Rozdział 19: Ponieważ jesteśmy sztuką

303 26 3
                                    


PERSEFONA

Spokój i cisza to właśnie to się wyróżniało aktualnie w moim umyśle. U boku Mishy właśnie tak się czułam. Spokojna bez żadnych niepotrzebnych myśli.

Było już po północy gdy mój telefon zaczął dzwonić, a odgłos mojego dzwonka rozniósł się po pokoju hotelowym. Chłopak obok mnie jeszcze spał gdy złapałam za komórkę i zobaczyłam na ekranie pięć nieodebranych połączeń od Lucy i kilka wiadomości także od niej.

Lucy: Gdzie jesteś kochanie?

Lucy: Nie ma cię od dłuższego czasu, wszystko w porządku?

Lucy: Widzę także, że nie ma młodego White'a więc stwierdzam, że jesteś z nim.

Lucy: Baw się dobrze i napisz do mnie jak to odczytasz ;)

Właśnie za to uwielbiałam moją adopcyjną mamę. Nigdy nie robiła problemów gdy nie odbierałam telefonu ona po prostu mi ufała i nie chciałam stracić tego zaufania więc wystukałam szybką wiadomość.

Persefona: Tak, jestem z Mishą i raczej nie wrócę na noc do domu. Czy nie będzie z tym problemu?

Na odpowiedź nie musiałam zbyt długo czekać.

Lucy: Oczywiście, że nie ma problemu. Ufam ci i wierzę, że dobrze się teraz bawisz.

Lucy: Pogadamy jak wrócisz do domu. Kocham cię <3

Persefona: Ja ciebie też i dziękuję <3

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i opadłam na miękki materac z głośnym westchnieniem. Nagle poczułam jak silna dłoń opłata mnie wokół brzucha i przyciąga do siebie. Spojrzałam na chłopaka, który teraz wpatrywał się tylko w mnie. Uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam w jego stronę. Jego kąciki ust uniosły się do góry gdy wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową czując bijące od niego ciepło.

- Jak się czujesz? - spytał składając na mojej głowie delikatny pocałunek.

- Wspaniale - wyszeptałam próbując zapanować nad mocno bijącym sercem.

- Z kim pisałaś?

- Z Lucy. Pytała czy u mnie wszystko w porządku - spojrzałam na chłopaka z dołu - Napisałam, że jestem z tobą i nie wrócę na noc do domu - Misha szeroko się uśmiechnął, a następnie nachylił się tak, że nasze wargi się z sobą zderzyły przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze.

- I słusznie zrobiłaś kwiatuszku - jego głos sprawiał, że się rozpływałam z każdą literką jaką wypowiadał - Bo mamy plany - odpowiedział zadziornie i ostatni raz ucałował mnie w usta po czym wstał na równe nogi i spojrzał na mnie ubrany jedynie w czarne bokserki.

- Jakie plany? - spytałam zdziwiona jednak mi nie odpowiedział. White jedynie się uśmiechnął, a następnie ruszył do drzwi znikając z mojego pola widzenia. Po kilku sekundach wrócił z czarną, skórzaną torbą i położył ją na skraju łóżka tuż obok moich nagich nóg - Co to jest?

- W środku są ubrania na zmianę, które podrzucił wcześniej Xander - powiedział otwierając bagaż i wyciągając z niego ciemne ubrania - Bo chyba nie chcesz grasować po ulicach w takiej kiecce co? - ruchem głowy wskazał na czerwony materiał obok fotela, który trafił tam jakieś trzy godziny temu.

VANDALحيث تعيش القصص. اكتشف الآن