XVI

50 8 3
                                    

  Ciężko było pozbyć się wrażenia, że tytaniczna forma Erena z przemiany na przemianę stawała się coraz chudsza. Levi założył ręce na piersi.

  - Chyba wystarczy na dziś! – zawołał.

  Hanji machnęła dłonią.

  - Zaraz kończymy!

  Eksperymenty przebiegały bez zakłóceń. Obok zamku znajdowała się ogromna łąka, która zapewniała miejsce i prywatność. Na niej Eren spędzał teraz większość swojego czasu.

  Obserwatorzy, wśród nich Levi i Emi, trzymali się w pewnym oddaleniu. Siedzieli w cieniu drzew, dość spokojni, ponieważ ich interwencja ani razu nie okazała się potrzebna.

  Kapitan oderwał wzrok od tytana i zerknął w niebo. Słońce zachodziło, malując chmury na dość urokliwy odcień fioletu. Oznaczało to jednak, że czeka go noc przy świecach. Musiał dokończyć pisanie sprawozdania z postępów w badaniach i jak najszybciej wysłać je Erwinowi. Zbliżała się kolejna ekspedycja. Być może najważniejsza ze wszystkich dotąd.

  Obróciwszy się, Levi szturchnął siedzącą obok Emiko.

  - Masz dziś wartę?

  - Nie, dlaczego?

  - Potrzebuję pomocy z pisaniem raportu. Erwin chciał go dostać najpóźniej jutro, a notatki Hanji są na tyle chaotyczne, że sam mogę się nie zdążyć.

  Emi pokiwała głową.

  - Nie wiem, czy pamiętasz, ale podczas mojej pierwszej wyprawy wyznaczyłeś mi podobną karę i potem powiedziałeś, że musiałeś wszystko przepisać.

  - Bo musiałem – Levi parsknął. – Bazgrzesz. Treść była w porządku. Wystarczy, że wyciągniesz z pisaniny Hanji jakikolwiek logiczny ciąg przyczynowo skutkowy.

  Kiedy Eren znów stanął na własnych dwóch nogach, kapitan polecił Emi, by odprowadziła chłopaka do łóżka i dołączyła do niego w gabinecie. Pozostali żołnierze zaczęli rozchodzić się na spoczynek. Wyraźnie przepełniała ich nadzieja. Ludzkość nigdy wcześniej nie posiadała tak potężnej broni. Ani tak namacalnej nadziei na zdobycie ważnych informacji.

  Levi starał się skupiać się na chwili obecnej, ale także nie potrafił powstrzymać się od bezwiednego uciekania myślami do piwnicy, która miała zapewnić im odpowiedzi.

  Gabinet lśnił czystością. Kapitan osobiście o to dbał. Do stojącego na środku biurka, obecnie porytego papierami, dostawiono już krzesła. Obite czarną skórą fotele odnalezione w innej komnacie. Na jednej z kamiennych ścian zawisnął nawet wyblakły gobelin.

  Po odwieszeniu płaszcza na wieszak, Levi zdjął sprzęt do manewru i zostawił go w kącie. Przez chwilę przekładał dokumenty, odkładając te niepotrzebne do szafki. Zwiadowca westchnął, zobaczywszy, że większość jednak okazała się potrzebna. Czekała go długa noc.

  Mimo to gdy do pokoju weszła Emiko, kapitan mimowolnie uniósł kąciki ust. Dziewczyna również pozbyła się już całego wyposażenia. Przebrała się w strój cywilny, brązowe spodnie i beżowy sweter. Wyglądała na zrelaksowaną, niemniej Levi wiedział, że gdyby zaszła potrzeba, oboje byli w stanie przygotować się do walki w mniej niż trzy minuty.

  Emi uniosła rękę i pokazała trzymane w dłoni kartki.

  - Dostałam od Hanji zapiski z dzisiaj. Powiedziała, że zawarła tu kilka ważnych wniosków, które powinniśmy uwzględnić. Tylko że na połowę tekstu wylała jej się kawa.

  Uniósłszy brwi, kapitan usiadł na jednym z foteli. Emiko zajęła miejsce po przeciwnej stronie biurka. Ze zmarszczonymi czołem przeglądała mokre notatki.

Attack on Titan: Najwyższy Mur || Levi x OCWhere stories live. Discover now