Czasem Emi zastanawiała się, czy Hanji nie jest nawet trochę bardziej szalona, niż wszyscy wokół sądzili. Na przykład teraz, gdy z błyszczącymi oczami pokazywała im dwójkę skrępowanych linami tytanów, których umieściła na środku miejskiego rynku.
Trzymający wartę członkowie Korpusu Stacjonarnego z obrzydzeniem zakrywali usta. Ogromne gwoździe wbite w ciała potworów wyglądały groteskowo, a ich wykrzywione twarze mówiły, że wszystko czego pragną, to pożreć obecnych wokół ludzi.
Mimo wszystko Hanji traktowała tytanów jak istoty świadome. Ku zgrozie innych żołnierzy, zdążyła nadać im imiona. Sawney i Bean.
- Nie martwisz się? Co jeśli się uwolnią? – szepnęła Emi.
- Zabijemy je – Levi wzruszył ramionami. – Dotąd żaden nie uciekł.
- To znaczy, że łapaliście jakieś już wcześniej?
Wtem ktoś oparł się o ramiona dziewczyny.
- Są wspaniali, prawda? – dobiegł ją od tyłu głos Hanji. – Widzieliście, jak na mnie patrzą? Nie mogę się doczekać, żeby zacząć eksperymenty z Erenem.
Levi uniósł prawą brew.
- Postaraj się pamiętać, że potrzebujemy go żywego.
- Co dokładnie zamierzasz badać? – zaniepokoiła się Emiko.
- Na razie sprawdzamy, czy brak światła wpłynie na niego w ludzkiej formie. Po południu skończę zajmować się tymi tutaj kawalerami i zaczniemy testy w postaci tytana. Nie obrażę się, jeśli przyjdziecie popatrzeć. Eren uważa, że może stracić kontrolę.
Emi wymamrotała zgodę i spojrzała w niebo. Słońce niedawno wstało, więc najwyraźniej miała kilka godzin tylko dla siebie. Ren zapewne od dawna był już w pracy, ale mogła przynajmniej sprawić mu przyjemność, zostawiając dla niego drobny upominek na stole.
Zanim opuściła plac, dziewczyna obróciła się po raz ostatni i spojrzała w oczy niższego z tytanów. Wzrok olbrzyma nie wyrażał niczego poza bezmyślną pustką i głodem. Emiko odwróciła głowę, zastanawiając się, o ile potworniejsze jest to, co tworzy takie istoty.
Plac, na którym znajdowali się uwięzieni tytani, był ogrodzony i pilnowany przez członków Korpusu Stacjonarnego, jednak reszta Trostu znów tętniła życiem. Urządzono nawet festyn z okazji ocalenia miasta. Pasiaste stragany tłoczyły się wzdłuż głównej drogi, a na obok nich stały drewniane stoliki. Zwołana naprędce lokalna orkiestra przygrywała świętującym.
Choć poddała się powszechnej radości, Emi nie potrafiła nie zauważyć, że brakuje kilku członków orkiestry, a jeden z muzyków wydaje się powstrzymywać łzy.
Dziewczyna rozglądała się po straganach, szukając czegoś, co ucieszyłoby jej brata, gdy w tłumie dostrzegła znajomą postać. Nie musiała się przepychać. Przez ostatnie dwa lata stała się wystarczająco rozpoznawalna, by ludzie z szacunkiem schodzili jej z drogi.
Jednak szła zbyt wolno i jasna czupryna zniknęła jej z oczu.
- Reiner! – zawołała.
Wtem znów go zobaczyła. Dawny przyjaciel zawrócił i ruszył w jej kierunku, a na jego twarzy coraz wyraźniej rysowała się radość. Emi obrzuciła go uważnym spojrzeniem. Zmienił się. Urósł kolejne kilka centymetrów, przez co musiała zadzierać głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. One jednak stały się ciemniejsze i mimo młodego wieku otoczone drobnymi zmarszczkami.
- To naprawdę ty? – zaśmiał się.
Emiko okręciła się dookoła, prezentując zielony płaszcz okrywający jej ramiona. Zaraz potem Reiner porwał dziewczynę w niedźwiedzi uścisk, prawie podnosząc ją przy tym z ziemi.
YOU ARE READING
Attack on Titan: Najwyższy Mur || Levi x OC
FanfictionUcieczka z Podziemia to dopiero pierwszy krok do lepszej przyszłości. Szczególnie, gdy tam na dole zostają osoby, których życie cenisz ponad własne. Nie wiedząc, co innego mogłaby robić na górze, Emi zaciąga się do wojska. Liczy, że umiejętności zap...