XV

49 10 0
                                    

  Czasem Emi zastanawiała się, czy Hanji nie jest nawet trochę bardziej szalona, niż wszyscy wokół sądzili. Na przykład teraz, gdy z błyszczącymi oczami pokazywała im dwójkę skrępowanych linami tytanów, których umieściła na środku miejskiego rynku.

  Trzymający wartę członkowie Korpusu Stacjonarnego z obrzydzeniem zakrywali usta. Ogromne gwoździe wbite w ciała potworów wyglądały groteskowo, a ich wykrzywione twarze mówiły, że wszystko czego pragną, to pożreć obecnych wokół ludzi.

  Mimo wszystko Hanji traktowała tytanów jak istoty świadome. Ku zgrozie innych żołnierzy, zdążyła nadać im imiona. Sawney i Bean.

  - Nie martwisz się? Co jeśli się uwolnią? – szepnęła Emi.

  - Zabijemy je – Levi wzruszył ramionami. – Dotąd żaden nie uciekł.

  - To znaczy, że łapaliście jakieś już wcześniej?

  Wtem ktoś oparł się o ramiona dziewczyny.

  - Są wspaniali, prawda? – dobiegł ją od tyłu głos Hanji. – Widzieliście, jak na mnie patrzą? Nie mogę się doczekać, żeby zacząć eksperymenty z Erenem.

  Levi uniósł prawą brew.

  - Postaraj się pamiętać, że potrzebujemy go żywego.

  - Co dokładnie zamierzasz badać? – zaniepokoiła się Emiko.

  - Na razie sprawdzamy, czy brak światła wpłynie na niego w ludzkiej formie. Po południu skończę zajmować się tymi tutaj kawalerami i zaczniemy testy w postaci tytana. Nie obrażę się, jeśli przyjdziecie popatrzeć. Eren uważa, że może stracić kontrolę.

  Emi wymamrotała zgodę i spojrzała w niebo. Słońce niedawno wstało, więc najwyraźniej miała kilka godzin tylko dla siebie. Ren zapewne od dawna był już w pracy, ale mogła przynajmniej sprawić mu przyjemność, zostawiając dla niego drobny upominek na stole.

  Zanim opuściła plac, dziewczyna obróciła się po raz ostatni i spojrzała w oczy niższego z tytanów. Wzrok olbrzyma nie wyrażał niczego poza bezmyślną pustką i głodem. Emiko odwróciła głowę, zastanawiając się, o ile potworniejsze jest to, co tworzy takie istoty.

  Plac, na którym znajdowali się uwięzieni tytani, był ogrodzony i pilnowany przez członków Korpusu Stacjonarnego, jednak reszta Trostu znów tętniła życiem. Urządzono nawet festyn z okazji ocalenia miasta. Pasiaste stragany tłoczyły się wzdłuż głównej drogi, a na obok nich stały drewniane stoliki. Zwołana naprędce lokalna orkiestra przygrywała świętującym.

  Choć poddała się powszechnej radości, Emi nie potrafiła nie zauważyć, że brakuje kilku członków orkiestry, a jeden z muzyków wydaje się powstrzymywać łzy.

  Dziewczyna rozglądała się po straganach, szukając czegoś, co ucieszyłoby jej brata, gdy w tłumie dostrzegła znajomą postać. Nie musiała się przepychać. Przez ostatnie dwa lata stała się wystarczająco rozpoznawalna, by ludzie z szacunkiem schodzili jej z drogi.

  Jednak szła zbyt wolno i jasna czupryna zniknęła jej z oczu.

  - Reiner! – zawołała.

  Wtem znów go zobaczyła. Dawny przyjaciel zawrócił i ruszył w jej kierunku, a na jego twarzy coraz wyraźniej rysowała się radość. Emi obrzuciła go uważnym spojrzeniem. Zmienił się. Urósł kolejne kilka centymetrów, przez co musiała zadzierać głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. One jednak stały się ciemniejsze i mimo młodego wieku otoczone drobnymi zmarszczkami.

  - To naprawdę ty? – zaśmiał się.

  Emiko okręciła się dookoła, prezentując zielony płaszcz okrywający jej ramiona. Zaraz potem Reiner porwał dziewczynę w niedźwiedzi uścisk, prawie podnosząc ją przy tym z ziemi.

Attack on Titan: Najwyższy Mur || Levi x OCWhere stories live. Discover now