1.7 || Tylko się nie zraź

43 1 0
                                    

,,Wdech i wydech. Zachowaj spokój a może nikogo nie zabijesz" – to było nowe motto Eriana. Przez następne kilka dni chodził po Kwaterze jak cień, choć najchętniej zamknąłby się w pokoju, żeby coś przypadkiem nie wywołało przemiany. Polubił Straż i tak dalej, ale w głębi tylko czekał aż Ewelein pozwoli mu ruszyć w drogę powrotną. Torba już była spakowana, że elf ostatnią noc spędził na fotelu, żeby nie musieć rozkładać rzeczy. Siedzenie raczej nie było przeznaczone do tak długiego używania, ale tyle misji, na których już był, sprawiły, że Erian potrafił zasnąć w niemal każdym miejscu i pozycji. Raz się nawet zdarzyło, że zasnął w Świątyni na stołówce i może nie było, by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że cały ten czas siedział prosto, a w dłoni kurczowo trzymał widelec. Tak realistycznie musiało to wyglądać, że zauważył go dopiero ktoś z Medyków, gdy usłyszał jego ciche chrapanie.

- Ale spójrz na to z innej strony – powiedział mu kiedyś Ezarel. – Jak już osiągniesz tą formę rozumną to będziesz taki silny, że głowa mała. To musi być fajne.

Erian nie odpowiedział, tylko patrzył na brata jak na szaleńca. On żadnych pozytywów nie widział. Tak, też był ciekaw jak się będzie czuł po ,,rozwoju", lecz wolał się o tym przekonywać bez strachu, że w stresie rzuci się na kogoś, a potem nie będzie niczego pamiętał.

W końcu powrót zbliżał się coraz bardziej, a Erian poczuł pewną ulgę. Będzie miło wspominał wizytę w Kwaterze, ale zdecydowanie nie był przyzwyczajony do tutejszego zgiełku, który wśród Strażników wydawał się być normą. Po raz pierwszy od dawna pomyślał o Świątyni jako centrum spokoju całego świata.

***

Zaskoczenie przyszło następnego ranka. Nie było nawet południa, gdy pod Wielką Bramę zawitał wóz i wysiadających z niego dwóch mężczyzn: sam Mistrz Rinah i towarzyszący mu Norton. Oficjalnie potwierdzili, że dostali notę od Miiko o odkryciu o stanie Eriana i Rada uznała, że na tak wczesnym etapie nie powinien wracać sam. Kitsune wysłała Leiftana, który jej wtedy towarzyszył, żeby sprowadził elfa.

- Mistrzowie – zaczęła poważnie kitsune, gdy lorialet wrócił do Kwatery. – Pracowanie z Erianem to był wręcz zaszczyt. Gdyby nie on... nie wiem, jak to by się skończyło.

- Tak, pani już go zachwalała w swoim liście do nas – odparł Rinah, jakby nieco lekceważąco. – Lecz pragnę napomknąć, że wysłaliśmy go do was, wiedząc, że ma rodzinę w szeregach Straży, ale też jako ,,pokutę" za przewinienie.

- Przewinienie?

Rinah i Norton wymienili krótkie spojrzenie. Zajęcze uszy tego drugiego zadrżały, a potem mężczyzna opuścił wzrok. Miiko miała nieodparte wrażenie, że brownie również cenił Eriana, ale nie mógł tego mówić głośno przez pozycję jednorożca, który widocznie miał coś do elfa.

- Nieumyślne zniszczenie mienia Zakonu. Naprawdę nie chcemy o tym mówić.

- Nie zmuszam. Ale nie wiedziałam, że to był powód wysłania Eriana tutaj. Niech Mistrzowie zrozumieją, że mimo jego bliskiego pokrewieństwa z naszym szefem Absyntu, to było nasze pierwsze spotkanie.

- Doprawdy? – brew Rinaha powędrowała ku górze. – Ja odniosłem wrażenie, że bracia Ilumen są ze sobą bardzo blisko... Zwłaszcza, że to w sumie dzięki nam młodszy z braci trafił do Kwatery.

- Co?

- Och, żadne z nich o tym nie mówiło? – teraz Rinah brzmiał wręcz lekceważąco. Mimo to, Miiko czuła się przy nim coraz mniej pewnie. Niewielu umiało ją doprowadzić do takiego stanu. – Gdy do Eriana doszła wiadomość o ciężkiej sytuacji brata w królestwie Lund'Mullhingar po sytuacji z pewną ziemianką, to wręcz wybłagał u nas interwencję i dzięki temu i współpracy z ich rodzicami udało nam się bezpiecznie go wyprowadzić. Przeczekał kilka tygodni u nas w Świątyni, po czym wtedy skierował się do Kwatery. Oczywiście, zasugerowaliśmy mu dołączenie do naszych szeregów i, że jego umiejętności byłby bardzo użyteczne w frakcji Medyków, ale odmówił.

Never Fade Away || EldaryaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang