Rozdział 48

757 21 14
                                    

Nigdy nie widziałam niczego wyjątkowego w papierosach. Nawet mi przeszkadzały, lecz gdy stałam oparta o balustradę i wpatrywałam się w ciemną przestrzeń, czegoś mi brakowało. Chwili odstresowania. Wątpiłam, czy tytoń potrafiłby mi to zagwarantować, ale może warto było spróbować?

Odepchnęłam od siebie tę myśl, skupiając się już tylko na odgłosach zabawy dobiegających z wnętrza budynku.

Zanim wyszłam od Sergio, obudziła się w nim chyba cząstka dobroci, choć nie wiedziałam, czy mogłam to tak nazwać, ale polecił mi, bym zjawiła się tego wieczora w klubie, do którego przychodzili się zabawić. Dokładnie na tym balkonie miał dołączyć do mnie jeden z bardziej wpływowych klientów. Potrafił on roznieść kilka dobrych słów o mnie wśród swoim znajomych, oczywiście jeśli zdobyłabym jego uznanie. Mogłam tym w szybkim tempie zbliżyć się do swojego celu. Pragnęłam tego i coraz częściej zaczęłam przestawać zwracać uwagę na to, w jaki sposób do tego dążyłam.

Odwróciłam głowę, słysząc za sobą otwieranie się drzwi balkonowych. Muzyka w pierwszej chwili zagłuszyła przywitanie mężczyzny, a ja widziałam jedynie, jak poruszył ustami.

Podszedł do mnie i zatrzymał się obok. Obserwowałam go uważnie, zastanawiając się, czy to na pewno on. Miejsce i czas by się zgadzał, ale poza tym nie wyglądał mi na regularnego klienta. Tym bardziej gdy uśmiechnął się delikatnie pod nosem.

— Kiedy Sergio przekazał mi, że na balkonie pierwszego pietra będzie czekać ruda okularnica, myślałem, że będziesz do tego niska i gruba, albo w strachu schowasz się za jakąś książką. — Spojrzał na mnie, uśmiechając się zadziornie. — Wiem, że to stereotypowe, ale nic na to nie mogłem poradzić. Nie myślałem, że będziesz taką gorącą laską.

Moja mimika twarzy nie zmieniła się nawet po usłyszanym komplemencie. Nawet jeśli wychodził on z ust takiego chłopaka. Takiego to znaczy przystojnego. Miał czym się pochwalić. Delikatny zarost podkreślał jego kości policzkowe, bujna, ciemna grzywa żyła własnym życiem, a jednak nie był to kompletny nieład, no i wszystko podkreślały ciemnobrązowe oczy. Niejedna kobieta odwróciłaby za nim wzrok, nie mówiąc o nastolatkach, którym ciężko byłoby w ogóle przestać na niego patrzeć. Tym bardziej jeśli uśmiechnąłby się przed nimi tak jak przede mną. To wszystko sprawiało, że coraz bardziej zaczynałam wątpić, czy na pewno przyszedł tu jako mój klient.

— Naprawdę sprzedajesz dragi? — spytał.

Najwidoczniej nie tylko ja wątpiłam, czy to właśnie z nim miałam się spotkać.

— Znudziło mnie powtarzanie jednego i tego samego. Bierzesz coś, czy mogę już wracać do domu. — Schowałam ręce do kieszeni, ponieważ palce zaczynały mi zamarzać i za chwilę nie potrafiłabym przeliczyć nawet pieniędzy.

Spojrzałam mu w oczy i choć nie widziałam ich dokładnie w panującej ciemności, to mogłabym przysiąc, że błysnęła w nich jakaś niepokojąca mnie iskra.

— Nie planowałem więcej dzisiaj kupować, ale może następnym razem to właśnie do ciebie przyjdę. — Zaśmiał się, nawet nie wiedziałam z czego. — Chodźmy do środka się ogrzać.

Chłopak otworzył drzwi, czekając, by przepuścić mnie pierwszą. Westchnęłam cicho, lecz weszłam do środka klubu. Miałam nawiązać z nim jakiś kontakt. Najwidoczniej na moje szczęście zdobyłam jego zainteresowanie, samym swoim byciem.

— Na górze jest miejsce, gdzie możemy się bliżej poznać. Nie chciałbym polecić cię, samemu nie siedząc, jaka jesteś. — Uśmiechnął się, a na jego policzkach ukazały się małe dołeczki.

Nie chciałam dać po sobie poznać, jak bardzo nie miałam ochoty tam z nim iść, ale wiedziałam, że musiałam to zrobić. Od razu z niewiadomych przyczyn pomyślałam o Chrisie, a gdy tylko jego twarz ukazała mi się przed oczami, widziałam lód w jego oczach, który kazał mi się zgodzić.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now