ROZDZIAŁ 5

57 14 2
                                    

   Doszliśmy do restauracji pogrążeni w milczeniu. Znajomy zapach wewnątrz lokalu spotęgował we mnie uczucie głodu.

- Witaj Tomaszu. - Przywitałem się z kelnerem podając mu rękę na powitanie. Skierowaliśmy się w stronę jedynego wolnego stolika, który stał w kameralnym miejscu, usytuowany bezpośrednio w pobliżu baru i był przeznaczony jedynie na użytek personelu. Odłożyłem na blat baru tabliczkę z napisem rezerwacja. Lenka została z tyłu wpatrując się uparcie w jeden ze stolików na środku sali. Miała brudne i mokre jeansy, podobnie jak ja. Moja bluza częściowo zakrywała powstałą od błota plamę na jej pośladkach. Już wtedy wiedziałem, że ją pokochałem. Byłem w niej zakochany bez pamięci.

- Cześć brat! - Zawołał do mnie wychodzący z zaplecza Seba. - Wyglądasz jakbyś gonił świnie w chlewie. - Zażartował mówiąc szeptem. Spojrzałem na Lenkę, która w tym samym czasie odwróciła się w moją stronę, ze zbolałym spojrzeniem w o czach.

- Zamknij się. - Rzuciłem sycząc przez zęby. Seba podszedł bliżej mnie stając na równi ze mną i dopiero co zauważając zdezorientowaną Marlenę. Patrzyliśmy oboje w jej kierunku, stojąc dłużej niż powinniśmy.

- Daj jakiś koc Seba, i grzane wina! Dwa! - Rzekłem władczo i zawołałem do siebie Lenkę.

- Co jej się stało? Dlaczego tak wyglądacie, oboje? - Spytał Sebastian z wyrzutem, jakby chcąc dać mi do zrozumienia, że nie potrafię o nic zadbać jak należy.

- O nic nie pytaj tylko zrób co mówiłem. - Marlena podeszła niepewnie w naszą stronę, nie odrywała ode mnie wzroku, jakby nasze spojrzenia stanowiły dwa przyciągające się bieguny.

- Ok. - Powiedział mój brat a gdy zauważyłem, że nie odrywa od niej oczu uderzyłem go dyskretnie łokciem w ramię.

- Cześć. - Głos Marleny był cichy i niepewny gdy witała się z Sebastianem.

- Cześć, zaraz ktoś przyniesie wam koce. - Odchodząc uśmiechnął się niepewnie.

- Chodź Lena, to nasz stolik. - Przywołałem ją gestem ręki. Chciałem odsunąć jej krzesło ale wyczułem z jej strony chłód, którego chwilę temu nie było. Wróciła wcześniejsza bariera.

Daj jej czas! Nie spiesz się! 

Powtarzałem sobie w kółko. Raz za razem. Do stolika zbliżała się Kinga niosąc dwa kamionkowe kubki, w których znajdowały się grzańce. Położyła parujące napoje przed nami.

- Zaraz dostaniecie jakieś koce. Ogrzejecie się. - Kelnerka uśmiechnęła się szeroko roznosząc wokół siebie delikatny zapach perfum.

- Dzięki Kinga.

- Nie piję alkoholu, pachnie grzanym winem! - Wyraz twarzy siedzącej przede mną dziewczyny zdradzał zaskoczenie.

- Nie zmuszam cię, możesz spróbować zrobić to dla mnie i wypić małą ilość by rozgrzać się od środka.

Szybkim krokiem do stolika zbliżał się Seba. Patrzył dziwnie na Lenę jakby było mu jej żal. Wiedziałem, że brat chciał pomóc ale nie potrafiłem do końca odnaleźć w jego zachowaniu dobrych intencji. Obawiałem się powtórki w scenariuszu sprzed kilku lat. Patrząc na niego czułem strach. Nie zabliźniona rana w sercu nakazywała czujność. Sebastian już raz schrzanił mi życie doprowadzając do mojego wyjazdu. Wtedy zabawił się w tani sposób moim kosztem odbierając mi pierwszą miłość. Jedyną dziewczynę, którą dotychczas kochałem. Tym razem nie zamierzałem mu na to pozwolić. Dorosłem a pobyt w USA nauczył mnie bycia facetem i dbania o to co moje.

- Proszę, ogrzejcie się. Rozpadało się na dobre, podejrzewam, że zgodnie z zapowiedzią będzie tak padać aż do jutra. - Sebastian stał przed Leną podając jej ciepły pled. Jego ręka z trzymanym kocem zawisła w powietrzu a brak jej reakcji wywarł konsternacje u mojego brata.

W PUŁAPCE PRZESZŁOŚCIKde žijí příběhy. Začni objevovat