Rozdział 1: Burza

537 32 7
                                    

PERSEFONA

Można by było o mnie powiedzieć bardzo wiele, ale na pewno nie to, że mam idealne życie. Gdy skończyłam czternaście lat moim biologicznym rodzicom odebrano opiekę sprawowaną nad mną ponieważ mój ojciec można by było powiedzieć, że wręcz nie mógł żyć bez alkoholu, a matka? Matka cały czas tylko balowała wraz z koleżankami i zdradzała ojca, a gdy on się o tym dowiadywał bił ją praktycznie do nieprzytomności, a ona nie mając już sił brała różne leki, aż w końcu się od nich uzależniła.

W moje czternaste urodziny gdzie oczywiście nikt o nich nie pamiętał wróciłam późno do domu ponieważ była w pobliskiej bibliotece gdzie bibliotekarka pomagała mi wybrać książki, które mogłam wypożyczyć do domu. Gdy nastała godzina dziewiętnasta weszłam do domu gdzie zobaczyłam istne piekło. Nie potrafiłam nawet krzyknąć czy chodź by wydobyć z siebie słowa szeptu. Upadając na kolana widziałam jak mój własny ojciec z pełnym rozmachem wbijał ostry nóż prosto w brzuch mojej własnej matki. Wyciągał go i wpychał ponownie, a jak się później okazało zrobił tak aż jedenaście razy. Pamiętam do tej pory gdy zobaczył mnie w progu płaczącą, a następnie podszedł do mnie odkładając zakrwawione narzędzie na podłogę tak samo jak kobieta w czarnej, krótkiej sukience opadająca prosto w kałuże jej własnej krwi.

"Kochanie dobrze wiesz, że twoja mama na to zasłużyła"

Słysząc wtedy jego słowa nie potrafiłam się ruszyć, a gdy nachylił się by złapać mnie za ramię i podnieść do piony wzdrygnęłam się dotyku własnego ojca.

"Astrid znów mnie zdradziła i to z moim najlepszym przyjacielem. Twoja własna matka jest dziwką, a w zasadzie była bo już na pewno nie wstanie"

I wtedy gdy ja płakałam, Ojciec trzymał moje ciało w pionie, a moja własna matka leżała w kałuży własnej krwi i nie oddychała, usłyszeliśmy dźwięki syren policyjnych oraz pogotowie, ale było już za późno. Mój ojciec był mordercą, a moja rodzicielka właśnie wykrwawiła się na śmierć. Zostałam wtedy kompletnie sama.

Nagle pięciu policjantów wtargnęło do środka, a ojciec szybko złapał mnie za ramie i odwrócił do siebie tyłem, a następnie poczułam ostry przedmiot przy mojej szyi cały w krwi mojej matki. I wtedy właśnie poczułam największy strach gdy poczułam zimno ostrza oraz usłyszałam słowa mojego ojca tuż przy moim uchu gdy saperzy celowali w mnie bronią.

"Wybacz mi Persefono, ale tak trzeba córeczko. Żegnaj "

I wszystko zadziało się bardzo szybko. Uniosłam nogę z tyłu i uderzyłam go prosto w kroczę, a następnie tyłem głowy przywaliłem mu w nos. Gdy ten się skulił ja uciekłam, a następnie wypadły dwa strzały prosto w udo mojego ojca.

Reszty w ogóle nie pamiętałam ponieważ z tych wszystkich emocji straciłam przytomność, a gdy się obudziłam leżałam w szpitalu, a policjanci cały czas mnie pilnowali bym nie uciekła. Nie miałam innej rodziny oprócz rodziców więc trafiłam do domu dziecka. Miałam kiedyś babcię, ale umarła gdy miałam trzy lata i to ona nadała mi imię.

Persefona Astrid Williams.

- Percy! - usłyszałam głos mojej adopcyjnej matki więc zabrałam z sobą plecak i zbiegłam na dół gdzie kobieta już na mnie czekała.

Lucy Warner to kobieta mająca trzydzieści pięć lat chodź wygląda na dwadzieścia siedem. Jej długie blond włosy dosięgały jej do pośladków chodź zawsze nosiła kucyka. Ubrana w czarne jeansy, białą bluzkę na długi rękaw oraz pikowaną kamizelkę koloru granatowego. Nosiła makijaż, ale bardzo lekki ponieważ w zasadzie nie był jej zbytnio potrzebny ponieważ miała na prawdę piękną cerę.

VANDALWhere stories live. Discover now