Widziałam, jak Damon bez słowa wstaje, nawet się nie wahając. Albo nie obchodziło go to co się ze mną stanie, albo doskonale potrafił odczytać prawdziwe zamiary przyjaciela i była dla mnie jeszcze nadzieja. Debra za to już nie podzielałam jego uległości. Zacisnęła dłonie na podłokietniku, jakby chciała się go przytrzymać, by Damon nawet siłą nie dał rady jej stąd zabrać, ale on doskonale odczytując myśli dziewczyny, pochylił się nad nią, szeptając do ucha słowa, których niestety nie dałam rady wychwycić. Po tym cały jej upór zniknął, a ona sama pozwoliła się wyprowadzić z pokoju, posyłając mi jeszcze zmartwiony wzrok.

Pomimo tego jak ją zraniłam, ona wciąż we mnie wierzyła. Ufała i tęskniła. A ja? Podejrzewałam ją o coś tak podłego. Brzydziłam się sobą.

Gdy tylko drzwi zamknęłam się z cichym trzaskiem, odwróciłam głowę w kierunku Harrisa. Ten stał o krok dalej niż zapamiętałam, zachowując komfortową odległość. 

— Czy teraz powiesz mi, o co chodziło w tej całej twojej ucieczce? — spytał spokojnie, nie tyle, co mnie zaskakując, co wytrącając z roli i już otwierałam usta, by odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się przed jakimkolwiek dźwiękiem. 

Rozejrzałam się po pokoju, jakbym mogła dostrzec kamery czy podsłuchy schowane między książkami w regale. Nie byłam pewna czy takie tutaj były, ale wcale bym się nie zdziwiła. Jeśli to Damon był kretem, mógł bez problemu je tutaj umieścić i nikt by go o to nie podejrzewał. 

Zacisnęłam ponownie usta, dając mu znak, że wciąż nie zamierzałam się odezwać. Na twarzy mężczyzny pojawiła się niewielka zmarszczka na czole, jakby nad czymś intensywnie myślał. I ponownie nie spodziewałam się u niego czegoś takiego zobaczyć.

— Jesteś niesamowicie uparta. — Ponownie jego głos wcale nie współgrał z oczami, w których widać było ten sam spokój co chwilę temu. 

Podszedł do mnie, co ponownie wywołało u mnie strach tym, co zamierzał, ale on tylko obrócił mnie sprawnie w kierunku wyjścia i kładąc dłoń na plecach, popchał w jego kierunku. Uniosłam głowę, starając się zrozumieć, co planował, ale nic nie potrafiłam w nim zobaczyć. Na powrót przybrał ostrzejsze rysy twarzy, a kolor jego oczu jakby pociemniał, przypominając teraz wzburzony ocean. Było w nim coś niepokojącego, co sprawiało, że czułam strach od samego patrzenia na niego. 

Przerażające a zarazem fascynujące było to, jak potrafił zmieniać spojrzenie by te dopasowało się idealnie do jego zamiarów.

Wyszliśmy z pokoju, zauważając kawałek dalej stojącego Damona, który zapewne uspokajał Debre kiedy ta z wymalowanym strachem na twarzy odwróciła się w naszym kierunku. 

— Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, w jak fatalnej sytuacji się znalazłaś. Do tej pory miałaś wyjątkowo dużo szczęścia, ale musisz wiedzieć jedno. Nie lubię gdy ktoś mnie lekceważy — warknął Chris, wciąż mając swój wzrok skierowany przed siebie, ale czułam, że te słowa kierował właśnie do mnie, co tylko bardziej zbiło mnie z tropu. 

Nie wiedziałam już, czy on także udawał, a może mówił prawdę i stracił cierpliwość.

— Może Debby mogłaby ją przekonać. — wtrącił Damon podchodząc do nas, najwidoczniej widząc, że Chris przestał się ze mną droczyć. Jego wzrok był naprawdę zaniepokojony, co tylko przysporzyło mi więcej obaw.

— Dostała już swoją szansę — odpowiedział twardo Harris. 

— Zamkniecie jej w pokoju, nic nie da — westchnął jego przyjaciel.

— Nie mam tyle czasu, by czekać, aż zacznie gadać. Jego ludzie pewnie już się zorientowali, że go złapaliśmy — warknął ponownie w jego kierunku, podchodząc do kolejnych drzwi w tym korytarzu. Wyciągnął kartę i przyłożył do zamka, a ten otworzył się, umożliwiając nam dalszą drogę. 

Skrzyżowałam swoje wystraszone spojrzenie z Damonem, który patrzał na mnie, jakby nie wiedząc, co zrobić. Zatrzymać przyjaciela i próbować załagodzić sytuację, czy odpuścić. Widziałam, jak bił się z myślą czy zaufać Harrisowi, że wie, co robi, czy posłuchać Debby i załatwić to na spokojnie, ratując mnie przed Harrisem. 

Jednak nim cokolwiek zdążył zrobić, Chris zamknął drzwi, odgradzając nas od pozostałej dwójki. Najbardziej jednak martwił mnie wzrok Damona, bo jeśli on sam nie był pewny, co zamierzał zrobić Chris, to dawało mi tylko jasno do zrozumienia, że nie znalazłam się w korzystnej dla siebie sytuacji.

Tym bardziej, że gdy drzwi zamknęły się za naszymi plecami, dłoń Harrisa wcale nie zniknęła.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️
No i mam kolejny rozdział z zakończeniem takim, no średnim. Wiem, mi też się ono nie podoba i chętnie bym kontynuowała, dlatego mam dla was wszystkich pytanie. Wolicie jeden rozdział tygodniowo taki jak ten, czy raz na dwa tygodnie, ale o wiele dłuższe 🤔
Bardzo by mnie cieszyło gdyby duża część z was dała mi znać w komentarzu. Bo jak wiecie rozdziałów jeszcze dużo do napisania mi zostało, a powoli zbliżamy się do 100 😅
❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️❗️

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now