtorek, mogę po niego pojechać bez problemu.

-Dobrze pojedziesz, z którymś braci poproś któregoś.

-Dobrze. Dziękuję Vincencie.

-Hailie jeszcze jedno.

-Tak?- zapytałam stojąc w progu.

-Przekaż Dylanowi, że ma przyjść do biblioteki.

-Dobrze.

Zbiegłam na dół i poszłam, do salonu na kanapach siedzieli, moi ''bracia'' oraz ''ciocia i wujek''

-Dylan, Vincent coś, od ciebie chce, czeka w bibliotece.

Ten podniósł się i zaczął iść w stronę biblioteki, a ja walnęłam się obok Shana. Uśmiech miałam, od ucha, do ucha

-Co tak się cieszysz?- zapytał wujek Monty.

-Alex przyjeżdża, a Vincent powiedział, że może zatrzymać się tu, w tym domu-powiedziałam podekscytowana.

-A kiedy przyjeżdża? Może go poznamy.

-W wtorek.

-To idealnie- ujęła Maya.

***

Rano wstałam o 5, bo przecież dzisiaj miał, być mój pierwszy dzień w szkole. Ubrałam mundurek(byle jak) i zeszłam ma dół. Usiadłam przy stole i czekałam na bliźniaków, którzy mają zawieść i mnie. Pierwszy przyszedł Shane. Popatrzył na mnie i raził mnie tym spojrzeniem.

-Czsmu, nic nie jesz?- zapytał Shane.

-Bo przed szkołom, ZAWSZE nic nie jem- powiedziałam i wsadziłam głowę, w telefon.

-To zaczniesz.

Położył przed mną, miskę z jedzeniem. Nie misę, z żarciem taką ogromną. Wsypał chyba cale płatki i dał litr mleka.

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówDove le storie prendono vita. Scoprilo ora