23.

6.8K 250 40
                                    

LAURA

Został jeszcze tydzień do rozprawy Emily z Marvinem. Cały tydzień wszystko kręciło się wokół tego i z Ethanem przerabialiśmy jeszcze raz wszystko na chłodno, przeglądaliśmy dowody oraz rozmawialiśmy wiele razy z Emily, bo czym bliżej do sprawy, tym bardziej zamykała się w sobie. Cała ta sytuacja bardzo na nią oddziaływała i chodziła cały czas zestresowana. Inne dziewczyny czuły się podobnie, ale jednak ona zdecydowanie najgorzej z nich wszystkich. Jednakże wcale jej się nie dziwię, bo to ona złożyła pozew przeciwko niemu. One będą dzielić się swoimi historiami, a ona musi znosić jeszcze wszystkie inne rzeczy. Próby kontaktu, które Marvin próbował nawiązywać wielokrotnie, stres związany z wzięciem udziału w rozprawie i ciągłe myślenie na temat tego czy postąpiła właściwie.

Na szczęście dzisiaj spędzam czas z moim braciszkiem, więc mogę trochę odpocząć od wszystkich zawirowań związanych z pracą. Zaplanowałam nam cały dzień i mam nadzieje, że wszystko mu się spodoba. Na cały weekend zabieram go do mieszkania i będziemy zmuszeni spać razem w jednym łóżku, ale mi kompletnie to nie przeszkadza. Mimo, że jest ciasno, przynajmniej cały czas mam go obok siebie i nie muszę się martwić czy jest bezpieczny.

Melissa uwielbia grać w gry planszowe oraz ma własną konsole, na której ma rozmaite rodzaje rożnych gier. Cały wczorajszy dzień minął nam na nauce Leo sposobu grania we wszystkie gry, które Melissa miała kupione. Gdy widziałam jego radość, ja również czułam się szczęśliwa. W przerwach na gry gotowałam nam różne posiłki, a na koniec dnia Leo poprosił mnie czy możemy zrobić maraton filmowy. Oczywiście się zgodziłam, zrobiłam nam wszystkim naleśniki z nutellą oraz popcorn karmelowy i wspólnie oglądaliśmy Pingwiny z Madagaskaru. Nie pamiętam kiedy Leo aż tak bardzo się z czegoś cieszył. Przed snem zaczął mi dziękować za to, że urządziłam mu wieczór, który był jego marzeniem. Bolało mnie to, że z pozoru tak zwyczajne rzeczy, dla niego były marzeniem.
Mam nadzieje, że dzięki mojej pracy z każdym tygodniem będę mogła spełniać jego kolejne marzenia i udowadniać mu jak wiele jest wart.

-Idziemy na targ Lauri?-wyrywa mnie z zamyślenia chłopiec.

-Tak.-gładzę go dłonią po głowie.-Idziemy. Ubieraj buty.

Biegnie zadowolony do korytarza i zaczyna się ubierać.

Melissa poprosiła mnie, abym zrobiła jej na śniadanie sałatkę grecką ze świeżych warzyw. Przystałam na jej pomysł, bo sama uwielbiam ten rodzaj sałatki, a już bardzo dawno go nie jadłam.

Łapie Leo za rękę i zbiegamy razem po schodach na dół. Mamy około dwudziestu minut na piechotę. Chłopiec podskakuje w miejscu i podśpiewuje pod nosem.

-Wiesz co Lauri?-zaczyna, a ja przenoszę na niego wzrok.

-No co tam mały?

-Jestem naprawdę szczęśliwy.-uśmiecha się swoim dziecięcym uśmiechem, a ja patrzę na niego wzruszona.

-Nawet nie wiesz jak dobrze mi to słyszeć.-przytulam się do jego ciała.-Kocham cię szkrabie.

-Ja ciebie też. Jesteś najlepszą siostrą, jaką tylko mogłem sobie wyobrazić.-odsuwa się ode mnie, a ja na jego słowa czuje ogromny przypływ ulgi.

Staram się robić wszystko jak najlepiej, aby miał szczęśliwe dzieciństwo, na tyle, na ile jest to możliwe. Nigdy nie wypowiedział do mnie takich słów i generalnie nie jest mocno uczuciowym dzieckiem, więc jeżeli tak powiedział, oznacza to, że faktycznie tak czuję. Takie słowa są dla mnie warte o wiele więcej niż cokolwiek innego.

-Ty też Leo. Jesteś najgrzeczniejszym i najmądrzejszym dzieckiem jakie kiedykolwiek poznałam.

W odpowiedzi kiwa główką i po chwili jesteśmy już na targu. Odwiedzamy kilka stanowisk, na których kupujemy świeże pomidory, ogórki, paprykę oraz inne potrzebne składniki.

My Addiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz