Rozdział 19

4 1 0
                                    

- Co to ma znaczyć?

Elizabeth odwróciła wzrok od telewizora, na którym oglądała Biankę siedzącą na łóżku i nucącą jakąś melodię. Wampirzyca spojrzała na czarodzieja i zmarszczyła brwi.

- Te tabletki od ciebie to jakieś chujowe są, nic się z nią nie dzieje, a powinna mieć teraz fałszywe wspomnienie, że zamordowałam jej rodzinę, i cierpieć z tego powodu.

Mężczyzna odepchnął wampirzycę, posyłając jej wrogie spojrzenie.

- Uspokój się, młoda, nie ma opcji, by te prochy na nią nie zadziałały. Poza tym przyjrzyj się jej bliżej.

Elizabeth przewróciła oczami, ale spojrzała ponownie na Biankę.

Dziewczyna siedziała na łóżku, trzęsła się. Jej oczy były przeszklone, jednak nie wypłynęła z nich żadna łza.

"Dlaczego? Dlaczego ponownie nie przewidziała, że to się tak skończy? Gdyby miała jeszcze jedną szansę, ochroniłaby mamę, tatę, brata...”

Przez głowę nastolatki przeszły wszystkie wspomnienia z jej adopcyjną rodziną.

***

Eli zeszła na dół i skierowała się do kuchni. Tam spotkała siedzącego przy stole Trewora.

- Coś długo nie wracają – powiedziała, zerkając na zegarek i wyciągając z lodówki mleko.

- Jeśli martwisz się o Biankę, to niepotrzebnie, ta dziewczyna ma więcej szczęścia niż rozumu. Bardziej powinnaś się przejmować wampirzycą i tym, czy nas nie zdradzi.

- Jesteś bardzo pesymistyczny, wiesz? Trochę więcej optymizmu, w końcu Victoria nie miała żadnego powodu, by nas zdradzić.

Mężczyzna słysząc to, zrobił zszokowaną minę.

- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją wiecznie pesymistyczną siostrą? - Następnie prychnął rozbawiony.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne. -  Czternastolatka przewróciła oczami, jednak chwilę później uśmiechnęła się chytro. - Mam ten optymizm po zjedzeniu cukierków.

- ELI! - Trewor uderzył w stół, jednak nastolatka już wybiegła z kuchni.

***

Gdy dziewczyna usłyszała skrzypienie drzwi, podniosła głowę i zobaczyła w drzwiach Elizabeth.

Nastolatka na jej widok zmusiła się do uśmiechu.

- Wreszcie wielmożna Elizabeth zaszczyciła mnie swoją obecnością.

- Utkaj się, wilczku. Dobrze wiem, że za tym szerokim uśmiechem płaczesz w środku... tylko nie rozumiem, dlaczego nie popłaczesz na zewnątrz, bym mogła zrobić te cholerne badania!

Uśmiech Bianki poszerzył się, przypomniała sobie wtedy, czego nauczył ją Gordon podczas tych wszystkich kłótni. "Nie pokazuj swoich uczuć, bo nikogo one nie powinny obchodzić".

- Tak naprawdę gówno wiesz, a się wypowiadasz.

Szesnastolatka wysunęła pazury i rzuciła się na wampirzycę, przygniatając ją do ściany.

- A może tym razem zrobimy badania na tobie?

Nie czekając na odpowiedź, wilkołaczyca rozerwała jej gardło. Elizabeth upadła na kolana, po czym zwymiotowała krwią.

Bianka uśmiechnęła się chytro, spojrzała na swoją dłoń pokrytą krwią i westchnęła. Wybiegła ona drzwiami i udała się w stronę wyjścia.

Podczas drogi myślała o tym, co zrobiła. Planowała w tamtym momencie wyrwać Elizabeth serce, by ta już nigdy się nie zregenerowała, jednak nie mogła tego zrobić. Dlaczego?

Myślenie brunetki przerwał kopniak w plecy. Dziewczyna przebiła się przez drzwi wejściowe i zatrzymało ją dopiero drzewo.

Nastolatka odwróciła się w stronę domu i zmarszczyła brwi.

- Nie wierzę...


The Last WerewolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz