† [39 Calm before the storm]

6.2K 569 74
                                    

- Zachowuj się jak dorosły facet i przyjmij odpowiedzialność za swoje czyny. - Adam wchodzi za Zayn' em do pokoju młodszego.

- Wyjdź stąd, zanim zrobię coś czego będę później żałował i ty też. - spogląda na niego znacząco. Adam przez chwilę myśli że chce mu przywalić, ale coś, ale kiedy dochodzi do wniosku, że mówi o Gabrielle, gotuje się w nim.

- Nie tkniesz jej, już nie.

- A czy ja chcę? Bierz ją sobie, przecież sam ją tu sprowadziłeś. - nachyla się, by wyciągnąć walizkę spod łóżka, a następnie pakuje do niej ubrania, nawet ich nie składając.

- Dobrze wiesz, że nie przeżyłaby na tamtym świecie.

- A czy to mój problem? Mówi się trudno i idzie się dalej.

Adam układa usta w wąską linię przypatrując się poczynaniom Zayn' a.

- Gdzie się zatrzymasz?

- Nie udawaj, że cię to obchodzi. - prycha wyciągając stos t-shirt' ów, a następnie rzuca je do walizy.

- Myślisz, że cały czas chcę dla ciebie źle, ale prawda jest taka, że sam do tego doprowadzasz. Próbuję cię jakoś zmienić, byś poją, że nie możesz zawsze się zachowywać tak jak teraz. Chcę po prostu dla ciebie jak najlepiej, ale ty masz to w dupie. - patrzy na młodszego przenikliwym wzrokiem, a ten na chwilę zaprzestaje pakowania. W Adamie coś drga, z myślą, że Zayn w końcu zrozumie, że źle robi i się nawróci, ale kolejne słowa młodszego zabijają w nim wszystkie nadzieje.

- Rzeczywiście, mam to w dupie. - zasuwa zamek w torbie, a następnie podnosi ją. - Przesuń się bo chcę wyjść.

- Jeśli to zrobisz, nie będziesz mógł tu już wrócić.

- I dobrze. Nie mam ochoty was oglądać.

- Wedle życzenia. - Adam robi miejsce młodszemu, a ten wychodzi z pokoju.

- Zapomniałbym. - Zayn zatrzymuje się w połowie drogi do schodów, odwracając się do Adama. - Przekaż szanownej Gabrielle, że jeszcze z nią nie skończyłem.

- Tknij ją tylko. - starszy z Malików podchodzi do Zayn' a niebezpiecznie szybkim krokiem. Jego szczęka jest napięta, a klatka unosi się powoli. Jeśli w grę wchodzi Gabrielle, nie cofnie się przed niczym.

- Nie będę ją tylko tykać. Zrobię coś więcej, by niszczyć moją nową reputację ojczulka. - uśmiecha się podle - Chujowo jest jak szybko roznoszą się wieści.

- Zniszczę cię jeśli zrobisz wobec niej jakiś ruch.

- Ale to ja będę szybszy w zniszczeniu jej. - klepie wściekłego Adama po ramieniu. - Także tego bracie, naciesz się nią póki możesz.

Odwraca się, a następnie zbiega po schodach. Adam wciąż z zaciśniętą szczęką podchodzi do szczytu schodów i spogląda w dół na brata.

- Oddaję. - Zayn unosi do góry smycz z kluczami, a następnie kładzie ją na szafce z butami. - Nie będą mi już potrzebne.

- Wrócisz tutaj na klęczkach, jeszcze wspomnisz moje słowa.

- Na pewno bracie, na pewno. - śmieje się wychodząc.

* * *

- Szczerze mówiąc, myślałam że sobie ze mnie jaja robisz. - Estera uśmiecha się, kiedy dostrzega wchodzącego do jej domu Zayn' a z torbą w ręce.

- A czy wyglądałem jakbym sobie jaja robił? - rzuca torbę na panele, nie przejmując się nieprzyjemnym dźwiękiem. Wchodzi do kuchni i pije wodę mineralną z butelki.

