† [45. Impulsivity]

5.4K 504 40
                                    

Styles nerwowo przeczesuje swoje włosy próbując dodzwonić się do starszego, jak i młodszego Malika. Nigdy nie spodziewał się, że sprawy aż tak bardzo się skomplikują, chociaż mógł się tego spodziewać.

Dziewczyna porusza się niespokojnie, przykuwając uwagę Harrego.

- Co się dzieje? - mamrocze cicho dotykając swojej głowy, tu gdzie ma plastra. Rozgląda się, by następnie unieść wysoko brwi.

- Nie ruszaj się stąd, okej? Muszę iść, wrócę i ci wszystko opowiem. - podbiega do drzwi. Nie ma czasu na zbędne czynności. Z każdą chwilą coraz bardziej martwi się o Zayna.

- Ale co...

Harry tylko kręci głową, a następnie wybiega z pokoju. Podąża przez korytarz do wyjścia i bierze oddech gdy jest już na zewnątrz.

Adam ściska mocno kierownice parkując pod nowym domem Zayna. Z trzaskiem zamyka drzwi nie przejmując się, że przyciął pas bezpieczeństwa. Nie fatyguje się, by zapukać, bo wie, że drzwi są zamknięte, tylko chwyta żelastwo leżące na altanie i rozwala klamkę razem z zamkiem. Gdyby ktoś obserwował to z boku pomyślałby, że to jakiś świr.

- Gdzie się chowasz skurwielu? - woła Adam wchodząc do środka. Gniew buzuje w jego żyłach, a kiedy podąża schodami na górę kopie z całej siły w ozdobną figurę. Pada ona na płytki rozlatując się na małe kawałeczki. Przystaje na chwilę dostrzegając postać w kuchni, zbliżającą się w jego stronę.

Uśmiech Jokera pojawia się na twarzy Adama.

- Pojebało cię? - Zayn marszczy brwi, patrząc na bałagan jaki narobił starszy.

- Masz mi coś do powiedzenia? - przekręca głowę w bok podchodząc do niego powoli. Ten jak nigdy zaczyna się cofać. Dobrze wie, że z Adamem nie warto zaczynać. - Masz mi coś do powiedzenia kurwa? - pyta o wiele ostrzej rzucając się na brata. Oboje padają na wyspę kuchenną. Starszy Malik zaczyna dusić Zayna, a ten jedyne co może to chwycić dłonie przeciwnika i spróbować je odciągnąć od siebie. Jednak na wiele się to zdaje, bo siła Adama jest o wiele większa niż Zayna. Przez ciągłe imprezy, alkohol i inne używki ledwo rano wstaje z łóżka. Jak może mieć teraz szansę na wygraną?

Zayn postanawia zadziałać nogą i gdy już prawie jego obraz zalewa ciemność kopie Adama w krocze, na tyle mocno że ten odsuwa się na chwilę. Szybko zeskakuje z wyspy i chwyta nóż leżący obok.

- Wyjdź stąd. - oddech Zayna jest przyśpieszony, a serce bije z zawrotną prędkością. Cholera, on przed chwilą o mało co się nie udusił. Adam prostuje się zaciskając szczękę.

- Zabiłeś swoje dziecko Zayn, jak mogę tak po prostu wyjść? - te słowa wypowiedziane na głos trafiają do nich na tyle mocno, że przez chwilę ich mózgi przetwarzają tylko te kilka słów.

Od Adama nadal bije wściekłość, bo co się dziwić, skoro Zayn odwalił taki teatrzyk?

- To był wypadek, nie chciałem tego. - młodszy przełyka nerwowo ślinę, nadal trzymając podniesiony nóż w stronę brata. Tak na wszelki wielki.

- Tak jak jego. I co, w końcu jesteś zadowolony? Z tego co zrobiłeś? Tak? To pomyśl sobie teraz jak ona zareaguje, gdy lekarze jej powiedzą, że poroniła.

Panuje grobowa cisza kiedy mierzą się wrogimi spojrzeniami.

- Już nawet pogodziłem się, że nie chcesz być ojcem, ale to co miała w środku mogłeś jej zostawić, a nie od razu zabijać tak jak zawsze to robisz.

Ku zdziwieniu Zayna, Adam powoli wycofuje się na korytarz.

