17

154 4 7
                                    

Obudziłam się rano, a do moich nozdrzy dobiegł męski zapach. Otworzyłam oczy i pierwsze co ujrzałam to białe jak śnieg włosy Satoru. Spał smacznie, przytulony do mojego ciała. Uśmiechnełam się lekko i pogładziłam palcem po jego policzku. Czułam, że kciuk przejeżdża po całym moim świecie. Po osobie, która zapewni mi bezpieczeństwo, a zarazem miłość, której tak bardzo potrzebowałam. Gładził go delikatnie, aby przypadkiem go nie uszkodzić i nie wybudzić z krainy snów. Nie miałam serca go budzić. Dlatego ostrożnie wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam z łóżka. Wziełam z szafy potrzebne rzeczy i wyszłam z pokoju. Wychodząc, ostatni raz spojrzałam na białowłosego, który lekko ruszył swoją dłonią, jakby szukał mojej osoby. Uśmiechnełam się i wyszłam z pokoju.

Weszłam do łazienki i wziełam szybki prysznic. Zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Założyłam ciemno czerwoną koszulkę z długim rękawem, która opinała moją talię osy i czarne szerokie spodnie. Ostatni raz poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Postanowiłam, że odwdzięczę się Satoru za wszystkie dni, kiedy to on gotował i zrobię nam pyszne śniadanie. Nie tylko za to chciałam mu podziękować. Chciałam, aby wiedział jak wiele dla mnie znaczy. Chciałam wkońcu pokazać mu, że kocham go tak samo jak on kocha mnie. Pokazać, że zależy mi na naszym uczuciu i nie mam zamiaru uciekać. Wstawiłam wodę na kawę i zajrzałam do lodówki.

Jajka, ogórek i ser. Super. Zapowiada się smakowicie... - westchenłam pod nosem, tym samym żałując, że nie zrobiłam zakupów. Nie miałam do wyboru za dużo wykwintnych dań. Postawiła na zwykła jajecznicę, a do tego kanapki z ogórkiem i serem. Co prawda Satoru był fanem słodkich potraw, lecz dzisiaj musiał się zadowolić czymś normalnym, a nie toną węglowodanów.

Zrobiłam jajecznicę i wyłożyłam ją na talerze. Chleb posmarowałam masłem i położyłam na niego ogórki i ser. Talerze postawiłam na stole i ruszyłam w stronę blatu, aby wziąć kubki z kawą. Postawiłam kawę obok talerzy i poszłam do pokoju, gdzie białowłosy wciąż smacznie spał. Weszłam do środka i stanełam nad Satoru. Kucnełam obok łóżka i położyłam dłoń na jego policzku.

- Satoru... Śpiochu wstawaj.- powiedziałam nie zbyt głośno, aby go nie przestraszyć. Satoru otworzył oczy i odrazu spojrzał na moją twarz. Widok mojej osoby sprawił, że ten mimo pobudki ze snów szeroko się uśmiechnął i złapał za dłoń na swoim policzku.

- Dzień dobry Rose...- powiedział zaspanym głosem i ponownie zamknął oczy. Wiedziałam, że wczorajszy dzień był dla niego tak samo męczący jak dla mnie, ale wkońcu trzeba wstać.

- Wstawaj, zrobiłam nam śniadanie.- powiedziałam nieco głośniej niż wcześniej, aby przypadkiem nie zasnął.

- jeszcze chwile- wyszeptał i pociągnął za moją dłoń próbując wrzucić mnie na łóżko.

- Satoru chyba nie jesteś dzieckiem? Jesteś dorosły. Masz obowiązki i musisz wstać - powiedziałam lekko rozbawiona, na co ten jedynie westchnął.

- Ale chciałbym być. Nie marudź z samego rana. Chodź tu.- powiedział, pociągając mnie na łóżko. Zdziwona szybkim i mocnym ruchem Satoru, opadłam na jego tors. Ten zrzucił mnie z siebie tak, że leżałam obok niego. Przytulił mnie mocno w talii i położył głowę na czubku mojej głowy.

-Proszę. Chcę się tobą nacieszyć. Daj mi chwilę- wyszeptał mi na ucho, a mnie przeszedł dreszcz. Zatrzmał się w podbrzuszu i podgrzał je, przez co było cieplejsze niż inne części ciała. Lekko westchenłam i przytuliłam się do jego ciała.

- Ale tylko chwilę. Bo śniadanie nam wystygnie- powiedziałam, badając teksturę twardego torsu białowłosego.

- yhym- wydukał zaspany i mocniej mnie przytulił.

Gojo Satoru X Rose Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz