Rozdział 15: Obrona

343 21 3
                                    

PERSEFONA

I w końcu nadszedł ten kochany piątek. Czujecie ten sarkazm co nie? W innych okolicznościach byłabym szczęśliwa, że dziś ostatni dzień szkoły i dwa dni przerwy od szkoły, ale dziś? Dziś czułam się fatalnie z myślą, że moja nowa przyjaciółka zdołała mnie namówić na domówkę Rogersa. Pamiętacie Brandona czyli jednego z zawodników koszówki w naszej szkole? Tak to ten sam chłopak, który ośmieszył mnie na oczach całej stołówki wyrzucając na mnie całą zawartość mojej sałatki, a potem perfidnie złapał za moje cycki.

Bydlak.

W pełni uszykowana i gotowa do szkoły ruszyłam w stronę wyjścia z domu. Dziś nikogo nie zastałam rano w domu ponieważ rodzice wyszli wcześnie rano do pracy. Lucy zostawiła  i tylko małą karteczkę na blacie życząc mi miłego dnia oraz przygotowane dla mnie śniadanie do szkoły.

Założyłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę oraz moje czarne Vansy i otworzyłam drzwi. Wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie gdy przed moim domem, na moim podjeździe stał czarny motocykl wyścigowy, a o niego opierał się jego właściciel palący papierosa i jak zwykle ubrany w czarne jeansy i tego samego koloru bluzę z kapturem, który miał zarzucony na głowę.

- Co tu robisz? - spytałam gdy wsadziłam klucz do zamka i przekręciłam go po czym upewniłam się, że na pewno dobrze zamknęłam drzwi.

- Przyjechałem po ciebie - szeroko się uśmiechnął aż kąciki ust prawie dotknęły jego czarnych oczu. Zgasił niedopałek i rzucił go gdzieś niedaleko.

- Nie śmieć na mojej posesji - burknęłam zakładając ramiona na piersiach i wpatrywałam się w niego jak sięga po czarny kask i wysuwa go w moją stronę.

- Wskakuj - powiedział wciąż się uśmiechając i wskazując ledwo zauważalnie głową bym weszła na maszynę.

- Niech ci już będzie - powiedziałam po czym wzięłam od niego ochraniacz na głowę i założyłam go po czym pozwoliłam by chłopak wsiadł pierwszy a następnie wystawił dłoń by pomóc mi zająć miejsce za nim.

- Trzymaj się kwiatuszku - jego głos stłumił inny dźwięk, a mianowicie odgłos odpalonego ścigacza. Po krótkiej chwili Misha ruszył z miejsca i odjechał z piskiem opon w stronę szkoły.

Droga nie trwała zbyt długo. Na parkingu znaleźliśmy się jakoś po pięciu minutach. Gdy White stanął na swoim miejscu od razu zgasił silnik. Sięgnęłam dłońmi do paska pod brodą by odpiąć guzik i zdjąć kask z głowy. Gdy w końcu to uczyniłam chłopak wyciągnął dłoń, a ja złapałam ją i zeszła powoli z maszyny. Gdy stanęłam już obok mój wzrok spoczął na męską sylwetkę, i obserwowałam jak czarnowłosy zdejmuję z głowy ochraniacz po czym lekko potrząsa głową przez co kosmyki włosów rozchodzą się na różne strony.

- Chcesz zdjęcie kwiatuszku? - nagle po tych słowach poczułam jak moje policzki lekko się czerwienią, a jego wzrok pada na mnie, a kąciki ust unoszą się do góry - Jeśli tak bardzo lubisz mnie oglądać to możemy nagrać też filmik.

- Och zamknij się już - powiedziałam wreszcie i przewróciłam oczami, a następnie skupiłam uwagę na stojących uczniów przy budynku. Nagle poczułam jak zawartość mojego żołądka podchodzi mi do gardła. Wszyscy wpatrywali się w nas i szeptali coś między sobą.

No kurwa pięknie.

- Nie pleć bzdur, mój głos cię podnieca - wyszeptał wprost do mojego ucha zarzucając przy okazji ramię na mój kark. Po moim ciele przeszedł dreszcz gdy poczułam tak dobrze znany mi zapach męskich perfum oraz tytoniu.

- Raczej wkurwia.

- I co od razu tak agresywnie? Lubię tę emocję, ale w innych aspektach - cicho się zaśmiał i schował kluczyki od motocykla do kieszeni spodni.

VANDALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz