6

83 7 92
                                    

Jiwoong pov.

Jakieś 10 minut temu udałem się do pracy, bo później dzisiaj zaczynałem. Gdy byłem już pod budynkiem, zauważyłem że nie mam telefonu. Uderzyłem się w czoło zażenowany.

-Aissh...jak mogłem być tak głupi i zapomnieć telefonu...-powiedziałem do siebie. Wycofałem autem i wracałem do domu. Kiedy byłem już pod nim, wyciągnąłem klucz i włożyłem do zamka. Przekręciłem, i teraz były zamknięte.

-Co jest? Przecież jestem nie mal pewien że je zamykałem - otworzyłem drzwi. Nie zdejmowałem butów ani kurtki, no bo wreszcie byłem tylko po telefon. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Yujina. Zapłakanego Yujina, który siedział przy ścianie. Miał rozcięty łuk brwiowy oraz wargę i krew mu leciała z nosa.

-Yujin? - podbiegłem do niego i przykucnąłem przed nim. - Yujin co ci się stało? -zapytałem spokojnym głosem, a on wybuchł jeszcze bardziej płaczem. Złapałem go pod udami i zaniosłem na kanapę. Wróciłem do przed pokoju. Zdjąłem tam kurtkę i buty, po czym wróciłem do młodszego.

-Spokojnie Jinnie, wdech i wydech jestem przy tobie. -pomagałem mu się uspokoić. Przytulałem go i gładziłem po plecach. Uspakajałem go jakieś 10 minut.

-P-przep- położyłem palec na jego ustach.

-Za co ty mnie przepraszasz, co?

-Za to że przeze mnie nie poszedłeś do pracy, martwiłeś się niepotrzebnie i tak dalej.

-Yujin, naprawdę nie masz mnie za co przepraszać. Jestem tu, bo chcę i nie zostawiłbym cię tak samego. A teraz mógłbyś mi powiedzieć co ci się stało?

-Mhm...a więc pamiętasz jak byliśmy u dyrektora w sprawie tych chłopaków, którzy mnie nękali? - Skinąłem głową. - chyba ich to nic nie nauczyło i dzisiaj znowu mówili jakieś głupie teksty. - kontynuował - ale to pikuś, w porównaniu do tego co działo się później. Jak miałem już wychodzić z klasy, Taegyu podłożył mi nogę. Runąłem wtedy na podłogę. Oczywiście nikt mi nie pomógł, tylko każdy się śmiał, a mnie strasznie bolał nadgarstek, więc poszedłem do higienistki. Okazało się, że skręciłem nadgarstek. - wytrzeszczyłem oczy a on pokazał mi rękę w „gipsie". Nie był to gips, tylko po prostu niestabilnie zabandażowana ręka. - gdy już wyszedłem, znowu zaczepił mnie Taegyu jeszcze z Kohyunem. Pytali się czemu mnie nie było na lekcji i ciekawe czemu się wywróciłem. Powiedziałem żeby mnie zostawili. Coś tam mówili chyba „Aww nasz Yujin się buntuje" czy coś w tym stylu. To ja już nie wytrzymałem i wykrzyczałem im w twarz, dlaczego to robią, i że robią to dla tego żeby podwyższyć sobie samoocenę. Ich na chwilę zatkało, ale potem Taegyu podszedł do mnie i uderzył mnie z całem siły pięścią w twarz. Ja po prostu wybiegłem ze szkoły. I tak jesteśmy tu i teraz. - po jego policzku spłynęła samotna łza, którą od razu starłem. Przytuliłem go mocno, a on tylko wtulił się w moją klatkę piersiową.
Po jakimś czasie poszedłem po apteczkę. Wróciłem do Yujina i złapałem go za podbródek. Najpierw zacząłem ścierać zaschniętą krew, na co syknął.

-Ou, przepraszam, postaram się być delikatniejszy.

-Tylko że ty jesteś delikatny, ale to strasznie boli, nawet bez dotykania.

-Wiesz o tym że mój opatrunek nie wystarczy i będziemy musieli pojechać do szpitala? Nawet nie z samą twarzą, ale z tą ręką. - widocznie posmutniał. -wiem że nienawidzisz szpitali, ale nie mamy innego wyjścia.

-N-no dobrze...pójdę - ucieszyłem się, że Yujin się na to zgodził. Powróciłem do opatrywania ran.

Po jakichś 10 minutach wszystko było już opatrzone. Właśnie ubieraliśmy kurtki i buty. Po wykonaniu tych czynności udaliśmy się do auta, i zaraz potem do szpitala. Yujin się zawahał, ale złapałem go za dłoń i wszedł za mną. Przywitałem się z recepcjonistką i opowiedziałem jej w skrócie co dolega Yujinowi, jego pełne imię (moje również) i datę urodzenia.

-Dobrze, proszę usiąść w poczekalni. Za chwilę powinien być lekarz. - wykonaliśmy polecenie recepcjonistki.

Po jakichś 10 minutach przyszedł lekarz. Wziął Yujina na sale. Prześwietlił mu nadgarstek, który rzeczywiście był skręcony. Założyli mu bandaż, a teraz zajęli się jego twarzą. Jakaś pielęgniarka wytarła krew z jego twarzy i zatamowała krew w rozciętej wardze. Lekarz założył mu szwy na łuku brwiowym, na co cicho piszczał z bólu, ale ja trzymałem jego dłoń.

Po jeszcze jakiejś krótkiej kontroli, mogliśmy wracać do domu. Uroczo wyglądał w tych plasterkach na twarzy...w ogóle, on zawsze uroczo wygląda.

Wyrwałem się z myśli, gdy na światłach pojawił się kolor zielony. Postanowiłem jeszcze zahaczyć o ulubioną kawiarnie Yujina i kupić mu sernik.

-Poczekaj chwilkę, pójdę tylko sernik ci kupić i zaraz wracam. - w jego oczach pojawiły się iskierki i zaczął mi dziękować.

Wszedłem do kawiarni i poprosiłem o wspomniany wcześniej deser. Kupiłem całe ciasto, bo u nas ono jest 'pożerane garściami'. Naprawdę, ten sernik jest wybitny. Jeszcze z tego co się dowiedziałem, robi je najlepszy przyjaciel kuzyna przyjaciela, i obiektu westchnień Gyuvina. Właśnie jeśli mowa o Gyuvinie, to dawno go u nas nie było.

Wreszcie wyszedłem z ciepłego pomieszczenia i otworzyłem drzwi auta, do którego wszedłem.

-Yujin, dawno nie było Gyuvina u nas.

-No w sumie. Ale on teraz spędza dużo czasu z tym Chińczykiem z ławki. Myśle że to dobrze, bo to widać że oboje się sobie podobają. A co, sętskiłeś się za nim? - zaśmiał się uroczo.

-No tak trochę

-No dobrze, powiem mu żeby przyszedł bo się stęskniłeś. - uśmiechnął się, na co automatycznie zrobiłem to samo. Do końca drogi skupiłem się na jeździe i raczej nic nie mówiłem. Wreszcie zaparkowałem w garażu i wszedłem do domu z Yujinem. Zdjęliśmy kurtki oraz buty i udaliśmy się do kuchni. Pokroiłem tam sernik, który wcześniej kupiłem, położyłem na talerzyki i podstawiłem pod nos Yujinowi, który zaczął się nim delektować, zresztą ja też.

-Dziękuje że kupiłeś ten sernik...po prostu kocham go.

-Nie ma za co. A tak w ogóle, chcesz coś obejrzeć? - zapytałem.

-Jasne - odpowiedział pogodnie. Poszedł do salonu razem ze mną. Usiedliśmy na kanapie, ale ja jeszcze postanowiłem zrobić nam herbaty. Udałem się z powrotem do kuchni i zaparzyłem wodę. Gdy czajnik zapiszczał, nalałem do kubków wrzątek i włożyłem tam torebki herbaty. Gdy już się zaparzyła, wróciłem do Yujina, który postanowił włączyć dramę, którą kiedyś zaczęliśmy oglądać, a jeszcze nie skończyliśmy. Usiadłem na kanapie obok młodszego i podałem mu herbatę. Oglądaliśmy tak jakieś 2 godziny.

⭐️⭐️⭐️

Dzień dobry kochani, nareszcie mamy pov Jiwoonga!!

Ogólnie to ten rozdział miał być wstawiony wczoraj, ale gdy już skończyłam rozładował mi się telefon i nie zapisało się jakieś 200 ostatnich słów :(( w ogóle to wow, bo napisałam 2 rozdziały po ponad 1000 i prawie 1200 słów w jeden dzień.

A i jeszcze bardzo wam dziękuje za prawie 150 wyświetleń i ponad 20 gwiazdek. Może to nie jest jakoś dużo dla was, ale dla mnie już tak. Myślałam że moim jedynym 'fanem' będzie moja przyjaciółka. I teraz mam pod każdym rozdziałem 20 wyświetleń.

I mega was proszę o komentowanie mi rozdziałów i dawanie gwiazdek😭😭😭

To chyba tyle, do zobaczenia w następnym rozdziale!!

Dad's boyfriend [Jiwoong x Yujin] Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin