Rozdział 11

30 2 0
                                    

CHASE

Wyszedłem z samochodu i od razu skierowałem się w stronę drzwi wejściowych do domu, a potem do kuchni. Marzyłem tylko o jakimś dobrym energetyku na przebudzenie, bo nie zamierzałem iść spać. Myślę, że zbyt dużo wrażeń jak na jeden tydzień może źle wpłynąć na mnie i Emi. Bałem się o nią i wiedziałem, że jej ciekawość może ją kiedyś wykończyć.

Otworzyłem puszkę z napojem i wziąłem dużego łyka. Kochałem je. One utrzymywały mnie przy normalnym życiu, bo tak to bym dawno leżał martwy na łóżku i spał, a tak to nie muszę. Spałem tylko u Emily. W swoim domu nie byłem w stanie tego zrobić. Gdy tylko kładę się na łóżku wszystkie złe wspomnienia z tego miejsca wracają do mojej głowy. Te wszystkie momenty kiedy matka wyrzucała mnie z domu, bo akurat znalazła jakiegoś typa z którym może zdradzać ojca. Był to okropny okres w moim życiu i nie chcę, by ktokolwiek przeżywał to samo co ja w dzieciństwie.

Zamknąłem mieszkanie i poszedłem na szybki spacer w okolicy. Nie chciałem siedzieć dłużej w mieszkaniu, a niestety byłem na to skazany. Nie mogę ciągle uciekać do domu Rosie, muszę wreszcie pokonać strach mieszkania w tym domu, a nie cały czas u przyjaciółki siedzę. To już oficjalnie moje mieszkanie, a rodzice nie moją do niego wstępu. W sumie to tylko mama nie ma wstępu, bo ojciec nie żyje.

♡ ♡ ♡

Gdy usłyszałem huk strzału w okolicy od razu skierowałem się jak najszybciej so swojego mieszkania. Miałem wielką nadzieję, że Emily już dawno śpi i się niczym nie martwi. Nie chciałem jej robić zmartwień, w dodatku po tak pięknie spędzonym dniu. W tym momencie każdy strzał może coś znaczyć. Musimy uważać na siebie i na innych.

W domu od razu poszedłem do łóżka. Nie chciałem na dzisiaj więcej wrażeń, a sen w tym momencie dobrze mi zrobi. Chociaż na chwilę będę mógł odpocząć od problemów. Przed tym jednak napisałem do Scotta z tym strzałem, który słyszałem. Trochę dziwne, że coraz częściej ktoś strzela, w dodatku w nocy. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie strzelał gdzieś w lesie w nocy. Tylko psychopaci.

♡ ♡ ♡

*Rano*

Obudziłem się cały mokry. Koszmar nawiedził mnie dzisiejszej nocy, a czego mogłem się spodziewać? Tęczy i kotków? Nie jesteśmy przecież w przedszkolu. Po drugie w tym domu nie mogę liczyć na nic lepszego niż to. I tak los mnie oszczędził, bo mogło być o wiele, wiele gorzej.

Poszedłem zrobić sobie śniadania. Nie przebierając się w codzienne ubrania zszedłem na dół w samej piżamie. Nie uwzględniłem jednak, że w moim mieszkaniu nie mam żadnego jedzenia zbytnio oprócz energetyków. Nie przebywam tutaj często, więc nie miałem po co robić zakupów.

Nie mając co robić umówiłem się na spotkanie z jakimś typem ze szkoły. Nie znałem go za bardzo, więc jedno spotkanie nie mogło mi przecież zaszkodzić. Nie miałem ochoty z nikim się dzisiaj spotykać, ale jak zwykle Emi namówiła mnie do tego. Miała ona dar przekonywania razy dwa. Była w tym doskonała.

Fabian był Polakiem, który od kilku lat mieszka w Stanach. On ma taki dziwny akcent. Nie byłem przekonany do tego spotkania, ale i tak jak nie ja, to poszłaby Rosie. Ona kocha i nienawidzi poznawać nowych ludzi. Na pewno jest otwarta na nowe języki. Dziewczyna umiała włoski, angielski, niemiecki i hiszpański. Czasami zastanawiam się czy nie ukrywa przede mną, że umie mówić w jeszcze innym języku.

Często opowiada mi ona o swoich przygodach jak była młodsza. Jest tego mnóstwo. Co wakacje jeździła do innych krajów. To musiało być super przeżycie. Przynajmniej ona mogła jeździć na wakacje. Ja pracowałem żeby zarobić sobie na jedzenie, bo rodzice nie chcieli mi ich dać. Czasami je kradłem od nich, by kupić sobie nowe ubrania, bo byłem wyśmiewany przez to, że ciągle chodziłem w tym samych starych ubraniach. Nienawidziłem tego okresu mojego życia. Zdecydowanie był on najgorszy ze wszystkich.

To Nie Jest Koniec #1Where stories live. Discover now