Część 20

7.2K 307 39
                                    

Eda

Ogarnęłam trochę mieszkanie, zrobiłam pranie i przygotowałam się do jutrzejszego spotkania. A potem wzięłam długą kąpiel. Przez cały czas jednak tak naprawdę myślałam o Hanku.

Cholera, facet nie był tym, czego się spodziewałam.

Myśląc o członku mafii, w głowie często pojawia się nam wyobrażenie bezwzględnego mężczyzny, który ma w dupie wszystko i wszystkich. Który dla przyjemności niszczy innych i nie przejmuje się, kogo skrzywdzi, pnąc się na szczyt.

Hank jednak to po prostu przede wszystkim dobry facet. I szczerze? Nie mam pojęcia, w jaki sposób to właśnie on prowadzi mafię w tym mieście.

Jego złą stronę znałam tylko z opowieści innych.

Do tej pory Hank okazał mi jednak więcej wsparcia, uczucia i czułości niż mój poprzedni facet. A to przecież Hank z definicji powinien mnie skrzywdzić.

I do tego to, co przy nim czułam. Mogłam być sobą, a on to uwielbiał. To było cudowne uczucie po tym gównie, które zrzucił na moje barki Tomas. Przy swoim byłym czułam się, jakbym nigdy nie była wystarczająca. Hank natomiast włożył do mojej głowy myśl, że jestem dobra taka, jaka jestem. Że nie muszę być perfekcyjna, bo jeśli ktoś będzie chciał być w moim życiu, to zrobi to, akceptując mnie całą. Hank myśli, że miał szczęście, że mnie poznał, ale chyba obydwoje je mieliśmy.

Odłożyłam szczotkę do włosów na szafkę nocną i złapałam za telefon, gdy zabrzmiało powiadomienie.

H: Czy to możliwe, że już za tobą tęsknie.

Zaśmiałam się pod nosem.

E: Ja też za tobą tęsknie. Właśnie o tobie myślałam.

Odpowiedział natychmiast.

H: Wieczór bez ciebie jest do dupy 😞 A jak twój? Co robisz?

E: Przykro mi, że masz zły wieczór. Ja właśnie idę spać.

H: Jesteś w łóżku i myślisz o mnie? 😈

Przewróciłam oczami.

Hank może być najlepszym facetem, jakiego spotkałam, ale był też tylko facetem.

E: Dobranoc, Hank...

H: Śnij o mnie, gwiazdeczko⭐

Nie jestem dokładnie pewna, co mnie obudziło.

Może byłam jakaś nadwrażliwa, ale czułam, że coś jest nie tak.

Usłyszałam coś na korytarzu, a potem jakieś odgłosy przy drzwiach. Wstałam szybko z łóżka i rozejrzałam się wokół, szukając czegoś do obrony lub miejsca, by się schować. Wbiegłam szybko do łazienki. Szybko złapałam za kij od mopa i spróbowałam unormować swoje galopujące serce. Kurwa! Ktoś włamywał się do mojego mieszkania.

Ja pierdole... ja pierdole...

Chciałam nastukać Hankowi po głowie. Mam się nie przejmować, co? Ta, jasne. Jeśli to przeżyję, to go zabiję.

Usłyszałam, że ktoś wszedł do środka. W dodatku wjebał się wprost na moją szafkę z butami. Była zbudowana z plastikowych rurek i kawałka materiału, dlatego wiedziałam, że pewnie ktoś roztrzaskał ją w mak.

A dopiero ją kupiłam.

Poklepałam się po udzie i po pośladku w poszukiwaniu telefonu, orientując się w tej samej chwili, że wciąż jestem w piżamie. Kurwa. Gdzieś w głowie pojawił mi się obraz komórki, którą odłożyłam na nocną półkę przed snem.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now