— Wrócę... niedługo. Po prostu muszę pomóc Gwen coś załatwić. 

Jej relacje z siostrą wydawały się ochłodzić w porównaniu z tym jak bliskie sobie były jeszcze kilka miesięcy temu. Może to przez tajemnice, jakie Debby przed nią ukrywała. A raczej tajemnice Damona. Nie mogła przecież powiedzieć jej, że należy do mafii. Wolała trzymać ją od tego z daleka. Poza tym chwalenie się tym komukolwiek raczej nie było zbyt rozsądne.

— Sąsiedzi mówią, że Gwen się zmieniła. — Zaczęłam nieśmiało dziewczyna. — Czy zrobiła coś złego? 

— Oczywiście, że nie — Uspokoiła ją momentalnie. — Przecież ją znasz.

— Wiem, po prostu też się o nią martwię. Powiedz jej, że upiekę dla niej wasze ulubione ciasteczka kiedy do nas przyjdzie. — Słyszałam jej smutek w głosie i nie mogłam w to uwierzyć. 

Wiedziałam, że Heather mnie polubiła, ale nie sądziłam, że i ona tak się o mnie martwiła. Przecież byłam tylko jej znajomą. Przyjaciółką jej siostry. W dzieciństwie bawiłyśmy się kilka razy, ale myślałam, że kiedy znalazła własne przyjaciółki, stanę się dla niej tylko znajomą, ale ona naprawdę brzmiała na przejętą. Chyba w ich rodzinie była normalna taka troska o drugiego człowieka. Tym bardziej źle się czułam podejrzewając Debby o spiskowanie przeciwko Harrisowi. 

Harris.

Miałam do niego pójść. 

Przysłuchiwanie się rozmowie sióstr pozwoliło mi zapomnieć, dlaczego siedziałam jak na szpilkach. Lecz musiałam wrócić do swojej gry. 

Spojrzałam na Damona. Pod jego ciemnymi tęczówkami czułam się jeszcze mniej komfortowo. Bałam się, że mogłabym się czymś zdradzić gdybym zbyt szybko poszła do gabinetu Chrisa, lecz odwlekanie tego również nie było najlepszym pomysłem. 

Spojrzałam na zegar, będąc pewna, że wciąż jestem uważnie obserwowana przez mężczyznę. Zacisnęłam dłoń w pięść i wstałam powoli z sofy. 

— Heather, oddzwonię później dobra. Przekaż mamie, że dzisiaj nie wrócę do domu. — Rozłączyła się prędko, widząc, jak mozolnym krokiem odchodzę od nich. — Pójdę z... — zaczęła, lecz przerwał jej Damon.

Czy zorientował się, co próbowałam zrobić? Ta myśli naprawdę mnie zestresowana i może to nawet lepiej, bo moja gra była coraz to bardziej realistyczna. Utwierdziło mnie w tym chłodne spojrzenie ciemnych tęczówek mężczyzny. Wydawał się wściekły, lecz chyba nie na mnie a na przyjaciela. Takie odniosłam wrażenie, bo czym mogłam mu zawinić, by to na mnie kierował swój gniew. 

Gdy zniknęłam za rogiem. Czułam, jak schodzi ze mnie całe napięcie. Jakbym zrzuciła z barków ogromny głaz. Tak, czułam się o wiele lepiej na myśl spędzenia kolejnych minut w obecności Harrisa niż własnej przyjaciółki. Czyżbym zwariowała? Bardzo prawdopodobne, ale skoro już do tego doszło, to musiałam z tym żyć.

Zapukałam cicho w drzwi, lecz byłam pewna, że nie umknęło to uwadze mężczyzny. Weszłam powoli do pokoju, od razu łapiąc kontakt wzrokowy z Harrisem. Siedział on na krześle za swoim biurkiem, a przed nim leżało kilka kartek, których tekst do tej pory musiał uważnie śledzić wzrokiem. Jedyne światło w pomieszczeniu wydostawało się z małej lampki stojącej na biurku, co dodawało mężczyźnie więcej tajemniczości. Jednak tym razem nie obawiałam się go. Wzięłam głębszy oddech i wraz z wypuszczeniem powietrza, poczułam, jakby niewidzialny ciężar zniknął z moich barków. Odkąd wyjawiłam Chrisowi cały swój plan, czułam się przy nim o wiele swobodniej.

Patrzał na mnie swoim bezwstydnym spojrzeniem, jakby chciał dowiedzieć się dzięki niemu, co siedziało w mojej głowie. Lecz ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem, zdradzając mu, że doskonale wiedziałam, co chciał tym osiągnąć. Nawet jeśli, to nie zamierzałam mu tego zdradzać. 

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now