Część 40

5K 268 34
                                    


Eda

– Wczorajszego wieczoru w Seattle doszło do kolejnej strzelaniny. Policja wciąż nie komentuje sprawy. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że to porachunki dwóch grup przestępczych. Znaleziono kolejne martwe ciała. Nasi informatorzy twierdzą, że zamordowani to członkowie bratwy. Do strzelaniny doszło w starej dzielnicy fabrycznej na obrzeżach miasta. To właśnie tu miał ukrywać się boss rosyjskiej mafii. Na miejscu nie znaleziono jego ciała. Będziemy informować was na bieżąco o kolejnych doniesieniach w tej sprawie.

Reporterka stała pośrodku niczego, mając za plecami stary budynek i dwa radiowozy.

Nie wiedziałam także, skąd miała te informacje, ale zastanawiałam się, czy są prawdziwe. Jeśli tak, to oznaczało, że czas mi się kończył.

Wiedziałam, że moje „wakacje" nie mogą trwać wiecznie.

Potrzebowałam trochę czasu, by wylizać rany, które zadał mi Hank.

To wciąż bolało, że mi nie zaufał.

Nie byłam idealna. Wiem, że często miałam różne humorki i byłam nieokrzesana, ale wydaje mi się, że byłam dla niego oparciem w trudnych chwilach. Szkoda, że on nie myśli podobnie.

Albo myślał.

Gdy już ochłonęłam, miałam czas na to, by to wszystko przemyśleć. I tego właśnie potrzebowałam – czasu. Doszłam do wniosku, że Hank pożałował swoich słów, chwilę po tym, gdy je powiedział. Widziałam to po jego minie.

Krzywda jednak się stała. Nie mogę udawać, że nie.

Wiem, że wszystkie dowody były przeciwko mnie. Zdjęcia, teczka, nawet to, że zniknęłam. Nie byłam głupia. Rozumiałam, czemu mnie oskarżył, ale nie rozumiałam dlaczego – jeśli to ma jakiś sen.

W końcu nigdy nie dałam mu nawet jednego powodu, by mógł pomyśleć, że go zdradzę. Nie tylko go, ale i wszystkich innych, których polubiłam. Jaspera i Mię, Brandona, Gię, a nawet Nico. Może nie znałam ich długo, ale wszyscy zawsze byli dla mnie dobrzy i serdeczni. W dodatku Hank stwierdził też, że zdradzałam całą mafię. Straszył mnie konsekwencjami.

To wszystko plus najgorszy poranek życia i strzelania – nie dziwię się, że trochę tam ześwirowałam. Cholera, to wszystko było dla mnie nowe.

Wcześniej żyłam sobie jak normalna kobieta – jedna z wielu pisarek ze spokojnym życiem. Aż tu nagle zostaję kobietą bossa, widzę, jak on zabija człowieka, ktoś chce mnie porwać i wykorzystać w bardzo brzydki sposób. No i wisienka na torcie – strzelanina, tabletka gwałtu i oskarżenie o zdradę. To chyba zbyt wiele jak na jednego człowieka.

Naprawdę musiałam od tego wszystkiego uciec i na chłodno przemyśleć sytuację. I mimo że naprawdę tego potrzebowałam, to tęskniłam też za Hankiem. Zranił mnie, ale to nie tak, że człowiek odkochuje się z dnia na dzień.

Przeżyliśmy razem naprawdę dobre chwile. Obydwoje mamy silne charaktery, ale naprawdę funkcjonowaliśmy bez większych zarzutów.

To znaczy może nie do końca. Kiedy było idealnie, to tak było, ale zauważyłam też, że Hank lubi zakładać pewne rzeczy i ma pewne problemy z zaufaniem, których na pierwszy rzut oka nie widać. I choć mówiłam mu wiele razy, że powinien ze mną rozmawiać przed tym, jak podejmie decyzję, to nie zawsze mu to wychodziło.

Czy kochałam go? Tak. Czy byłam gotowa dać mu drugą szansę, mimo że mówiłam, iż dostanie ode mnie tylko jedną? Nie. Czy musiałam wrócić? Tak.

Nie okłamałam Brandona, gdy z nim rozmawiałam. Czułam się od jakiegoś czasu źle. Byłam śpiąca, rozdrażniona i na dodatek miałam mdłości.

Dodałam szybko dwa do dwóch.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now