Rozdział 13

19 2 0
                                    

Leżałam na siedzeniu cała zakrwawiona, zastanawiając się co się właśnie stało. Wjechał w nas jebany samochód, kurwa. Mogłam zapiąć te jebane pasy, to nic, by się poważnego mi nie stało, ale kurwa oczywiście, że musiałam postawić na swoim i jechać bez zapiętych pasów.

Moje oczy zaczęły się powoli zamykać, a w głowie słyszałam tylko cichy głos mojego przyjaciela, który mówił mi żebym nie zamykała oczu i dalej z nim walczyła. Jednak nie posłuchałam się go, zamknęłam swoje oczy ze zmęczenia i tylko przymrukiwałam kiedy słyszałam jakieś słowa.

♡ ♡ ♡

Obudziłam się w dopiero w szpitalu, a koło mnie stało kilku lekarzy, którzy przyglądali się czemuś na komputerze. Nie chciałam jeszcze otwierać oczu do póki oni tutaj dalej będą. Nie lubię towarzystwa, nie lubię lekarzy. Byłam podpięta do kroplówki co było bardzo niewygodne. Miałam wielką nadzieję, że podczas kiedy byłam nieprzytomna zrobili mi badania krwi, bo inaczej będzie źle. Nie znoszę igieł i Chase to bardzo dobrze wie. Umiałam się dusić płaczem i krzyczeć kiedy musieli mi zrobić pobieranie krwi lub jakąś szczepionkę.

Gdy długo nie wychodzili z pokoju zaczęłam się delikatnie kręcić, by zauważyli, że nie śpię. Nie mogłam tak po prostu otworzyć oczu, bo wyglądało, by to strasznie nienaturalnie. Na szczęście kiedy tylko jeden z lekarzy zobaczył mój ruch od razu wyszedł z sali, mówiąc innym, że się budzę i najlepiej jakbym pierw porozmawiała ze swoim chłopakiem. Chłopakiem.

Nie mogłam uwierzyć, ze mój najlepszy przyjaciel nazwał nas parą, choć często się tak zachowaliśmy. Nie jedna osoba myliła nas, ale jednym i najprostszym wytłumaczenie jest to, że pewnie tak powiedział żeby jechać ze mną w karetce, bo obcych nie puszczają. Moim największym problemem teraz są rodzice, bo na pewno ich wezwali.

♡ ♡ ♡

Po chwili do mojej sali wszedł z małym uśmiechem na ustach, prawie niewidocznym, ale jednak jakiś. Lekarze mu powiedzieli, że się budzę i ma nadzieję, no i słusznie. Chłopak usiadł na krześle obok mojego łóżka szpitalnego, którym obecnie leżałam i chwycił moją dłoń, którą zaczął delikatnie pocierać i głaskać. Na moim czole za to złożył mały pocałunek. Od razu postanowiłam się obudzić.

Momentalnie otworzyłam oczy i wytarłam swoje czoło. Chase patrzył na mnie z otwartymi oczami jakby zobaczył ducha. Jak na razie nie umarłam, choć byłam mocno poturbowana, ale jeszcze do ducha mi daleko.

-Emi..ly?- uśmiech na jego twarzy pojawił się tak szybko, jak z niej szedł. Nie zważając na nic wybiegł z sali po lekarza. On chyba był głupi.., przecież w każdej sali jest przycisk wzywający pielęgniarkę, więc po co leci? Tylko czas marnuje debil.

Nie upłynęło nawet pięć minut, a w pokoju już było dwóch lekarzy i Chase, który wciąż trzymał moją dłoń. Był uroczy. Jednak zastanawiało mnie zachowanie lekarzy, którzy coś ewidentnie szykowali. Trochę się obawiałam co to takiego, lecz mój stres się jeszcze bardziej powiększył przez widok strzykawki z igłą. Kurwa! Czy oni chcą mi pobrać krew czy co innego? Nie wyrażałam na to zgody!

W moich oczach pojawiły się łzy. Chciałam uciec, ale niestety nie mogłam, choć pewnie niebezpiecznym rozwiązaniem byłoby się zerwać z kroplówki i lecieć przez schody, aż do wyjścia. Chłopak jednak zauważył moje zaszklane oczy i przybliżył swoją dłoń do ust, po czym zaczął składać na niej delikatne pocałunki.

-Dasz radę, młoda- co za chuj! Był tylko kilka miesięcy starszy, a zachowuje się jakby przynajmniej był o pięć lat starszy, a to jebane kłamstwo. Jednak było to mega urocze z jego strony. Brunet dobrze wiedział, że nienawidzę igieł i, że mam przed nimi wielki lęk. Mimo to zwykle był ze mną w takich momentach, nie patrząc czy byłam znośna czy też nie, po prostu był ze mną i tyle mi wystarczało.

To Nie Jest Koniec #1Where stories live. Discover now