Westchnęłam. Może trzeba to zrobić starym, siłowym sposobem? Podeszłam więc bliżej, by przyjrzeć się zamkowi. Złapałam za najbliższy śrubokręt, zastanawiając się, co zrobić.

Może znajdę napęd i jak go wyłączę, to wszystko się odblokuję i będę mogła popchać drzwi?

Wzięłam jakąś drewnianą skrzynkę, by na niej stanąć. Przesunęłam ją pod bramę i zaczęłam sprawdzać, czy da się zdjąć obudowę z mechanizmu. Nie zwracałam na nic uwagi, dopóki nie usłyszałam za sobą głosu.

– Panno Heart?

Krzyknęłam i zachwiałam się na skrzynce.

Ledwo utrzymałam równowagę i nie klapnęłam na dupę.

Szybko zeszłam na beton i obróciłam się w stronę głosu.

Stał przede mną ochroniarz Hanka, Brandon, i unosił pytająco brew.

Położyłam rękę do serca.

– Jezu, nikt ci nie powiedział, że nie można się skradać do kobiety? – powiedziałam. – Skąd w ogóle wiedziałeś, że tu jestem?

Widziałam, jak tłumił śmiech. Obrócił się lekko w prawo i wskazał na ścianę. Podążyłam więc tam wzrokiem i zauważyłam kamerę.

Mają monitoring. Wszystko widział.

Cholera. Przyłapana.

I to na gorącym uczynku.

Postanowiłam udawać, że nic nie robiłam. Mimo że wciąż miałam pieprzony śrubokręt w dłoni.

– Dooobra... Więc skoro już tu jesteś, potrzebuję pilota do bramy. Obu bram.

– Pan Daniels prosił, by nie wychodziła pani z domu – powiedział tak po prostu. Jakby słowo Hanka było prawem.

Szkoda tylko, że PAN DANIELS nie był moim szefem.

I teraz już na sto procent wiedziałam, że Hank zrobił to specjalnie. Zamknął mnie.

– Cóż, Hanka tu nie ma. I o ile wiem, jestem wolną kobietą. Mogę robić, co mi się podoba – powiedziałam, rzucając śrubokręt na ladę. Nie było sensu tu stać. Wyszłam z garażu z idącym za mną Brandonem, który smęcił pod nosem, że z tego co słyszał, to wolna już nie jestem.

Spojrzałam na niego przez prawe ramię i zmrużyłam oczy.

– Mówiłeś coś?

Brandon westchnął.

– Panno Heart, wie pani, że nie mogę pani wypuścić. To dla pani bezpieczeństwa.

Okej, to rozumiałam. Szczególnie po wczorajszym. Na tym mogliśmy popracować.

– Och, jeśli boisz się, że coś może mi się stać, to ty mnie możesz zabrać. To tylko pół godziny i będziemy z powrotem. Muszę się dostać tylko na chwilę do domu – powiedziałam.

To było chyba rozsądne wyjście z sytuacji.

A z Hankiem sobie jeszcze porozmawiam. Wystarczyło przecież porozmawiać. Przecież bym zrozumiała i zaakceptowała pewne rzeczy. Też nie chcę, by coś mi się stało. Ale nie, Pan Ważny musiał sam ustalać wszystko, nie informując mnie o niczym.

Weszłam do kuchni i nalałam sobie trochę kawy.

– Nie takie były rozkazy, panno Heart.

Czyli rozumiem, że od dzisiaj jesteśmy w jakimś pokręconym programie „ochrony świadków". Szkoda tylko, że mój facet nie miał języka w gębie, by mnie o tym poinformować.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now