XIV

87 1 0
                                    

Mistrz Białych Kruków i jego Komandorka, atrakcyjna kobieta w średnim wieku, jedli wspólnie posiłek w komnacie tego pierwszego. Czajnsa miała czarne długie loki, dość specyficzną suknię w różne odcienie czerwieni oraz Vita-Pancerz ze symbolem mgły.

– Wyborne danie, Mistrzu – przyznała biorąc pojedynczy kęs mięsa do ust.

– Skończ z tymi formalnościami. Znamy się już wystarczająco długo – odparł Mistrz.

– Gdyby mój mąż to usłyszał, to mogłaby go ogarnąć zazdrość.

Czajnsie udało się sprawić, że na twarzy jej pana zawitał uśmiech.

– Błogosławiłem wasze małżeństwo licząc na powodzenie waszego związku.

– I za to jestem ci wdzięczna jak za nic innego na świecie.

Chociaż Mistrz formalnie zajmował najważniejszą pozycję w ich organizacji, to mimo wszystko nie przywiązywał szczególnej uwagi do etykiety. Tym bardziej jeśli chodziło o jego Komandorów. Tych, których w hierarchii Białych Kruków ulokował tuż pod soba, traktował prawie po partnersku.

– Tak swoją drogą – wtrąciła Czajnsy. – Jak tam sprawy Siedemnastych?

– Wciąż nie możesz się doczekać spotkania z nim, prawda?

– Czy to prawda, że jest podobny do Gosana?

– Owszem.

Ich posiłek przerwało pojawienie się A'ela. Od razu dało się zauważyć, ze karzeł raczej nie przynosi dobrych wieści.

– Co się dzieje? – zapytał bez wahania Mistrz

– Nasz statek zaginął – odpowiedział karzeł.

– Co takiego!? – zapytała Czajnsa podrywając się z miejsca.

Mistrz w odróżnieniu od swojej Komandorki tą informację ze spokojem przyjął. Wręcz obojętnie. Pomimo faktu, że to on miał więcej powodów do niepokoju od niej.

– Jesteś pewien? – postanowił się upewnić.

– Przepadł na pełnym morzu. Przypuszczam, że mógł zatonąć – doprecyzował A'el.

– Głupi karle! Jak mogłeś do tego dopuścić?! – Czajnsa od razu zerwała się z krzesła.

Mistrz momentalnie gestem kazał się jej uspokoić i ponownie zasiąść na swoje miejsce. Kobieta niechętnie, ale posłusznie wykonała jego polecenie.

– Jedno jest pewne. Zanim zdążyli przepaść, udało im się znaleźć statek, na którym byli Kaivo i drugi Siedemnasty – dodał jeszcze A'el nieprzejęty zachowaniem Komandorki.

Mistrz wziął łyk szklani z winem i zadumał się przez chwilę. Z kolei Czajnsa wciąż niczym w gorącej wodzie kompana, z trudem trzymała nerwy na wodzy.

– Wypłynęli ze Śledziowej Osady do Górskiej Zatoki, tak? – dopytał się Mistrz.

– Mój Mistrzu – Komandorka w końcu wtrąciła. – W Górskiej Zatoce są nasi sojusznicy i w każdej chwili możemy się tam na nich zaczaić.

On akurat niekoniecznie się z tym zgadzał. Morze oblegało bardzo duża część Starej Ziemi, a co za tym szło – Górska Zatoka nie była jedynym możliwym lądem, na który Morski Wół mógł dopłynąć.

– Skoro jak wcześniej była mowa, wyruszyli dzisiaj z rana, to na pewno do końca dzisiejszego dnia nie dotrą do Górskiej Zatoki. Zakładając, że spotkali naszych ludzi, to walka z pewnością musiała zabrać im trochę czasu – wywnioskował przywódca Białych Kruków.

Vitasis: Akt pierwszyWhere stories live. Discover now