Część 21

7.1K 277 43
                                    


Eda

– Nie, naprawdę się na to nie zgadzam. Nie podoba mi się to. Wiem, że piszę romanse, ale nie wstawicie mi na okładkę gołej klaty jakieś faceta. Zatrudniliście kogoś nowego, czy co? Jezu, czy wasz grafik utknął w dwa tysiące szesnastym roku? Takie rzeczy to już przeżytek. To historia o miłości studenckiej. Jak ta okładka ma się do mojej książki? – powiedziałam.

Po załatwieniu kilku formalności związanych z moją nową książką poszliśmy z Aną na kawę. Miałyśmy już dość siedzenia w biurze.

Ana skrzywiła się i spojrzała jeszcze raz na grafikę okładki na swoim tablecie.

– Wiem. Jest okropna, ale to nie wina Gary'ego. On tylko wykonuje polecenia. To był pomysł Hannah. Ta kobieta gra nam wszystkim na nerwach, ale od kiedy Rick ogłosił, że postanawia odejść na emeryturę i myśli nad pozostawieniem jej wydawnictwa, jest już kompletnie nie do zniesienia.

Westchnęłam.

Też nie lubiłam Hannah. Tak naprawdę to ona tylko udawała, że tam pracuję. Gdyby nie to, że jest spokrewniona z Rickiem, to w życiu by nie dostała swojego stanowiska. A już tym bardziej nie ze swoim podłym charakterem.

– Ano, wiem, że współpracujemy ze sobą od początku mojej kariery, ale jeśli ta kobieta będzie ingerować w moją twórczość, w taki lub inny sposób, to będziemy musieli się rozstać. To nie pierwsza taka sytuacja. Czy Rick wie, co ona tam wyprawia?

Kobieta skrzywiła się jeszcze raz.

– Myślę, że wie, że coś nie gra, ale jest już tak zmęczony, że nawet nie ma siły na walkę.

Pokiwałam z zamyśleniem głową.

Wydawnictwo Ricka do tej pory naprawdę rozwijało się świetnie. Było małe, ale prężne. To u niego wydałam swoją pierwszą książkę i to jego ludzie stali się dla mnie moją małą drugą rodziną. Wszystko to psuła jednak jego rozpieszczona wnuczka. Kobieta myślała, że wszystko jej się należy.

A ona przecież nawet nie czytała książek.

Kochałam pracować z Anną, ale jeśli dam moim czytelnikom mniej niż dotychczas, to nie będą mnie czytać. A przecież pisanie to nie tylko moja pasja, ale i źródło utrzymania.

– Myślałaś może nad poprowadzeniem wydawnictwa Ricka? Albo założeniem własnego? Masz kontakty, Ana. I oddanych autorów. Wszyscy kochamy Ricka, ale mając do wyboru albo Hannah, albo nowe wydawnictwo, które jest pod twoim skrzydłami, to zdecydowanie wybrałabym ciebie. Miałabyś już na starcie jednego większego autora. To chyba doby start.

Kobieta potarła się szorstko po policzku.

– Szczerze? Coraz częściej myślę nad odejściem z pracy. Ale nie wiem, czy jestem gotowa na własne przedsięwzięcie. Dziękuję ci za wsparcie, ale to jeszcze chyba nie mój czas.

– Zawsze – zapewniłam ją.

Kurde, to ona pierwsza przekonała mnie do tego, że moje pisarstwo ma coś w sobie. To ona mnie wspierała i pomagała na każdym etapie mojej kariery. Może czas bym i ja jej teraz pomogła?

Jej telefon zagrał na stoliku.

Złapała za niego szybko i przyłożyła do ucha.

– Tak, słucham.

Posłuchała przez chwilę, a potem zmarszczyła brwi. Szybko spojrzała na zegarek na ręce i zmartwiła się jeszcze bardziej.

– Jestem po drugiej stronie miasta, a mamy godziny szczytu. Postaram się jak najszybciej tam dostać, ale nie wiem, ile mi to zajmie. Proszę jej powiedzieć, że zaraz tam będę – powiedziała, wstając z miejsca.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now