1.10 || Wszystko się wzburza

34 0 0
                                    

Wszystko co dobre, szybko się kończy, jak i w tym przypadku. Cios przyszedł z samego rana.

- Co, znaczy, że dziś wyjeżdżasz?! – Erian złapał Teres za ramiona. – Złożyłaś rezygnację już kilka dni temu, dziś odchodzisz i ja, twój przyjaciel od pierwszych dni tutaj, dowiaduję się o tym dopiero teraz?!

- Tak, wiem, powinnam ci powiedzieć, ale obawiałam się, że będziesz chciał mnie zmusić, żebym została.

- Mówisz tak, jakbyś mnie nie znała. Jesteś jedną z nielicznych osób, którym tutaj ufam, ale dobrze wiem, jak pokusa odejścia stąd jest kusząca.

- To może pojedź ze mną? Ojciec będzie po mnie za jakieś dwie godziny, ale możemy poczekać i wysadzić cię, gdzie będziesz chciał.

- Wiesz, że na razie nie mogę.

- Ile razy już to słyszałam...

- Błagam, nie zaczynaj.

***

Teres miała to do siebie, że szybko potrafiła jednać wokół siebie ludzi. Dlatego nie dziwił fakt, że cała frakcja Magów ją żegnała, a niektórzy próbowali zachęcić, żeby została. Erian nic nie mówił i tylko oglądał pożegnania.

Elf już wielokrotnie słyszał to jak kobieta była podobna do ojca. Jeśli dobrze pamiętał, wyglądała jak jego żeńska wersja. Byli tej samej rasy, oboje mieli rude włosy, ciemnofioletowe oczy i twarz gęsto usianą piegami. Jedynie tylko różnili się charakterami: ona była przebojowa i pewna siebie, a mężczyzna z kolei wolał trzymać się na uboczu i nie był aż tak towarzyski jak córka.

Po chwili przyjaciółka podeszła do niego i przytuliła. Miała na sobie czarne spodnie, prostą, białą koszulę i krótką, skórzaną kurtkę. Buntowniczy charakter stroju idealnie pasował do osoby, która go nosiła. Erian musiał przyznać, że jej nowe ubrania były bardzo przyjemne w dotyku...

- Będzie mi brakować tego twojego wiecznego niezdecydowania – powiedziała Teres z szyderczym uśmiechem, ostatnim, który elf mógł usłyszeć.

- A mi twoich docinek. Powodzenia.

- I nawzajem.

Kobieta wsiadła do wozu i wyruszyła, długo machając dawnym znajomym. Erian był jednym z tych, co został najdłużej. Jakiś etap się zakończył, ale trzeba była szybko rozpoczynać nowy.

***

Podstawą filozofii Ultimate'ów było rozmyślanie nad różnorodnością natury i tym jak łatwo daje, ale i zabiera. Nie było, więc zaskoczeniem, że oddawali przyrodzie szczególną część, może nawet większą od Wyroczni. Samą ich grupę można było z kolei podzielić na trzy warstwy, że wszystkie księgi na ich temat podkreślały to zagadnienie. Pierwszą z nich byli Nowocześni, z którymi Erian się utożsamiał – najczęściej dotyczyło się to Ultimate'ów, które w swoich rodzinach nie miały wielu pobratymców a czasem stanowili wręcz jednych przedstawicieli, co z kolei sprawiało, że najłatwiej utożsamiali się z resztą społeczeństwa i wyróżniał ich sam fakt posiadania mocy żywiołów. Następni byli Połowiczni, którzy korzystali ze znaków natury takich jak kształty chmur czy szukanie ukrytych symboli w dymie z ogniska, ale uznawali je jedynie za wskazówki, bądź porady, bo sami decydowali o swoim losie. Przedstawiciele tej warstwy z reguły mieszkali wśród innych faery, ale nie wtapiali się tak jak Nowocześni. Ostatni byli Ortodoksyjni, którzy natomiast uważali symbole za samą prawdę i swoje życie podporządkowywali tego typu przekazom a bunt nawet nie przyszedłby im do głowy. Oni byli najbardziej charakterystyczni, bo żyli w osobnych wioskach i wszystko, czego dotykali musiało mieć naturalny wygląd, a w szczególności stroje, które często wyglądały na staroświeckie lub biedne. Jednocześnie to była jedyna warstwa, która kategorycznie zabraniała związków swoich przedstawicieli z faery bez mocy oraz akceptowali małżeństwa z innymi warstwami, ale młodzi musieli mieć świadomość, że wielu Ortodoksyjnych patrzyło na taką parę nieprzychylnym spojrzeniem. Podobno jeśli parze z tej warstwy urodziło się dziecko bez mocy (co było mało prawdopodobne, ale wciąż możliwe) to to było od razu zabijane, ale nigdy nie znaleziono dowodów na tego typu praktyki. Erian podczas swoich misji dla Zakonu poznał przedstawicieli każdej grupy i nigdy nie mógł się opędzić od wrażenia, że Nowocześni i Połowiczni niezbyt ufali Ortodoksyjnym, bo często to właśnie oni byli powodem licznych ataków nietolerancji wobec Ultimate'ów. Sam elf musiał przyznać, że czuł się nieswojo w jednej z wiosek Ortodoksyjnych, lecz z drugiej strony musiano im przypisać autorstwo licznych tekstów o sile żywiołów, które Ultimate'y często powtarzały pod nosem podczas kontemplacji.

Never Fade Away || EldaryaWhere stories live. Discover now