— Nie, zamknęłam się w pokoju i zasnęłam — skłamałam, powracając do niej spojrzeniem.

W jej oczach kryła się złość, ale i ogromny smutek i poczucie winy. Ja również je odczułam, bo sama do tego doprowadziłam.

— Dlaczego dołączyłaś do Mullera? — spytała ośmielona tym, że zaczęłam jej odpowiadać. — Myślałam, że go nienawidzisz po tym co zrobił.

— Tak jest, ale kiedy udawałam, że z nimi współpracuje, dało mi to także inny punkt widzenia na Harrisa. Mary, dziewczyna, z którą pracowałam, opowiedziała mi o swojej siostrze. Popełniła samobójstwo przez Chrisa. Kochała go, a on ją wykorzystywał. Chyba bałam się, że i ze mną tak zrobić.

Choć mówiłam to wszystko, by wyjaśnić swoje zachowanie przed blondynką, to trochę było w tym racji. A dokładniej w ostatnich moich słowach. Bałam się tego jak zaczęłam patrzeć na Harrisa, bo mógł to doskonale wykorzystać. Mógłby mnie teraz poprosić o cokolwiek, a ja najpewniej bym to zrobiła.

— A co ja ci zrobiłam? Nie chciałaś ze mną rozmawiać, groziłaś mi. To do ciebie niepodobne. — Choć jej głos wciąż był spokojny i troskliwy, to wyczułam w nim trochę żalu. Wcale się nie dziwiłam.

— Wiem, że się zmieniłam, ty także zdobyłaś więcej pewności siebie. — Uśmiechnęłam się, lecz widząc wciąż poważną minę blondynki, moja radość opadła. — Pogubiłam się, mówili, że Chris miał coś wspólnego ze śmiercią Aarona, a ja zaczęłam w to wierzyć. Zawsze starałaś się mnie do niego przekonać, więc pomyślałam, że wiedziałaś o tym, ale ukryłaś to przede mną. Dopiero teraz widzę, jakie było to głupie. Co do Harrisa nie zmieniłam zdania, ale ciebie przepraszam za to jak okropna byłam.

— Powinnam być na ciebie zła. — Westchnęła i odwróciła wzrok, lecz zaraz ponownie na mnie spojrzała. — Ale nie potrafię. — Uśmiechnęła się do mnie delikatnie. — To się chyba nigdy nie zmieni.

Czułam, jak cały ciężar i stres na chwilę zniknął. Kiedy patrzałam na jej radosną twarz, czułam się jak za czasów dzieciństwa, kiedy byłyśmy nierozłączne. Zawsze miałyśmy głupie pomysły, które wprowadzały nas w kłopoty, ale za każdym razem byłyśmy w tym razem.

Nachyliłam się i przytuliłam blondynkę do siebie.

— Dziękuję — wyszeptałam, zapominając na moment o otaczających mnie problemach.

Chciałam wierzyć, że blondynka nie miała nic wspólnego z Mullerem i byłam o krok od powiedzenia tego, lecz gdzieś z tyłu głowy wciąż miałam obawy. Tylko one powstrzymywały mnie przed wyjawieniem jej prawdy. Tak bardzo chciałam Debby o wszystkim opowiedzieć. Wyżalić się, poczuć znowu, że miałam w niej oparcie. Zawsze mnie wspierała, teraz na pewno też by to zrobiła. Oczywiście gdyby wiedziała, w co się wpakowałam.

Ścisnęłam mocniej ciało blondynki, po czym odsunęłam się od niej. Cieszyłam się, że ta niepewna atmosfera między nami zniknęła. Czułam się o wiele lżej. Nawet kiedy wracałyśmy do salonu, na mojej twarzy widniał spokojny uśmiech.

Lecz wystarczyło przekroczyć próg salonu, by wyczuć przeskakujące iskierki w powietrzu. Spojrzałam na Damona, który swoim wściekłym spojrzeniem obserwował przyjaciela. Nie udało mi się usłyszeć ich rozmowy, bo zamilkli, gdy tylko znalazłyśmy się w ich polu widzenia, lecz byłam pewna, że ta rozmowa nawet trochę nie przypominała mojej z blondynką.

— Damon coś się stało? — spytała Debby, podchodząc do niego zaniepokojona.

— Wracamy do domu? — oświadczył stanowczo.

Spojrzałam zaciekawiona na Harrisa, lecz ten nie oderwał wzroku od przyjaciela. Może wciąż toczyli jakąś wojnę na wzrok. Tak to wyglądało, bo Chris zdawał się nawet nie mrugać. I choć rysy twarzy wcale nie ukazywały jego emocji, to z pewnością był zadowolony z przebiegu rozmowy z przyjacielem.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now