8

253 11 2
                                    

Uchylilam powieki. Poraziła mnie nieskazitelna biel. Czyżbym umarła? Jeśli tak, oznaczało to, że Luke już nic mi nie zrobi.

Jednak moje nadzieje zostały rozwiane w chwili, gdy panującą ciszę przerwał krzyk.

- Hailie! Vincent, obudziła się!

Gwałtownie zerwałam się do siadu. Rozejrzałam się. Leżałam w sali szpitalnej, a w fotelu obok siedział Will. Przenosiłam wzrok na swoje ręce. Zawinięte były w idealnie białe bandaże.

Kurwa. Nie udało się. Bracia będą chcieli dowiedzieć się, dlaczego to zrobiłam.

A co jeśli już wiedzą o Luke'u?

O Lordzie. Przecież Luke na pewno wie już o mojej próbie. Co, jeżeli w ramach kary zrobi coś któremuś z mojego rodzeństwa?

-Jak się czujesz? - Will opuścił swoje miejsce i przysiadł na skraju łóżka. Starałam się nie wzdrygnąć, kiedy złapał mnie za rękę.

- Jest...Jest okey - wychripiałam. Bałam się, że jeśli Will zaraz sobie nie pójdzie, zrobię coś głupiego. Lecz jak na złość, do salki wkroczyli kolejni bracia.

- Witaj Hailie - Vincent posłał mi lodowate spojrzenie - Myślę, że skoro już się obudziłaś, możemy poroz...

- Hailie!

Dylan i Shane rzucili się w stronę łóżka. Ze ściśniętym gardłem pozwoliłam Dylanowi zamknąć się w niedźwiedzim uścisku. Shane zaś, stanął tuż obok łóżka. Był cały czerwony na twarzy.

- Czy ty, kurwa, wyobrażasz sobie, jak się poczułem, kiedy znalazłem cię pod tym jebanym prysznicem!? Całą we krwi, nieprzytomną!? Wiesz jak to jest, zobaczyć swoją siostrę niemal martwą!? Kurwa, Hailie, jak mogłaś!? To było tak cholernie egoistyczne!

- Shane! Dosyć! Wychodzisz stąd natychmiast - zagrzmiał Vince - Umawialiśmy się, że masz tu nie przychodzić, dopóki siniaki całkiem nie...- Vincent urwał w pół zdania. Najwyraźniej uświadomił sobie, że popełnił jakaś wielką gafę.

A ja dopiero po jego słowach dostrzegłam śliwę na oku Shane oraz pozostałe drobne ranki i siniaki na jego twarzy.

- Co ci się stało!?

- Nieważne...- zaczął Shane, ale w słowo wszedł mu Dylan.

- Ta, nieważne. Wiesz co zrobił ten idiota po tym, jak wzięli cię dla szpitala? - odsunął się nieco ode mnie i zaczął żywo gestykulować - Wypiździło go na jakąś imprezę, na której całkiem się schlał. Później wzięli go jacyś ludzie, jeszcze nie zdążyliśmy ich namierzyć, ale słuchaj co było dalej. Spuścili mu łomot, potem wyrzucili gdzieś na pobocze. A później Tony...Kurwa.

Najwyraźniej uświadomił sobie, że nieco się  zapędził. Lecz było już za późno.

- Dylan i Shane! Obaj natychmiast opuszczanie salę! - wydarł się Will.

- Co z Tonym? Coś mu się stało?

Odpowiedziała mi cisza.

- Zapytałam o coś! - wyszlochałam i dopiero mój płacz podziałał na nich pobudzająco.

- Już jest wszystko dobrze. Spokojnie Hailie - odezwał się Will, łapiąc mnie za rękę. Tym razem jednak nie zdołałam nad sobą zapanować i wyszarpałam rekę.

- Hailie...- Vince podszedł do łóżka, chcąc powstrzymać mnie przed wstaniem.

- Co z Tonym!?

- Uspokój się, to co odpowiem - odparł lodowatym tonem. Przełknęłam ślinę i skinęłam głową.

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz