Rozdział 10: Nieproszony gość

340 32 5
                                    

PERSEFONA

Dzisiejsza sobota minęła dość przyjemnie ponieważ wraz z Lucy i resztą oprócz oczywiście Greysona i Anthonego byliśmy na zakupach w galerii. Moja mama cały czas szukała czegoś nowego do domu. A to jakieś figurki, a to nowy dywan, biegała po tych sklepach jak szalona razem z ciocia Arią oczywiście. Ja natomiast chodziłam za nimi wraz z Lukiem i ciągle marudziłam chodź później sama zaczęłam szukać czegoś dla siebie w sklepie odzieżowym.

Mała Sophii chciała iść ostatecznie na płac zabaw z basenem z kulkami więc ciocia wykupiła jej dwie godziny zabawy. Luke nosił nasze torby z zakupami i odstawiał je de auta, co mu się nie podobało ale ostatecznie nie marudził.

Znalazłam dla siebie czarne dżinsy z przetargowymi, siwe dresy, białą koszulkę z czarnym napisem Paranoic oraz nowe białe trampki ponieważ jak już wcześniej wspomniałam moje były już ledwo żywe.

— To będzie na ciebie idealnie pasować — usłyszałam obok siebie głos kuzyna i dostrzegłam, że trzyma w ręce strój jakiegoś krasnoludka. Spojrzałam na niego wściekłym spojrzeniem, a ten tylko się zaśmiał — Ten strój odwzorowuje ciebie normalnie.

— Bardzo śmieszne — powiedziałam sarkastycznie i wróciłam do przeglądania jakiś bluzek.

Do domu wróciliśmy około godziny szesnastej gdzie Greyson wraz z wujkiem oglądali coś w telewizji. Pomogłam mamie oraz Arii zabrać nasze zakupy z auta, a Lucas zaniósł śpiącą siostrę do pokoju. Moja kuzynka była tak zmęczona zabawą, że gdy tylko mama ją odebrała to od razu usnęła.

Przez resztę dnia ogarniałam swój pokój do jakiegokolwiek porządku. Przy głośnej muzyce szło mi o wiele lepiej niż bez niej. Lubiłam takie wieczory.

O dziewiętnastej zaczęliśmy szykować wszystko na kolacje. Gdy na stole były już rozłożone wszystkie talerze oraz potrawy usiedliśmy do stołu. Obejrzałam się na każdego z rodziny, a następnie nałożyłam sobie trochę makaronu z sosem.

Byłam dziś dość normalnie ubrana, a mając na myśli normalnie to założyłam czarne dżinsy z przetarciami oraz tego samego koloru top z długim rękawem oraz dekoltem w serek. Włosy dziś upięłam w dwa dobierane, a na twarz nałożyłam lekki makijaż.

Po około godzinie gdzie wszyscy zajadali się przyrządzonymi pysznościami mamy oraz cioci, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę tak samo jak ja więc postanowiłam wyręczyć Lucy i sama sprawdzić kto to.

- Otworzę - powiedziałam i wstałam od stołu zmierzając w stronę drzwi wejściowych. Poprawiłam kosmyk włosów, który wypadł mi z warkocza i złapałam za klamkę przekręcając wcześniej klucz w zamku. Otworzyłam płytę i spojrzałam na mężczyznę stojącego przed mną w ciemnych dżinsach oraz granatowej kurtce.

Wpatrywałam się w człowieka przed sobą i miałam ogromną nadzieję, że to jakiś koszmar, z którego się zaraz obudzę, ale gdy patrzył na mnie swoimi ciemnymi oczami i wypowiedział następujące słowa dotarło do mnie, że ogromnie się myliłam.

- Cześć córeczko.

Na jego ustach zagościł uśmiech i ten błysk w oku, którym obdarzał mnie gdy byłam jeszcze małym dzieckiem z babcią u boku.

- Czego tu szukasz? - warknęłam wpatrując się w niego z taką nienawiścią jak jeszcze nigdy dotąd nie patrzyłam na nikogo. Gdy spotkałam go w klubie ogromnie się bałam, ale teraz? Teraz wiedziałam, że jestem w swoim domu u boku mojej nowej rodziny i nie jest w stanie mnie skrzywdzić - Nie powinieneś tu przychodzić.

- Wiem, że nie cieszysz się na mój widok, ale chcę tylko porozmawiać.

- Nie mamy o czym rozmawiać, rozumiesz? - w moim głosie można wyczuć wyraźny jad, z jakim wypowiedziałam te słowa. Nie chciałam nawet patrzeć na tego potwora, a co dopiero go słuchać.

VANDALWhere stories live. Discover now