Rozdział 10

28 2 0
                                    

*Rano*

Obudzilam się wtulona w przyjaciela. Tym razem to ja się przytulałam, a nie on. Wygadamy jak para, ale jebie nas to. Śpimy ze sobą jako przyjaciele i nam to doskonale pasuje.

-Wstałaś słońce?- spytał mnie brunet, gdy zobaczył, że się wiercę. Najwidoczniej on już dawno nie spał, bo nie wyglądał na takiego co dopiero wstał.

-Hm- westchnęłam. Nie miałam ochoty, by cokolwiek mówić. Chciałam dalej spać mimo tego, że spałam kilkanaście dobrych godzin. Nie miało to dla mnie znaczenia, bo i tak byłam zmęczona.

-Wstajemy na śniadanie?

-Hm- nie byłam jakoś bardzo głodna, a ponieważ, że nie kontaktowałam jeszcze ze światem wyszło jakbym się zgodziła. W dodatku nie wiedziałam na co tak dokładnie się godzę, bo go zbytnio nie słuchałam. Nie chciałam jeszcze wstawać z łóżka, bo było mi bardzo wygodnie i cieplutko, przez co nie chciałam tego przerywać. Wiedziałam bardzo dobrze, że jak wyjdę spod kołdry będzie mi cholernie zimno, więc nie chciałam ryzykować.

Chłopak próbował wstać, ale mu na to nie pozwoliłam. Szarpnęłam z całej siły za jego koszulkę, by powiedzieć mu w ten sposób, by jeszcze ze mną został i nie wstawał. Na szczęście Chase zrozumiał moje przesłanie i znów położył się koło mnie tym razem oddając mój uścisk. Próbowałam dalej zasnąć w jego objęciach, ale nie było to takie proste jakby się wydawało. Chciałam spać i próbowałam, lecz coś mi uniemożliwiało to, ale nie mam pojęcia co tak naprawdę.

♡ ♡ ♡

Na chwilę udało mi się usnąć, lecz nie na długo. Po parudziesięciu minutach wstałam, choć dalej chciałam spać, to jednak nie kontynuowałam tego. Chase też nie spał. Czuwał nade mną cały ten czas próbując mnie nie obudzić. Mega słodkie z jego strony, że tak się o mnie stara.

Po zejściu z łóżka szybko poleciałam po moje kapcie, by nie czuć zimnej podłogi pod stopami. Od razu też się ubrałam. Nie było to coś szczególnego, ale zawsze to jest coś na sobie, a nie łażenie nago po domu. Ubrałam mój kochany, ulubiony czarny dres, który dostałam w prezencie od brata. Wysłał mi go aż z Włoszech, gdzie aktualnie przebywa. Znaczy nie wiem czy dalej żyje, czy nie, bo nie mam z nim większego kontaktu, znaczy w ogóle nie mam. Dwa lata temu wysłał mi go na urodziny. Mega się wtedy wzruszyłam, bo cieszyłam się, że mój brat o mnie dalej pamięta.

Zastanawiałam się też czy nie zrobić sobie jakiegokolwiek makijażu, by zakryć mój krzywy ryj, ale w końcu postanowiłam, że nie, bo w sumie to mi się nie chcę i, i tak wyglądam idealnie

Żart, wyglądam jak wrak człowieka po przejściach.

-Jezu! Emily dawno cię nie widziałem bez makijażu- stwierdził od razu, gdy mnie zobaczył. Chłopak właśnie przygotowywał nam śniadanie

Znowu.

-Czyli jest bardzo źle- poszłam na górę, by jednak nałożyć przynajmniej korektor na mordę i tusz na rzęsy. Przy okazji pomyślałam, że jak już coś robię to muszę skończyć, więc dodałam trochę roświetlacza i zrobiłam kreski. Na koniec dodałam trochę błyszczyku na usta. Może i makijaż nie był perfekcyjny, ale był w moim stylu.

Zeszłam na dół, gdyż Chase już wolał mnie bym zeszła na śniadanie. Byłam ciekawa co zrobił, bo miała to być niespodzianka. Nie robił tego jakoś bardzo długo, więc spodziewam się czegoś prostego, ale smacznego. I się nie myliłam. Weszłam do jadalni, a tam czekały na mnie tosty z czekoladą i kakaołko. Idealny zestaw dla mnie, choć myślę, by w najbliższym czasie ograniczyć cukier, bo ewidentnie za dużo go jem, ale nic nie poradzę na to, że Chase robi takie, a nie inne śniadania.

To Nie Jest Koniec #1Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