☆~ 5~☆

453 26 38
                                    

[Regulus Black]

Podręczniki były jedynie dwa, więc wziąłem ten który wyglądał na mniej zniszczony. Pewnie nie było dużej różnicy. Resztę wieczora miałem zamiar spędzić w zaciszu swojego dormitorium jednak plany te pokrzyżował mi Syriusz z Remusem.

-Reg!-Pomachał do mnie mój brat a już po chwili stał obok mnie podobnie jak szatyn.-Robimy imprezę w wieży i jako mój braciszek masz tam być za pół godziny.

-Mam rozumieć że to było stwierdzenie nie podlegające dyskusji?-W odpowiedzi dostałem energiczne kiwnięcie głową. Właściwie co mi szkodzi? poza tym będzie tam James (kocham wkurwiać ludzi) Potter. Tak to mnie przekonuje.-Niech ci będzie.

Szybko mnie puścili bo musiałem się wyszykować. Gdy dotarłem już do dormitorium zastałem tam moich współlokatorów którzy ewidentnie też zbierali się na imprezę. Ciekawe że zapraszali nawet Ślizgonów.

Założyłem moje ulubione czarne jeansy, białą koszulkę a na to brązowy sweter. Podobało mi się. Resztę czasu poświęciłem na moje włosy i słuchanie narzekań Evana na mój "banalny" strój. W odpowiedzi pokazałem mu środkowy palec w odbiciu lustra i wróciłem do szykowania fryzury. Wyszliśmy z pokoju tak żeby elegancko się spóźnić. Wpuścił nas jakiś chłopak przy obrazie.

W pokoju wspólnym było dużo ludzi. Jak na moje upodobania w chuja za dużo. Stoliki były zastawione w alkoholu różnego rodzaju i charakterystycznych czerwonych kubeczkach.

-Gdzie twój przyszły mąż Reggie?- Spytał mnie Evan a ja odpowiedziałem mu spojrzeniem spode łba.

-Mój braciszek ma kogoś na oku?- Spytał podekscytowany Syriusz. Nie mam pojęcia skąd się tu wziął.-Chcę na ślubie rozrzucać kwiatki! Albo być księdzem! A nie czekaj chyba tak nie można. No to kwiatki!

-Ta jeszcze żeby była szansa na ślub. Evan masz wpierdol jak wrócimy.- Stwierdziłem wiedząc że zapomnę że mu to obiecałem. W tej właśnie chwili zobaczyłem Jamesa. Merlinie jak on ładnie wyglądał. Znaczy normalnie. A na pewno nie gejowo co oznacza że mogę sobie pomarzyć. Zapewne ktoś zwrócił by uwagę na to że się na niego gapię gdyby właśnie do nas nie podszedł.

-Witam wszystkich. Za pół godziny gramy w butelkę. Nie macie wyboru tak jakby co.- Potter oparł się o Syriusza i zmierzwił włosy.

-Cześć.-Przywitałem się a moi współlokatorzy kiwnęli na przywitanie głową. Zapewne gdyby Evan się odezwał James miał by już cały katalog o moich uczuciach. przyznam że Rosierowie mieli talent czytania mi w myślach.

-Dobra lecimy zmusić innych do gry.- Powiedział mój brat na co delikatnie się do nich uśmiechnąłem. Gdy zostaliśmy porzuceni znalazła nas Pandora więc czas do gry spędziliśmy raczej przyjemnie. Wszyscy którzy chcieli grać uwalili się w kółko. Bardziej jajko z wgnieceniami bo niektórzy siedzieli na kanapie czy na fotelach a reszta na ziemi.

-Dobra kto zaczyna?!- Spytał głośno James na co Marlene zabrała mu butelkę i zakręciła. Wypadło na Petera który wybrał prawdę.

-Emm.. Dobra mam! Z iloma osobami z tego pokoju się całowałeś?- Peter rozejrzał się po pokoju zapewne sprawdzając kto tu w ogóle jest.

-Z czterema.- Syriusz i James wyglądali jakby mieli dostać zawału.

-A my nic nie wiemy?! Glizdogon!-Powiedział Syriusz udajac obrażonego.

-Kto?-Spytała marlene tez zaskoczona. Zapewne większość stawiała na maksymalnie dwie.

-Tego nie obejmowało pytanie!-Zaprotestował jak to go nazwał Syriusz "Glizdogon". Ciekawe o co chodziło.

Right? || JegulusWhere stories live. Discover now