ROZDZIAŁ 8

44 10 0
                                    

   Nie potrafiłam zrozumieć co robiły moje wydrukowane zdjęcia na barze. W życiu rzadko co mnie już potrafiło zadziwić, jednak taka osobliwa migawka z tego dnia zdawała się pulsować uparcie w mojej głowie nie pozwalając myśleć w tej chwili o niczym innym. Historia, którą opowiedziałam Przemkowi miała pozostać między nami. Żywiłam nadzieję, że zgodnie z obietnicą zachował dla siebie na pewno większość opowieści, dzieląc się z bratem może jakąś jej znikoma częścią. Przez ostatnie tygodnie udawało mi się akceptować to co mnie spotkało. Chociaż trudno było mi się do tego przyznawać, znajdowałam w tym potencjał korzystnego stanu rzeczy. Zawiesiłam sesję terapeutyczne z Agnieszką ogłaszając jej to w ostatniej rozmowie telefonicznej. Nie gniewała się na mnie, to właśnie ona dostrzegła w tym pewną prawidłowość, tłumacząc mi, że rozpoczęłam emocjonalną pobudkę z długiego snu a Przemek przyczynił się pozytywnie w tym działaniu. Starałam się uzmysłowić sobie, że odnalazłam w nim wspaniałego przyjaciela. Wiedział, że nie byłabym gotowa na nic więcej. Pojął, że może nigdy nie stanie się dla mnie na tyle ważny bym wpuściła go do swojego życia zastępując przyjaźń miłością. Byłam urzeczona jego ciepłem, czułością, dla mnie to było sedno naszej relacji. Nauczyłam się przy nim rozmawiać, śmiać się, czerpać radość z życia takim jakie dla mnie było. Analizując wpadkę z Sebastianem siedziałam na ławce trzymając w ręce mokrą gałąź. Ta właśnie ławka była moim wybawieniem w takich sytuacjach. Stała samotnie od frontu restauracji a potrzeba skonfrontowania się z moimi myślami wymagała właśnie jej namacalnego istnienia. To siedząc na niej wertowałam swoje życie obracając je z każdej strony. Sebastian wydawał się jakiś inny, możliwe, że kompromitująca sytuacja, która stała się udziałem naszego dzisiejszego spotkania również i na nim wywarła jakieś osobliwe oddziaływanie. Czułam od niego woń alkoholu, pomyślałam, że ubiegłego dnia musiał sporo wypić. Możliwe spędził wieczór i noc ze swoją dziewczyną, tak jak robią to kochające się pary. Uderzyła mnie jednak tępym narzędziem świadomość, że coraz rzadziej w restauracji widywałam jego dziewczynę, Sonię. Zamknęłam oczy, drżałam, chłód nie wkradał się jednak pod kurtkę, utknął gdzieś w moim wnętrzu. Przede mną ukazał się miodowy kolor oczu, który posiadali obaj bracia, jednak była to twarz z wyrazistymi rysami, nie nalężąca do przyjaciela. Brodate oblicze z zuchwałym usposobieniem majaczyło pod zamkniętymi powiekami. Piekące odczucie zmrużonych powiek nakazało mi je od razu otworzyć.

Marlena co się z tobą dzieje?

Z całą mocą postarałam się skierować tok myśli w inną stronę. Niestety na próżno. Strach rodzący się we mnie wżerał się głęboko niczym kwas powodując rozdrażnienie. Nie potrafiłam pojąć rozumem źródła tego lęku. Odczuwałam przykrość, że po raz pierwszy Przemek nie przyszedł na umówione spotkanie, zawiodłam się. Żal i rozgoryczenie z tego powodu kręciły się wokoło, jednak myśli błądziły w zupełnie inną stronę. W ramionach Sebastiana poczułam przypływ silnych emocji. Przyjemne rozchodzące się wówczas ciepło, które sprawił swoim dotykiem wyczuliło moje zmysły. Ilekroć widziałam go w restauracji mój wzrok bezwiednie kierował się w jego stronę. Unikałam jego towarzystwa, a gdy szukał mnie wzrokiem szybko się odwracałam. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciela, telefon milczał głuchy na moje wołanie. Tak bardzo go dziś potrzebowałam. Bałam się kolejnych odwiedzin u mamy. W ostatnich tygodniach to właśnie obecność Przemka była lekiem na całe zło. Od trzech tygodni regularnie towarzyszył mi odwiedzając ją ze mną na oddziale psychiatrycznym. Każda niedziela była słodkim oczekiwaniem jak i gorzkim rozczarowaniem. Szansę na jej powrót do zdrowia i rzeczywistości były znikome. Lekarze jednak nie tracili nadziei. Odklejona w swoim własnym świecie, zdawała się żyć iluzją. Suma wszystkich tragedii jaka w krótkim czasie była udziałem jej życia wywołała ogromne spustoszenia emocjonalne. Cały ogrom miłości i tęsknoty dla mamy, taty i Leona, który uciekając z niewoli zabrałam ze sobą teraz stanowiła jedyną cześć przelaną na mamę. Ponownie chwyciłam telefon wybierając numer do Przemka. Tym razem włączyła się poczta głosowa, utwierdzając mnie w przekonaniu, że będę musiała pojechać sama.

W PUŁAPCE PRZESZŁOŚCIWhere stories live. Discover now