7

230 8 4
                                    

Wpatrzona w szybę samochodu obserwowałam ulice Tokio. Każda ulica była przepełniona życiem wkońcu było południe. Przerwa na lunch czy druga zmiana wywoływała niemały tłok na chodniakch jak i korki. Staliśmy na światłach w korku czekając na zielone światło. Białowłosy gadał jak najęty. Jego buzia nie zamykała się nawet na chwile przez co monolgi białowłosego znudziły mi się. Zapatrzyłam się w okno totalnie ignorując mężczyznę myśląc o tym co dzieje się w szpitalu. Nie powinnam się o to martwić wkońcu nie docenili moich umiejętności i wylali na zbity pysk. Po prostu bałam się czy Juan wrócił do siebie po ostatniej bójce z Satoru. Martwiłam się także o Charlotte, którą zostawiłam samą ,opuszczając ją bez pożegnania. Miałam nadzieję, że nie mają mi tego za złe ani się o mnie nie martwią wkońcu nie chciałam aby ktoś zaśmiecał głowe martwiąc się o mnie.

Wciąż zamyślona ignorowałam białowłosego co ewidentnie go zdenerwowalo. Mocno walnął w moje udo zaciskając na nim duża dłoń. Przestraszona odwróciłam się w stronę kierowcy, który rzucił mi oburzone spojrzenie.
- Co ty robisz?- zapytałam zdenerwowana
- Budzę Cię bo mi nie odpowiadasz-
- Bo nie mam ochoty Cię słuchać- odpowiedziałam zdenerwowana, a Satoru zacisnął się jeszcze mocniej. Zarumieniłam się przez białowłosą bestię ,która właśnie ściskała mój słaby punkt. Za każdym razem gdy ktoś pogładził moje udo czy zaciśnął je, przez moje ciało przechodzi fala ciepła, której nie mogę kontrolować.
- weź tą rękę- powiedziałam zawstydzona
- jak mnie wkońcu zaczniesz słuchać to pomyślę.- powiedział niewzruszony ruszając dłonią przez co moje udo zaczeło falować. Bawił się nim i gładził jakby było zabawką. Zaczelam wyobrazac sobie rzeczy, których nie powinnam, a napewno nie teraz gdy stoimy w korku gdzie światło zaraz może zmienić się na zielone.
-Satoru..- jęknełam cicho na co ten ustaysfakcjonowany uśmiechnął się szeroko.
- Przepraszam, już będę Cię słuchać- wydusiłam z siebie, a ten puścił moje udo zmienijąc bieg i ruszając do przodu.

Poczułam pustkę. Zimno, które zawitało na moim udzie zaraz po cieple dłoni Satoru. Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej na myśl, że jego dotyk sprawił mi przyjemność a co gorsza podobał mi się. Przeszła mnie nawet myśl, że mógłby ją tak zostawić ale twardo przed samą sobą nie chciałam się przyznać, że dotyk białowłosego robił na mnie wrażenie. Rozpalona znów wtopiłam wzrok w szybę mając nadzieje na ochłonięcie lecz niebieskooka bestia nie pozwoliła mi odspanąć.
- to gdzie chcesz jechać?- zapytał
- do domu- odpowiedziałam patrząc w okno.
-przecież dopiero co wyjechaliśmy z domu. Aż tak się stęskniłaś?- zapytał dobrze wiedząc jaki dom mam na myśli. Ciężko westchenłam na arogancje Satoru opierając głowę o dłoń.
- pytam się do jakiej galerii jedziemy- zapytał próbując mnie zainteresować.
Odwróciłam głowę zdziwiona lustrując kierowcę. Z tego wszystkie zapomniałam o celu naszej podróży bo po mojej głowie chodziły zbreźne myśli.
-obojętnie- odpowiedziałam sucho

15 minut potem Satoru zaparkował samochód na dużym parkingu. Wysiadłam z czarnego sportowego samochodu. Przedmną znajdywała się galeria z najdroższymi markami jakie mogły istnieć. Popatrzyłam na białowłosego, który czując mój wzrok spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- mówiłam ci chyba, że nie mam ochoty wydawać pieniędzy na nowe ciuchy, a napewno nie na takie ciuchy gdzie jedne spodnie kosztują więcej niż cała moja szafa.- odpowiedziałam z nutką rozbawienia na końcu.
- a ja mówiłem, że nie będziesz nic wydawać- skwitował krótko i ruszył w stronę wielkiego wejścia gdzie tylko bogaci ludzie robili zakupy. Chciał mi zainponować swoim majątkiem, a może przekupić? Zastanawiłam się, ale wiedząc, że jego dotyk zrobił na mnie większe wrażenie niż jego pieniądze postanowiłam zemścić sie na białowłosym sponsorze i nieco opróżnić jego portfel. Kupię tyle ciuchów aż wkońcu stwierdzi, że moje utrzymanie jest za drogie i mnie wypuści  postanowiłam dorównywając kroku Gojo. Weszliśmy do czarnej dziury, a ja bez słowa odrazu skierowałam się do pierwszego sklepu po prawej stronie. Ekspedientka miło mnie powitała i spytała się w czym może pomóc.
- Chciałabym kupić dużo ciuchów, DROGICH CIUCHÓW- podkreśliłam, a kobieta się uśmiechneła. Zaprowadziła mnie do działu z eleganckimi sukienkami. Każda pięknie eksponowała się leżąc na manekinie. Kobieta chciała się mnie spytać jaki kolor mnie interesował lub jaki krój. Na co ja dumnie odparłam
- poproszę wszystkie wzory i kolory jakie macie-
Ekspedientka rozszerzyła szeroko oczy nie dowierzając, że mówie na serio.
-jest pani pewna? To trochę dużo pieniędzy- spytała przenosząc wzrok ze mnie na wysokiego mężczyznę za mną.
- To on sponsoruje ,więc mogę kupić co chcę i ile chcę- odpowiedziałam nie wzruszona czując ciepło Satoru za mną. Pracownica poszła na zaplecze aby przynieść moje sukienki. Satoru stanął obok mnie opierając się o moje ramię. Przeszyłam go morderczym spojrzeniem co ten zignorował. Wciąż opierając się o ramię zaczął bawić się telefonem.
- będziesz chodzić w samych sukienkach?- zapytał tym razem spoglądając na mnie.
- nie. Każda sukienka mi się podobała więc powiedziałam, że chcę wszystkie. Pozatym to dopiero pierwszy sklep- powiedziałam jakby to ja płaciła sama za siebie.
- jeszcze nie wiesz w co się wpakowałeś- szepnełam zalotnie do ucha Gojo stojąc na palcach. Chciał odpowiedzieć lecz ekspedientka wyszła z zaplecza obłożona najróżniejszymi sukienkami, których pewnie i tak nie założę.

Gojo Satoru X Rose Where stories live. Discover now