- Masz na sumieniu własne dziecko sukinsynu, powodzenia życzę w dalszych podejmowanych decyzjach. - obraca się i tak po prostu wychodzi z domu.

* * *

- Skąd wiedziałeś gdzie jest? - Harry pyta cicho, kiedy Gabrielle robią badania. - Przecież kupił dom i nikomu jeszcze nie mówił gdzie jest.

- Mam swoje sposoby. - ucina cały czas patrząc na śpiącą dziewczynę. Styles tylko kiwa głową opierając się o krzesło.

- Proszę tu podpisać. - jedna z pielęgniarek podchodzi do Adama. - Potrzebna jest do tego pisemna zgoda.

Adam bez zbędnych ceregieli chwyta długopis i zostawia na kartce swoje imię i nazwisko.

- Kiedy to się zacznie? - marszczy brwi cały czas patrząc na pielęgniarkę. Chce, by jak najszybciej jego krew trafiła do Gabrielle. Nie mógł znieść jej wyrazu twarzy, kiedy dowiedziała się, że poroniła. Prawie dostał zawał kiedy zemdlała, teraz spała ze zmęczenia, a Adam mógł przemyśleć kilka spraw.

- Za chwilę powinien przyjść lekarz i wszystko wyjaśni.

Adam skina głową wzdychając.

- Nic się panu nie dzieje po oddanej krwi? Nie kręci się w głowie, czy ciemności przed oczami?

- Nie.

- To dobrze, jakby się coś działo należy to nam powiedzieć.

Dziewczyna uśmiecha się na koniec, a następnie wychodzi z sali.

- Ładna. - komentuje Harry cały czas patrząc na drzwi za którymi zniknęła.

- Za stara dla ciebie. - mówi beznamiętnie Adam.

- Ale dla ciebie nie, dlaczego się za nią nie bierzesz?

- Jakbyś nie zauważył mam ważniejsze sprawy na głowie.

I jest gejem.

- Sorry. - spuszcza wzrok na swój telefon. Żadnych połączeń od Zayna. - Może powinienem do niego jechać, może sobie coś zrobił.

Adamowi pięści same się zaciskają na wzmiankę o swoim bracie.

- Gówno mnie to obchodzi, z resztą szczęście dla niego, że nie zabiłem go tak jak należy. Jebany gówniarz.

Do sali wchodzi lekarz Gabrielle, a za nim dwie pielęgniarki niosąc na tacach torebki z krwią Adama.

- Miejmy nadzieję, że się uda. - mówi siwowłosy patrząc jak brunetka zawiesza pojemnik z krwią na stojaku, a drugą część przymocowuje do wenflonu. Przyciska przycisk, a krew zaczyna płynąć kabelkiem.

Harry mimowolnie przełyka ślinę.

Pielęgniarka podchodzi z drugiej strony i z drugą ręką Gabrielle robi to samo.

- Ja... za chwilę wracam. - Harry nie czekając na odpowiedź wstaje i wychodzi z sali. Przez chwilę wyrównuje oddech na widok krwi, a później wybiega ze szpitala. Pisze sms' a Adamowi, że wraca do domu, tak naprawdę jedzie do Zayna.

* * *

< Następny dzień >

- Jak ona się czuje? - Adam już od wczesnego ranka ślęczy przy łóżku Gaby. Wstaje, gdy widzi wchodzącego lekarza.

- Tak jak wczoraj, skutki będzie można zobaczyć dopiero wieczorem, lub nawet w nocy. Potrzeba jej czasu, by dowiedzieć się, czy warto.

- Dziękuję. - Adam ma zamiar usiąść z powrotem, ale lekarz zatrzymuje go za łokieć.

- Trzeba wypełnić jeszcze kilka papierów z jej pobytem tutaj. Zajmie to dosłownie pięć minut, kilka podpisów i data jej urodzin.

- No dobrze. - Adam niechętnie odchodzi od Gabrielle podążając z lekarzem do gabinetu na niższe piętro.

Zayn jeszcze raz upewnia się czy na pewno nie ma intruzów na horyzoncie i wchodzi do sali Gabrielle, akurat wtedy gdy się budzi.

—————————————-

Szkoda mi Zayna ;( + dawajcie swoje snapy, bo mój stary się usuną ;-;

Ok. do następnego (postaram się dodać przed moim wyjazdem) :D


Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz