Rozdział 2

7K 168 49
                                    

Vienna

- Uh.- usłyszałam za sobą dziwny dźwięk. Odwróciłam się do osoby która wydała z siebie odgłos orgazmu.

Wchodzisz do nowej pracy a tam takie dźwięki. Chciałabym się zaśmiać, gdyby nie oceniające spojrzenie sekretarki.

- Vienna Flores?- zapytała lustrując mój strój.

- Tak. Zgadza się.- podstawiłam kilka pewnych kroków w jej stronę.

- Taki ubiór jest tutaj niedozwolony.- wskazała palcem na moje ciuchy.

- To w czym mam chodzić?- założyłam skrzyżowane ramiona na piersi.

- Eee... tutaj ma pani dress code.- wystawiła beżową teczkę w moją stronę.

- To całe?- podniosłam brwi w zdziwieniu.- Nie ma szans. Gdzie mogę znaleźć pana Santana?- zapytałam nie biorąc od niej teczki.

- Lepiej niech pani się przebierze, zanim szef to zobaczy.- z obrzydzeniem mi się przygląda.

- Gdzie go znajdę?- powtórzyłam.

- Dwunaste piętro.- zaczęła gryźć swoje paznokcie.

Miałam na sobie jeansy i czerwony sweter. Nie widziałam w tym nic złego.

Nacisnęłam na przycisk przy windzie, a jej drzwi się otworzyły. Wcisnęłam podany przez kobietę numer, a winda ruszyła na piętro.

Wyciągnęłam komórkę by sprawdzić godzinę. Tylko dziesięć minut spóźnienia. Bywało gorzej.

Odnalazłam właściwe drzwi do biura pana Santana. Poczułam nieprzyjemne uczucie przepływające przez moje ciało. Poprawiłam torebkę i zapukałam do drzwi. Zależy mi na tej pracy. Przyleciałam tutaj tylko i wyłącznie dla niej. Może byłam powinna posłuchać się tej babki? Przecież jeśli mnie wywalą, będę musiała wrócić na to zadupie w Europie. Nerwowo ugryzłam się w wargę, na myśl do jakich osób bym musiała wracać.

Są powodem dla którego uciekłam.

- Proszę.- usłyszałam mocno zachrypnięty głos.

Rozszerzyłam powieki. Noga zaczęła mi podskakiwać w miejscu. Uspokój się.

Złapałam za klamkę i uchyliłam drzwi.

Kilka metrów dalej siedział mężczyzna przy wielkim eleganckim biurku. Nie patrzył na mnie. Miał długopis w ręce i pisał coś.

- Dzień dobry.- wydukałam zakłopotana.

Zamknęłam za sobą drzwi i dopiero gdy usłyszał że się zamykają, podniósł na mnie wzrok.

Lekki zarost. Ciemny garnitur. Zarysowana szczęka.

- Trzynaście minut spóźnienia.- piorunował mnie spojrzeniem.

Stałam jak wyryta.

- Przepraszam.

- Usiądź.- kiwnął głową na krzesło przed sobą.

Nerwowo przełknęłam ślinę. Zmusiłam się na słaby uśmiech i ruszyłam na wskazane przez niego krzesło.

- Zacznijmy od tego...- wzrokiem zjechał na mój ubiór.

Następny?

Wzięłam głęboki wdech i powstrzymałam się od przewrócenia oczami.

- Masz chodzić w sukienkach.- podniósł na mnie wzrok.

Jego karmelowe oczy pociemniały a cwany uśmieszek wpłynął na twarz.

- Obcisłych i krótkich.- kciukiem i palcem wskazującym przejechał po swoim zaroście.- Najlepiej w kolorze szarym, czarnym, białym, beżowym lub ciemno niebieskim.- dodał.

After Hours [ ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz