— Dlaczego chciałeś, bym tutaj przyszła? — spytałam, przerywając ciszę, która mogłaby trwać jeszcze przez długie minuty gdybym się nie odezwała. Najwidoczniej Harris wolał ciszę. 

Powstrzymałam się w ostatnim momencie przed swoimi kolejnymi słowami, w obawie, że ściany w tym pomieszczeniu mogłyby mieć uszy. Lecz tym razem Harris wyczytał to ze mnie jak z otwartej księgi, bo odezwał się spokojnym głosem.

— Nie ma tu żadnych kamer, ani podsłuchu. Wszystko było dokładnie sprawdzone. Reszta domu również.

Kiwnęłam głową, dając mu znak, że zrozumiałam i zdecydowałam się kontynuować swoją wcześniejszą myśl, ufając jego słowom.

— Wiesz, że Debby jest wobec ciebie strasznie ostrożna. Nie była zadowolona, że mnie zawołałeś.

Mężczyzna uśmiechnął się złośliwie, po czym odchylił się na krześle i założył ręce na klatce piersiowej. 

— Nie może przecież pilnować cię do końca życia.

Nie wiedziałam czemu, ale czułam, że oczekiwał czegoś ode mnie, a może tylko się droczył? To prawda, że blondynka nie odstępowała mnie na krok, a już w szczególności kiedy w pobliżu był Harris. Utrudniało mi to rozmowy z nim, ale musiałam udawać, że paniczne się go bałam. Chris mi tego nie ułatwiał, a nawet wydawało mi się, że podpuszczał mnie zerkając w moją stronę za każdym razem gdy pojawiałam się na horyzoncie. Starałam się grać przestraszoną, ale on mógłby chociaż udawać, że nie chce mnie widzieć, tymczasem było całkiem odwrotnie. Obserwował mnie zbyt często.

— Pomyślałem, że możesz chcieć usłyszeć co dzieje się u ludzi Mullera po jego śmierci.

Skupiłam się ponownie na jego słowach, bo rzeczywiście mnie to interesowało. 

Podeszłam do niego, gdy otworzył laptopa, by przyjrzeć się temu z bliska. Chciałam zobaczyć, czy naprawdę śmierć tamtego "Mullera" nie miała dla nich żadnego znaczenia. Wielu myślało, że to on był tym prawdziwym, więc powinni przejąć się jego śmiercią. Skoro za nim podążyli, to musieli zgadzać się z jego poglądami, może nie byli tak oddani jak ludzie Harrisa, ale powinno ich to chociaż trochę ruszyć. Tymczasem w ich działaniu nie znaleziono żadnych zmian. Wiadomość o śmierci "Mullera" tak jak szybko się pojawiła tak prędko zniknęła. Może nawet nie dotarła do wszystkich. Tylko ci, którzy mieli większe znaczenie, byli godni tej wiedzy, lecz zaraz pojawiły się pogłoski o nowym szefie. I tak jak w przypadku poprzedniego, nikt nie wiedział, jak wyglądał. Wszystko wróciło do punktu wyjścia.

No może poza jednym. A dokładnie mówiąc, chodziło o Sergio. Po tym jak ich zdradziłam, sądziłam, że wszyscy już się o tym dowiedzieli. Bardziej pomylić się nie mogłam. Nie dosyć, że nie zostałam uznana za zdrajcę, to jeszcze chodziła pogłoska, że to wszystko była sprawka Harrisa, a moje zniknięcie było spowodowane tym, że Chris mnie złapał i więził w swoim domu. Cóż, niewiele mijali się z prawdą. W końcu zostałam złapana i zatrzymana siłą, lecz wcale nie czułam się jak więzień. Jednym uznaliby to za syndrom sztokholmski i może mieliby rację, ale nie mogłam patrzeć już na Harrisa tylko jak na groźnego mafioso, który trzymał moje życie w garści. Czułam przy nim większy spokój, niż będąc obok własnej przyjaciółki. Zdawałam sobie sprawę, że mogłam być naiwna i wiele razy pokazał mi, że był zdolny do strasznych czynów i zawsze był krok przede mną, lecz sprawiało to, że czułam się bezpieczniej, jak głupie to nie było. 

Wszyscy wierzyli w moje porwanie, poza samym Sergio. A przynajmniej na to wyglądało, bo coraz rzadziej pojawiał się w ich kryjówce. Nikt nie wiedział co robi gdy wychodzi, lecz kilka razy widziano go w pobliżu barów Harrisa. To raczej nie było miejsce przyjazne ludziom Mullera więc jego obecność była bardziej niż podejrzana. 

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now