Rozdział 2

34 11 4
                                    

Minął tydzień od incydentu w szkole. Bianka została ukarana naganą, jednak dla Victorii to było niewystarczające.

Dziewczyna stanęła przed bramą i spojrzała na rezydencję Limpieza, należącą do jej ojca.

- Ojciec. - Victoria wymamrotała to z obrzydzeniem i zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła jego twarz w umyśle.

Próbowała stłamsić w sobie strach i wejść do domu, jednak coś ją blokowało. Spojrzała na swoją rękę, cała się trzęsła ze strachu, i tak samo druga. Spróbowała to zatrzymać, zamykając oczy i nucąc kołysankę.

Gdy otworzyła oczy i spojrzała na dłonie, uśmiechnęła delikatnie. Jej dłonie przestały się trząść.

Zadowolona weszła do domu. Na korytarzu czekała już na nią gosposia z ciepłym uśmiechem na twarzy.

- Witaj, panienko Victorio.

Blondynka zmierzyła ją od stóp do głów i skrzywiła się, po czym podała jej kurtkę.

- Zawieś to, gdzie trzeba.

- Jak sobie panienka życzy. - Natasha odwróciła się i już miała iść, kiedy to Victoria spojrzała na nią i zapytała:

- A gdzie są wszyscy?


Gosposia ponownie odwróciła się i posłała nastolatce ciepły uśmiech.

- Pan Edward jest na spotkaniu biznesowym, a panicz na kursie jeździeckim.

Szesnastolatka poczuła, jak kamień spada jej z serca. Jednak nie ukazując swojej ulgi, podziękowała i poszła na górę do swojego pokoju.

Gdy tylko drzwi od pokoju się zamknęły, cała gorycz, którą w sobie tłamsiła, wybuchła. Z oczu popłynęły łzy, a ona sama usiadła przy biurku, spojrzała na zdjęcie na tablicy korkowej i ryknęła.

Zdjęcie przedstawiało Biankę, którą Victoria pomazała czarnym markerem.

Dziewczyna ściągnęła koszulkę, prawie rozrywając guziki, i rzuciła ją w kąt. Potem spojrzała na zdjęcie z nienawiścią i pokazała całe posiniaczone przedramię.

- Zadowolona jesteś z siebie, Ryms? To wszystko przez ciebie i twój nagły atak agresji! Nie obchodzą mnie twoje świecące oczy, zemszczę się i pokażę, ojcu że jestem cokolwiek warta!

W podobnym czasie Bianka siedziała na Discordzie i rozmawiała z Davidem, a wokół niej było mnóstwo starych ksiąg.

- Stary, siedzimy nad tym dwie godziny, może zrobimy sobie przerwę - zaproponowała nastolatka, wyłaniając głowę spod książki.

Szesnastolatek zmarszczył brwi i schował stronę, którą przeglądał.

- Kiedy ty chcesz przerwy, to czas wciąż zbliża nas do następnej pełni, w której nie wiadomo, czy kogoś nie zamordujesz.

Nagle zapadła niezręczna cisza. Bianka spojrzała na obraz Davida, który wciąż nosił opatrunek na nosie, po czym spuściła wzrok i wymamrotała:

- Tylko że ja tego nie robię, by nie zabijać nieznanych mi ludzi, tylko by nie skrzywdzić rodziny i przyjaciela.

- Mówiłaś coś, bo chyba mi cię przycięło?- Powiedział nastolatek, wyrywając dziewczynę z rozmyślań. Spojrzała na niego i zaśmiała się niezręcznie, próbując wymyśleć coś na poczekaniu.

The Last WerewolfWhere stories live. Discover now