Rozdział 5

21 6 3
                                    

Kiedy Bianka leżała na łóżku i próbowała poukładać sobie wszystko, co dotąd się wydarzyło w coś przypominającego zdrowe myślenie, Jeremy stał na tarasie. Nocna bryza otulała go, podczas gdy on sam przyglądał się pierścieniowi na palcu, trzymając w ustach papierosa.

Pierścień był srebrny i wygrawerowane miał słowo "Ελπίδα", co podobno oznaczało nadzieję. Właśnie to słowo spędzało sen z powiek wilkołaka. Dlaczego nadzieja? Czy on jest tą nadzieją? A jeśli tak, to dla kogo?

Chłopak ponownie próbował przypomnieć sobie przeszłość, jednak skończyło się to jak zawsze. Jeremy pozbył się z ust papierosa i warknął z bólu, trzymając się za głowę.

Kilka sekund później ból zniknął. Wilkołak spojrzał tym razem wściekle na sygnet, zbliżył się do poręczy, zdejmując pierścień, i już miał go wyrzucić w krzaki, gdy nagle zobaczył w głowie twarz kobiety mówiącej coś do niego. Mimo że chłopak nie zrozumiał ani słowa, spojrzał na sygnet, zacisnął go w dłoni i wkurzony wszedł do środka domu.

Podczas krzątania się po korytarzach zdążył ochłonąć, zanim wszedł do pokoju Eli. Gdy otworzyły drzwi, oślepiła go kolorystyka pomieszczenia. W pokoju byli Trewor, który siedział przed komputerem i oglądał monitoring z celi Bianki, i właścicielka tego różowego "królestwa", która grała w coś na telefonie.

Oboje odwrócili się i spojrzeli na Jeremiego, który stał w drzwiach ze swoim charakterystycznym znudzeniem na twarzy.

- Jakiś problem? - zapytał ozięble i już miał sięgać po kolejnego papierosa, kiedy to Trewor rzucił się na niego i przycisnął do ściany. Eli, wglądając na rozbawioną, odłożyła telefon i zaczęła im się przyglądać.

- Teraz ja sobie popatrzę, gdy ty będziesz karany - zaśmiała się dziewczyna, jednak jej uśmiech zniknął, gdy Alfa rzucił Eli spojrzenie mówiące "idź stąd". Wilkołaczyca teatralnie westchnęła i przewróciła oczami.

- By zostać wrzuconym z własnego pokoju... – powiedziała, schodząc z łóżka. Kiedy doszła do drzwi, rzuciła im oburzone spojrzenie i dodała, wychodząc:

- Żałosne.

Gdy drzwi zamknęły się za Eli, Trewor spojrzał ponownie na wilkołaka. W jego wzroku można było wyczuć chęć mordu, jednak z oczywistych przyczyn mimo wszystko starał się opanować swój gniew.

- Podaj mi powód, bym ci nie skręcił karku za to, co zrobiłeś w celi.

Mężczyzna przycisnął go do ściany jeszcze bardziej, ograniczając chłopakowi dopływ tlenu.

- Nie rozumiem, o co ci chodzi, przecież miałem wywołać u niej silne emocje. Przecież nikt normalny po takim przedstawieniu nie pogodziłby się z własnym losem i nie czekał na śmierć.

Spojrzenie Trewora złagodniało, puścił on wilkołaka i westchnął. Jeremy nie rozumiał, co się dzieje; wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego.

Mężczyzna patrzył się załamany na swoje buty i powtarzał w kółko "nikt normalny". Trwało to zaledwie chwilę, po czym Trewor spojrzał z żałością na wilkołaka i wskazał na monitor.

The Last WerewolfWhere stories live. Discover now