1.14 || Rosemary

33 0 0
                                    

Erian szybkim krokiem zmierzał do swojego pokoju, starając się jak najbardziej ukryć twarz w cieniu kaptura, żeby nikt nie zobaczył jego zarumienionej twarzy. To znajome uczucie ognia przebiegającego przez jego żyły jeszcze nigdy nie było tak intensywne, że elf miał wrażenie, że z jego uszu wydobywa się dym a nad głową wisiał napis:,, Prawie kochałem się z Miiko". Kitsune... była piękną kobietą, ale było też za wcześnie na tak poważne kroki. Erian sobie dziękował, że opamiętali się w ostatniej chwili a jednocześnie nie mógł się wyzbyć tego ukłucia zawodu, gdy pospiesznie wychodził z pokoju kobiety.

Gdy tak o tym myślał, nigdy przecież nie był w związku. Może i kiedyś się już całował, ale nie było to nic poważnego, że elf mówił o tym rzadko i niechętnie. Jednocześnie Erian podświadomie marzył o spotkaniu ,,tej jedynej" czy też ,,tego jedynego". W tej kwestii, rodzice byli dla niego wzorem: Akkar i Luthien znali się jeszcze od dzieciństwa i ojciec często opowiadał jemu i Ezarelowi, że ich matka wprost uwielbiała mu dokuczać na każdym kroku a on starał się to ignorować, choć to właśnie ta ,,inność" kobiety go zauroczyła, a jednak starał się po sobie tego nie okazywać. Natomiast elfka po latach przyznała, że docinki i niegroźne psikusy były jej sposobem na zwróceniu na siebie uwagi jej przyszłego męża. O dziwo, małżonkowie do tej pory nie potrafili się porozumieć, kto jako pierwszy powiedział ,,kocham cię" (Erian i Ezarel stali przy teorii, że musieli to powiedzieć równocześnie). I o ile może starszy z braci nie był zainteresowany uszczypliwościami ze strony drugiej połówki to, gdy widział jak jego rodzice po tylu latach małżeństwa dalej darzyli się taką miłością i szacunkiem, że Erian kilka razy musiał ukradkiem ścierać łzę wzruszenia i marzył, że sam kiedyś znajdzie prawdziwą miłość. Lecz czy miał na, co liczyć? Zakon wielokrotnie zdawał się dawać mu do zrozumienia, że kobiety szukają silnych i zdrowych partnerów a nie takich, co nie widzą absolutnie nic. Do tego dochodziła jeszcze kwestia jego mocy i ryzyku, że mógłby je przekazać ewentualnemu potomstwu. Erian nieszczególnie jeszcze myślał o sobie w roli ojca, choć z drugiej strony Akkara uważał za swój wzór, nawet jeśli ten z kolei nie znał właściwie swojego rodzica.

,,Dziadek... Niby wszyscy reagują alergicznie, gdy ktoś tylko próbuję poruszyć jego temat zwłaszcza wśród rodziny królewskiej. Ja tam tej historii ze zdradą jakoś nie kupuję, ale zdaję się, że jestem jedynym, który tak sądzi", pomyślał, zsuwając z oczu opaskę.

Gdy wreszcie dotarł do pokoju, po szybkim namyśle uznał, że przydałby mu się orzeźwiający prysznic. Zabrał potrzebne rzeczy i ruszył w stronę łazienek, jednocześnie znowu myśląc o sytuacji z Miiko.

Najlepiej, żeby unikali się przez jakiś czas i w odosobnieniu przemyśleli to, co się stało. Czy to był sygnał, że między nimi zaiskrzyło? Czy też może chwila zapomnienia? Na to musieli odpowiedzieć sobie sami.

Nagle z rozmyślań wyrwał go wysoki pisk kilku kobiet, że mężczyzna automatycznie odskoczył, ale i tak ktoś rzucił w jego twarz mokrą gąbką. Erian rękawem otarł twarz, gdy nagle ktoś inny zaczął go okładać twardą szczotką, więc elf szybko wytrącił temu komuś tą prowizoryczną ,,broń".

- Jakim prawem żeś tu wlazł?! - syknął jakiś kobiecy głos.

- Co proszę?

- To damska łazienka! - krzyknęła inna.

,,O żesz...", Erian poczuł jak znowu rumienił się ze wstydu. Już chciał otworzyć usta, żeby się wytłumaczyć, gdy jakaś kobieta złapała jego opaskę, drapiąc go przy okazji paznokciami i mocno mu ją zerwała. Elf mruknął pod nosem jakieś przekleństwo, po czym zbliżył się tak, żeby wyraźnie było widać jego oczy.

Never Fade Away || EldaryaWhere stories live. Discover now