Więc kiedy drzwi otworzyły się z impetem, a do środka wpadło kilku potężnych mężczyzn na czele z Chrisem, rozpłakałam się jeszcze bardziej.

Wzrok Harrisa, zatrzymał się przez chwilę na mnie, lecz zaraz ponownie wrócił do Mullera. Chciałam opaść na ziemię i westchnął z ulgą, że to już koniec, ale doskonale wiedziałam, że to jeszcze nie ten czas. Nie mogłam ot, tak stanąć przed niebieskookim, po tym wszystkim. Nawet jeśli darowałby mi życie, wiedza, że ma u siebie kogoś od Mullera, nie pozwoliłaby mi zasnąć w spokoju.

Zmusiłam swoje ciało do ruchu i korzystając z okazji, że wszyscy byli zajęci obezwładnianiem Mullera, który nie zamierzał poddać się bez walki, uciekłam. Zrobiłam to co do mnie należało i zniknęłam. Biegłam do wyjścia, jakby od tego zależało moje życie i tak właśnie było.

W korytarzu minęłam Damona, który na mój widok zatrzymał się na moment. Byłam gotowa wbiec w niego i zacząć walczyć by mnie przepuścił, lecz on nic nie zrobił. Chyba sam nie był pewien czy mnie złapać, czy zostawić.

Wyminęłam go, po czym zbiegając po schodach, dostałam się na parter. Z rozszalałym oddechem dobiegłam do swojego motocykla i drżącą dłonią odszukałam kluczyk.

Musiałam zniknąć stąd jak najszybciej. Nie mogłam dać złapać się Harrisowi. Bez względu na jego intencje, nie mogłam ponownie do niego dołączyć. Skoro miał wroga w swoich szeregach, nie byłabym tam ani trochę bezpieczna.

Wymijając kolejne samochody na swojej drodze, nie wiedząc nawet gdzie się udać. Rozglądałam się co chwilę, uważając, by nie spotkać na swojej drodze policji. Nigdzie ich nie było, lecz nawet bez tego czułam na sobie czyjś wzrok. Może zaczynałam panikować, ale uczucie to nie dawało mi spokoju, do momentu aż nie zobaczyłam jadącego za sobą czarnego samochodu. Wiedziałam.

Przyspieszyłam jeszcze bardziej, a serce razem z różnicą prędkością zaczęło szybciej bić. Nie miałam na sobie ochronnego kombinezonu. Najmniejszy błąd mógł kosztować mnie życie. Nie bardzo podobała mi się wizja własnej skóry zdartej na asfalcie.

Starałam się omijać skrzyżowania, by nie musieć zwalniać, lecz w mieście nie było to takie łatwe. Kilka razu zostałam wytrabiona gdy przejechałam na czerwonym świetle. Miałam nadzieję, że samochód za mną straci mnie z pola widzenia, lecz on wciąż siedział mi na ogonie, aż w końcu zrównał się ze mną. Spojrzałam na kierowcę, całkiem nie spodziewając się samego Harrisa za kierownicą. Myślałam, że wyśle za mną swoich ludzi, ale nie że on sam się po mnie pofatyguje. Gestami kazał mi się zatrzymać, ale ja nawet o tym nie myślałam. W samochodzie zauważyłam jeszcze Damona oraz Debby, co tylko bardziej zniechęciło mnie do rozmowy z nim.

Jak on mnie znalazł? Przecież odjechałam, zanim zdążył za mną wyjść. Zanim zaczęłam podejrzewać go o nadprzyrodzone moce w głowie pojawiła mi się jedna myśl.

Nadajnik.

Sięgnęłam zaraz pod kurtkę, wyciągając małe urządzenie. Od razu wyrzuciłam je jakby mnie poparzyło. Spojrzałam ze strachem na niebieskookiego. Jego mina jasno dawała znać, że nie był zadowolony z tego co zrobiłam. Dlatego czym prędzej przyspieszyłam, chcąc tym razem zgubić go na dobre.

Wyjechałam za miasto, co obniżyło moje szanse na zgubienie go, ale nie groził mi już ruch uliczny. Nie znałam także tutejszych dróg, więc kiedy zauważyłam przed sobą koniec drogi asfaltowej, miałam ochotę krzyknąć na cały głos. Wjechałam na żwir, ale gdy nawet przy mniejszej prędkości omal się nie przewróciłam, zrezygnowałam z tego rodzaju ucieczki.

Zatrzymałam motocykl na środku drogi, by Chris nie mógł przez niego przejechać i dalej zaczęłam uciekać pieszo. Biegłam przed siebie, potykając się co chwilę o gałęzie. Miałam nadzieję, że między drzewami zgubię go prędzej, lecz zanim się obejrzałam, usłyszałam strzał. Zatrzymałam się odruchowo, odwracając głowę w kierunku napastnika. Harris stał z uniesioną w niebo bronią, patrząc na mnie twardym spojrzeniem. Nie był zadowolony. Zaczął się do mnie zbliżać, a kiedy odwróciłam się gotowa do ucieczki, strzelił ponownie. Skrzywiłam się z bezradności.

Odwróciłam się w jego kierunku, patrząc odważnie w jego oczy. Choć w środku cała drżałam, nie chciałam dać mu tej satysfakcji. Nie tym razem.

Gdy zbliżył się do mnie o kolejne kilka kroków, schyliłam się po gałązkę, chcąc poczuć, choć odrobinę, że mam szanse na obronę. Ten jednak nic sobie z tego nie zrobił. Gdybym miała swój pistolet, czułabym się na pewno o wiele lepiej. Lecz idąc do Mullera nie mogłam go ze sobą zabrać, teraz żałowałam, że nawet nie próbowałam.

— Patyk? — odparł prześmiewczo Harris.

— Lepsze to niż nic prawda? — Uśmiechnęłam się krzywo.

— Wydałaś mi Mullera, po czym zaczęłaś uciekać, jak mam to odebrać? — spytał, podchodząc jeszcze bliżej.

— Odbieraj sobie to, jak chcesz — warknęłam agresywnie. — Chyba nie myślisz, że wydałabym ci prawdziwego Mullera, chciałam się na nim zemścić i tyle, a że udawał ich szefa, stał się idealnym celem dla ciebie.

Ścisnęłam mocniej patyk w ręce kiedy stanął naprawdę blisko mnie. Obserwowałam każdy jego ruch, to jak zastanawiał się nad moimi słowami. Jak schował pistolet i jak wyciągnął w moim kierunku rękę. Od razu zamachnęłam się patykiem, uderzając go w dłoń. Cofnął się, rozmasowując nadgarstek, lecz zaraz ponownie chciał mnie złapać. Zamachnęłam się po raz kolejny, ale tym razem zdążył chwycić patyk, wyrywając go od razu z moich rąk. Położył mi dłoń na ramieniu, patrząc na mnie karcący wzrokiem.

— Stałaś się dużo bardziej waleczna. Ciekawe czy uda ci się to utrzymać kiedy dotrzemy do domu. — Przyciągnął mnie do siebie, by nie dać mi żadnej szansy na ucieczke kiedy prowadził mnie do samochodu.

Zmusił mnie, bym wsiadła do samochodu. A ja nawet nie próbowałam otwierać drzwi, bo doskonale wiedziałam, że skończy się to tak jak pod hotelem. Tyle się od tamtego czasu wydarzyło.

Spojrzałam w lusterko, zauważając przypatrującego mi się Harrisa. Momentalnie odwróciłam wzrok w kierunku szyby, zastanawiając się, co dalej będzie chciał zrobić. Dlaczego mnie gonił? Chciał się odegrać, to było bardziej niż pewne, ale czy wtedy zabierałby mnie do domu. Nie łatwiej było mu po prostu mnie zastrzelić w lesie, by nikt mnie nie znalazł. Nie, tak było łatwiej dla mnie. On na pewno miał wobec mnie dużo większe plany niż mogło mi się wydawać i chyba nie chciałam ich poznawać. 

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No i macie swojego Chrisa 😁
Gwen wkopała się bardziej niż mogła przypuszczać 😅
Wydała Mullera, ale... nie tego? 🤔
Kto w takim razie jest tym prawdziwym 🤭

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now