Moje serce jeszcze bardziej przyspieszyło, gdy pojęłam, co chciał zrobić. Całą zdrętwiałam, czując, jak ogarnia mnie panika, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie miałam się jak przed nim bronić. I w momencie kiedy miałam zacząć szarpać się jak ryba wyciągnięta z wody, Chris odsunął się, otwierając swoje oczy, które od razy odnalazły mój przerażony wzrok. Widziałam rozmazany zarys jego twarzy, kiedy w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Na ten widok, w jego spojrzeniu zauważyłam chwilowe zaskoczenie, by później zastąpiła je ponowna pustka.

Puścił moje nadgarstki, zjeżdżając dłońmi na talię. Zrobił to tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować. Tak samo jak nie drgnęłam, nawet kiedy obrócił mnie i poprowadził do łóżka, na które opadłam bezwładnie. Odszukałam go szybko wzrokiem, kiedy minął mnie i podszedł do ogromnych, ciemnych zasłon. W jednej chwili w pokoju nastała ciemność, a ja nie wiedziałam czy skupić się na oddychaniu, czy na krokach mężczyzny, które niewątpliwie się do mnie zbliżały.

Wszystkie moje obawy zniknęły, kiedy nagle pokój rozjaśniło słabe światło dobiegające z lampki stojącej nieopodal łóżka. Harris opierał się o ścianę, przyglądając się mi z nieukrywanym zaciekawieniem, nawet zamyśleniem. Przez chwilę oprócz tego chłodu i pustki mogłam zobaczyć zwyczajnego mężczyznę. Lecz ciężko było mi w pierwszej chwili uwierzyć, po tym co stało się chwilę temu.

Może to dlatego i tym razem to on pierwszy się odezwał.

— Może teraz w końcu dowiem się, co takiego miałaś w głowie, realizując swój samobójczy plan. — Założył ręce na piersi, ponownie przybierając swoją naturalną postawę. — Nie ma tu kamer, ani żadnych podsłuchów, o to bać się nie musisz — dodał, rozmywając moje wszelkie obawy przed tymi dwoma przeszkodami.

Ja jednak wciąż nie mogłam się uspokoić. W uszach nadal słyszałam bicie swojego serca i byłam w stanie obliczyć puls, było ono tak wyraźne. Dlatego, zanim odpowiedziałam na jego pytanie, sam musiał wyjaśnić pewną kwestie.

— Po co to było? — spytałam drżących głosem i tym razem wcale nie próbowałam go zamaskować. Moje ręce drżały niekontrolowanie, a ja nie wiedziałam, co mogłam z nimi zrobić, dlatego zacisnęłam je miękkiej pościeli.

Byłam pewna, że zrobił to wszystko po to, by pokazać mi, jak słaba byłam. Że moja pewność siebie wcale nie była prawdziwa. Że to on miał nad wszystkim władze, a już szczególnie nade mną. Chciał po prostu utrzeć mi nosa. Doskonale zdawał sobie sprawę ze strachu, jaki we mnie wywoływał. Lubił to i postanowił się zabawić, wykorzystać okazje i może ukarać za to, co do tej pory zrobiłam.

Obserwowałam go, w oczekiwaniu na odpowiedz, lecz on wcale się z nią nie spieszył. Przyglądał mi się z taką samą intensywnością. Szukał czegoś we mnie, albo wciąż się ze mną droczył.

Może nawet planował zataić prawdziwy powód swojego zachowania, bo chwilę później westchnął cicho, a jego rysy twarzy złagodniały. Spięłam się, od razu doszukując się w nim podstępy, bo wyglądał dokładnie tak, jakby się poddał, a przecież on czegoś takiego nie robił.

— Ktoś obserwował nas przez okno. Pewnie już dowiedzieli się o twojej zdradzie. Jeśli uznają, że przez cały ten czas pracowałaś dla mnie, nie zaatakują cię tak szybko. Będą liczyć się z tym, że jesteś teraz pod moją opieką.

Przez cały czas patrzał się w moje oczy, a ja, choć szukałam w nich jakiegoś podstępu, kłamstwa, nie potrafiłam nic znaleźć. Najwidoczniej mówił prawdę, ale wciąż nie mogłam pozbyć się tego dziwnego przeczucia, które towarzyszyło mi w jego obecności.

— Po co więc udawałeś, przed Debby i Damonem, że jesteś na mnie wściekły? — spytałam, bo wciąż nie potrafiłam nadążyć za jego tokiem rozumowania.

Zanim Cię PoznałamDonde viven las historias. Descúbrelo ahora