13

183 10 3
                                    

Utahime weszłam do pomieszczenia, trzaskając za sobą metalowymi drzwiami. Z grymasem na twarzy podeszła do nas i nie spuszczała ze mnie wzroku. Moje serce na chwilę staneło z świadomością, że nieszczęśliwie zakochana słyszała naszą rozmowę.

-Yaga kazał mi to dać Shoko, a i kazał Rose, aby do niego przyszła- przekazała lekko zdenerwowana, przeszywając mnie morderczym spojrzeniem. Przerażone spojrzałyśmy na siebie z Shoko, wiedząc, że cała prawda wyszła najaw, a nadzieje Utahime o szczęśliwym związku z białowłosym legły w gruzach.

- nie będę wam przeszkadzać. Chyba nie powinna byłam tego słyszeć.- powiedziała nieco ciszej. Ruszyła w stronę drzwi, lecz ja złapałam ją za nadgarstek.

- Utahime poczekaj!- poprosiłam. Szatynka odwróciła się w moją stronę, i ze smutkiem w oczach spojrzała na moją twarz.

- słuchaj... Ja... Nie wiem co powiedzieć- zaczełam niepewnie.

Szatynka słysząc moja marne słowa, chciała wyrwać się z mojego nadgarstka i od nas uciec, lecz zacisnełam się jeszcze bardziej.

- posłuchaj. Ja nie wiem co do niego czuje. Pozatym słyszałaś. Nie jestem z nim. Nic nas nie łączy. Nadal jest szansa abyś to ty była z nim szczęśliwa- zapewniłam, próbując chociaż trochę, naprostować słowa, które przed chwilą powiedziałam.

Po policzkach Utahime zaczeły lecieć łzy, lecz zwinnym ruchem je otarła próbując ukryć swój smutek przed nami.

- Utahime...- wyszeptałam, a moje oczy zaczeły mnie piec, wiedząc, że po raz kolejny kogoś dzisiaj zraniłam. Momentalnie wyrwała ręke z mojej dłoni i staneła na przeciwko mnie
.
-Co ty wogule gadasz?! Czy ty zdajesz sobie sprawę co mówisz?- zaczeła szlochając.

- nawet kurwa nie wiesz jak bardzo chciałabym, aby patrzył na mnie tak samo jak robi to dla Ciebie. Bardzo chciałabym być tobą i cieszyć się miłością Satoru! Jestem zwykłą kobietą, zwykłą koleżanką Satoru, a ty? Jesteś jego marzeniem! Kocha Cię, nie mnie.- krzyczała z przerwami, na wciąganie powietrza.

- Miałam nadzieję. Miałam cholerną nadzieję, że już tu nie wrócisz, a ten zapomni o tobie i wkońcu spojrzy na mnie. Wkońcu mnie zauważy i mnie pokocha. Dlaczego musiałaś wrócić? PO CHOLERE TU WRACAŁAŚ?!- krzyczała, a jednocześnie płakała.

Była zdenerwowana, a jednocześnie rozżalona. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. Zawsze była opanowana i nie często mówiła o swoich uczuciach, a napewno nie w taki sposób. Teraz stała naprzeciw i płakała, użalając się na sobą i moim powrotem, co mnie zabolało. Byłyśmy przyjaciółkami. Razem chodziłyśmy do liceum, spędzałyśmy ze sobą praktycznie całe dnie i co najważniejsze czułam, że zależy mi na niej, a teraz krzczy na mnie i życzy mi, abym nigdy tu nie wracała.

Odeszłam krok w tył w spojrzałam w dół. Zastanawiałam się, czy mogłam być aż tak ślepa, że nie zauważyłam jak czarnowłosa mnie nienawidzi tylko przez chłopaka. Znów chciałam się wytłumaczyć i zapewnić ją, że napewno jeszcze jej się ułoży z Satoru, lecz Shoko podeszła do mnie i złapała mnie za ramię. Cała zapłakana Utahime spojrzała na obrzydzoną minę brunetki i ściągneła brwi ku sobie.

-tobie już chyba wystarczy. Jeszcze jedno takie słowo i obiecuje, że wylecisz stąd na zbity pysk. Wynocha- powiedziała stanowczo, że nawet mnie, przeszedł lekki dreszcz.

Utahime przetarła oczy i ostarni raz spojrzała na moją skuloną twarz. Wyszła z labolatorium, trzaskając za sobą drzwiami. Shoko złapała mnie za drugie ramię i przytuliła.

- nie przejmuj się nią. Jest w nim ślepo zakochana i nie może się pogodzić się z faktem, że Satoru ma ją w dupie. Idiotka.- parskneła i wypuściła mnie z objęć.

Gojo Satoru X Rose Where stories live. Discover now