18

141 9 5
                                    

-dlaczego my właściwie oglądamy filmy- zapytałam szeptem, kończąc oglądanie 3 filmu pod rząd.

- forma edukacji- odpowiedział szeptem Satoru. We troje leżeliśmy na kanapie. Mogłabym powiedzieć, że byłam ich oparcie, bo Satoru leżał oparty o mnie, a Itadori spał oparty o Satoru. Przytulałam Satoru za szyję, bo wkońcu był niższy niż ja.

- Forma edukacji? Przeciez Itadori śpi-zaśmiałam się, wciąż mówiąc szeptem, aby nie wybudzić Yujiego ze snu.

- musi odpocząć, należy mu się- wyszeptał lekko smutny i złapał mnie za dłoń, która swobodnie leżała na jego torsie.

- właśnie. Powiedz mi co się stało- zapytałam zmartwiona. Czułam jak mięśnie Satoru, spieły się na moje słowa. Mocniej zacisnął się na mojej ręcę.

- Czuję się winny. Miałaś rację. Nie powinienem puszczać ich na tą misje samych. Spotkali tam klątwe klasy specjalnej, ale nie była to żadna, z tych które nas prześladują. Po prostu połkneła palca sukuny, dlatego doszło tam do takiego incydentu. Nie mogli sobie z nią poradzić, przez co Yuji stracił kontrolę nad Sukuną. Sukuna wyrwał mu serce z klatki piersiowej.- powiedział poważnie gładząc Itadoriego po głowie. Zamarłam. Wiedziałam, że Yuji kryje w sobie moc króla klątw, ale nie zdawałam sobie sprawy jak naprawdę może być silny. Sukuna nasilniejszy czarownik jujutsu w historii, a ja traktowałam Yujiego jak potulnego chłopca. Chociaż tak naprawdę to Sukuna psuł jego imię.

- to jakim cudem Itadori żyje- zapytałam

- chyba nie wierzysz w moje umiejętności- zaśmiał się szyderczo głos dochodzący od Itadoriego. Białowłosy odepchnął od siebie Itadoriego. Zeskoczył z kanapy pociągając mnie za sobą. Staneliśmy w kącie pokoju, a Satoru zakrył mnie ręką. Sukuna zaśmiał się głośno przez co obudził Itadoriego.

- Gojo nie ma się czego obawiać. Chyba jesteś najsilniejszym czarownikiem jujutsu w tej erze i się mnie boisz? A twoja...- ponownie szyderczo się zaśmiał, lecz tym razem Itadori zatkał usta dłonią, które pojawiły się na jego policzku.

- przepraszam wymyka się spod kontroli- powiedział zaspany Itadori.

- nic się nie stało. Itadori wszystko w porządku? Nic Ci nie zrobił?- zapytałam czule kucając obok Yujiego.

- Niech się pani nie martwi. Nie może mi niczego zrobić. Jest mieszkańcem w moim ciele, dlatego musi dbać o moje zdrowie- uśmiechnął się szeroko, dodając mi otuchy. Gojo widząc, że zagrożenie z zniknęło odsunął się odemnie i usiadł na łóżku.

- coraz częściej zdarza Ci się, starcić nad nim kontrole. Zawarłeś z nim kontrakt?- zapytał Satoru

- nie... albo sobie tego nie przypominam...- powiedział zmieszany, drapiąc się za kark.
Satoru ciężko westchnął i opadł na kanapę. Odchylił głowę do tyłu i złapał się za czoło.

- nie przejmuj się Itadori. Wszystko będzie w porządku- uspokoiłam czule chłopaka, łapiąc go za ramię. Itadori smutno się uśmiechnął i usiadł na kanapie.

- naprawdę po tym wszystkim mnie zabiją?- zapytał smutno, nerwowo bawiąc się palcami. Satoru podniósł głowę i klepnął chłopaka po plecach na co ten odwrócił się w jego stronę.

- Zrobię wszystko, aby starszyzna nie podniosła na Ciebie ręki. Nie będą o tobie decydować dopóki ja tu jestem.- pocieszył z szerokim uśmiechem na ustach Satoru.

- zrobimy- poprawiłam i stanęłam na przeciwko obojga. Satoru uśmiechnął się czule i złapał mnie za rękę. Itadori słysząc nasze wsparcie, szeroko się uśmiechnął I spojrzał na nas. Zszedł nieco niżej i zauważył, że Satoru gładzi mnie po ręcę, na co się zarumienił. Odwrócił wzrok gdzieś w kąt pokoju i zakrył twarz dłonią.

Gojo Satoru X Rose Where stories live. Discover now