XV

42 1 0
                                    

Kaivo nie okazał zdziwienia deklaracją Komandorki Czajnsy. A'el opowiedział mu o jej powiązaniach z Alukanem, gdy ostatnio rozmawiali w Śledziowej Osadzie. Mimo tego do tej pory nie specjalnie chciał wierzyć w słowa karła.

Ona naprawdę go urodziła? Co najwyżej obydwoje mogą być podobnie lekkomyślni – wciąż nie dowierzał w swoich myślach.

– Gdzie jest mój syn? – ponowiła swoje pytanie nie zważając na reakcje Kaivo.

– Poszedł w głąb wyspy – odpowiedział jej wreszcie z pokerową twarzą.

– Przeszukać ją! – rozkazała ludziom ze swojego oddziału. – W tej chwili!

– Tak jest Pani Komandor! – odpowiedzieli wszyscy prawie jednocześnie i natychmiast rozpierzchli się po całej Wyspie Prób.

Na plaży zostali tylko Kaivo, A'el i Czajnsa. Karzeł zwrócił się bezpośrednio do Siedemnastego:

– Spotkałeś Krabera i pozostałych? Wiesz może gdzie oni są?

Nie wiedzą co się stało albo udają – tego typu wątpliwości od razu nasunęły się Kaivo na myśl. I odpowiedział – Ten dureń i pozostali zawalili na całej linii. Do tego stopnia, że pozwoli na to, aby „mój kompan" spuścił ich wszystkich na dno.

– Kraber chciał skrzywdzić mojego syna?! – zareagowała oburzeniem Czajnsa. I błyskawicznie zmieniła swój ton – Mówisz, że zatopił ich? Jestem z niego taka dumna!

Pomimo lat spędzonych wśród Białych Kruków, Kaivo nie miał zbyt wiele okazji, aby bliżej poznać tę kobietę. Formalnie zresztą nie podlegał bezpośrednio pod nią. Każdy szeregowiec, taki jak on, należał do jakiegoś oddziału dowodzonego przez któregoś z Komandorów, odpowiadających bezpośrednio przed Mistrzem. Kaivo mimo wszystko ubolewał, że to właśnie Czajnsa tutaj się pojawiła, a nie Komandor, któremu osobiście bezpośrednio podlegał.

Ta kobieta słynęła ze swojej huśtawki nastrojów. Kaivo miał okazję do tej pory trochę się o niej nasłuchać. Zamiennie plotkom o natury tej kobiety towarzyszyły takie słowa jak: „wariatka", „sadystka" czy „psychopatka". Chociaż Białe Kruki zrzeszały typy ludzkie różnego rodzaju, to ta kobieta stanowiła ewenement sam w sobie.

– O ile mi wiadomo na tej wyspie jest też jakiś stary rybak. To prawda? – zapytała jeszcze Czajnsa.

– Na statku – niechętnie wydukał Kaivo.

Czajnsa od razu skierowała się w stronę Morskiego Woła. Na odchodne powiedziała jeszcze tylko do Kaivo – Muszę załatwić parę rzeczy na tej wyspie. Na razie nic od ciebie nie chcę. Póki co jesteś wolny.

– Dziękuję, Pani Komandor.

Nie chciał wchodzić z nią w drogę i to nie tylko z uwagi na panującą wśród Białych Kruków hierarchię. Czajnsa naprawdę miała szaleńcy temperament. Ktoś obcy, niezaznajomiony z ich organizacją, mógłby ją nawet wziąć za ich faktycznego lidera. Nawet sam Mistrz wydawał się być na jej tle mocno wycofany. Nierzadko wśród Białych Kruków mówiło się – „Wszyscy szanują Mistrza, ale też wszyscy boją się Komandorki Czajnsy".

– Dotrzymam mu towarzystwa – zaproponował A'el.

Czajnsa zignorowała karła i poszła przed siebie. Gdy znalazła się od nich odpowiednio daleko, A'el od razu rzekł do Kaivo:

– Dobrze. Teraz możemy porozmawiać swobodnie. Wiem co takiego zdarzyło się na morzu.

Kaivo prychnął pod nosem śmiechem. Karzeł najwidoczniej przymykał oko na więcej rzeczy niż mógł się tego spodziewać.

Vitasis: Akt pierwszyOnde histórias criam vida. Descubra agora