Rozdział 52

685 16 15
                                    

Przez te kilka tygodni zdołałam przekonać się, że Chrisa nie można było określić mianem przewidywalnego. Kiedy już myślałam, że zaczynam rozumieć, w jaki sposób odgadnąć co chodzi mu po głowie, on wykonywał ruch, który całkowicie obalał moją teorię.

Odkąd go poznałam, sądziłam, że każdy jego ruch jest doskonale przemyślany i nie ma u niego miejsca na jakiekolwiek pomyłki czy niezaplanowane akcje. Było to trochę zbyt idealne myślenie, ale do tej pory nie zauważyłam, by był rozdrażniony, bo jego plan nie poszedł tak jak miał. Patrząc na niego, miałam wrażenie, jakbym oglądała film akcji, gdzie główny bohater był jasnowidzem.

Dopiero kiedy patrzałam na niego, kiedy oparty o maskę samochodu dzwonił, że swojego telefonu, by załatwić nam jakiś nocleg, zobaczyłam w nim kogoś, kto mógł przypominać zwykłego człowieka. Dwójka zakochanych, która wybrała się w spontaniczny wyjazd, nie mając przy sobie niczego. Żadnych ubrań, prowiantu, noclegu. Tylko adrenalina i zabawa.

Oparłam głowę o szybę, a moje powieki stawały się coraz cięższe. Uparcie z nimi walczyłam, bo nie chciałam zasnąć, będąc blisko niego. Jakbym już za kilka godzin nie miała spać z nim w jednym lokum. Nie zdziwiłabym się, jeśli wynająłby pokój z łóżkiem małżeńskim. Przecież byliśmy zakochani. Z każdym kolejnym razem kiedy zatrzymywaliśmy się w hotelu, czułam się przy nim swobodniej, ale jednocześnie miałam do siebie żal.

Wiedziałam, że jeśli zaczęłabym widzieć w nim kogoś więcej niż okrutnego mafioso, byłabym naiwna. Nie znalazł się w miejscu, w którym był przez uśmiech i bycie miłym. A jednak z jakiegoś powodu jechaliśmy na kilkudniowy wyjazd bym mogła odciąć się na jakiś czas od Mullera.

Przymknęłam oczy, lecz otworzyłam je chwilę później gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Chris wsiadł do samochodu, a jego mina nie wyrażała żadnych uczuć, nawet niczego innego się nie spodziewałam.

Westchnęłam tylko cicho, zastanawiając się, jak miałabym wyjaśnić moje kolejne zniknięcie matce. Czy i tym razem Chris miał w planie wplątać w to wszystko Debrę? Czułam, że powoli zaczynam tracić kontrolę nad własnym życiem. A może zrobiłam to już dawno temu? Nie mogłam niczego sobie zaplanować, bo w każdej chwili mógł pojawić się Chris czy Sergio i całkowicie zmienić mój rozkład dnia.

Więc czy był sens, by opierać się, gdy moje powieki zaczęły same się zamykać i nawet pomimo starań nie potrafiłam tego opanować. Jedyne co mogło mnie uratować, było wyjście z samochodu, ale widząc dookoła ciemny las, nie śpieszyło mi się, by to zrobić.

— Mamy jeszcze godzinę drogi przed sobą.

Usłyszałam głos niebieskookiego, który musiał zauważyć, jak walczyłam ze sobą.

Automatycznie poprawiłam się na fotelu, chcąc tym samym pobudzić organizm, ale nawet gdy siedziałam pionowo, moja głowa opadała mimo mojej woli. Czułam się jak małe dziecko. Może właśnie tak wyglądałam w jego oczach, kiedy postanowił ponownie się odezwać.

— Obudzę cię kiedy dojedziemy.

Byłam wściekła na samą siebie, że nie potrafiłam się powstrzymać, ale naprawdę nie panowałam nad swoim ciałem. Nawet nie chciało mi się z nim kłócić. Inaczej pewnie nie zasnęłabym w jego samochodzie, lecz przez zbyt duże zmęczenie nawet nie wiedziałam kiedy to się stało.

Lecz sen nie przyniósł mi odpoczynku. Koszmary przychodziły jeden za drugim. Śniło mi się, że znowu muszę uciekać po starym magazynie przed niebieskookim. Choć nie drżałam już na widok Chrisa, to głęboko w umyśle wciąż się go obawiałam. Chciałam uciekać, ale moje nogi poruszały się jak w smole, wszystkie drzwi, które za sobą zamknęłam, były dla niego otwarte, a krzyk ugrzązł mi w gardle. Wiedziałam, że cokolwiek nie zrobię, nie dam rady przed nim uciec.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now