- Dlaczego jesteś taki niemiły? - czerwonowłosa idzie za nim przytulając się do jego pleców. - Tylko ja do ciebie wyciągnęłam pomocną dłoń.

- Bo nikogo innego nie pytałem.

Estera wzdycha i ściąga z ramion Zayn' a skórzaną kurtkę. Malik za każdym razem chce się odseparować od Estery, zostawić tego wytrzeszcza byle dalej swojej osoby, ale dziwnym trafem zawsze go do niej ciągnie. W gruncie rzeczy to przez sytuacje, które dzieją się w jego życiu.

- Na co masz ochotę mój panie? - szepcze obracając go do siebie przodem. Najdelikatniej jak umie próbuje rozpiąć spodnie Zayn' a, ale zatrzymuje jej dłonie.

- Nie. - mówi, jakby na potwierdzenie swoich słów.

- Nie? Jak o nie?

- Nie mam ochoty. - wymija ją wchodząc do salonu po swoją torbę.

- Jak to nie masz ochoty? Coś dużo razy słyszę to twoje nie mam ochoty. Z tobą dzieje się coś niedobrego od kilku dni, nawet po imprezie się nie pieprzyliśmy, bo zasnąłeś od razu padając na kanapę. - mówiła to jakby z żalem. Naprawdę, Zayn nie wiedział o co jej chodzi. - Okej, nie obiecywaliśmy sobie nic, żadnej miłości i tych chujostw. Sznuję to i przestrzegam, ale nasz związek miał opierać się na korzyściach, nieprawdaż?

- Idź do kogoś innego niech cię przeleci, ja dzisiaj nie mam siły. - wzdycha przeczesując swoje włosy. - Prześpię się tu tylko jedną noc, jutro poszukam sobie jakiegoś mieszkania.

Nie daje jej szansy na powiedzenie czegoś. Po prostu wchodzi schodami na górę wyzuty z sił.

* * *

- Może mogę jakoś pomóc? - pyta Harry popijając kawę.

- Raczej nie, myślę, że powinna sama dojść do siebie. - Adam wzdycha, spoglądając na schody. Gabrielle śpi już od dobrych dwóch godzin.

- Wiesz, że teraz będzie musiała mieć całodobową opiekę? Najlepiej gdy byłby z nią lekarz.

- Wiem, zamierzam zawiadomić go jutro do domu, a później zobaczę jak to będzie. Nie chcę ją za bardzo stresować.

- Gdyby był jakiś problem dzwoń do mnie. - Styles wstaje dopijając do końca kawę. - Służę pomocą.

- Już idziesz?

- Taa, muszę jeszcze ogarnąć dom, bo moja matka przyjeżdża jutro.

Adam krzywi się na samo wspomnienie o Anne. Ta kobieta wykończyła swoich trzech mężów, a teraz czwarty kandydat ma zaszczyt ożenić się z nią za niedługo.

- Leć chłopie, jak zobaczy gram kurzy na blacie, to cię zabije.

- Nawet bym się nie zdziwił gdyby to zrobiła. - wzdycha ubierając buty i kurtkę. - Przekaż pozdrowienia dla Gabrielle.

Malik kiwa głową, a Styles wychodzi. Czarnowłosy sprząta po nich, a następnie powolnym krokiem wchodzi schodami na górne piętro. Delikatnie odchyla drzwi od pokoju Gabrielle, a kiedy widzi co robi marszczy brwi.

- To mój telefon? - podchodzi do niej poddenerwowany.

- T-tak cały czas wibrował, więc myślałam, że ktoś dzwoni. - drapie się nerwowo po karku. Adam przełyka ślinę wyrywając jej urządzenie z rąk. Kiedy spogląda na wyświetlacz, ma ochotę samowolnie wykopać sobie grób.

- Jak dużo przeczytałaś? - pyta niepewnie siadając obok niej.

Dziewczyna przez chwilę milczy.

- Kim jest Roald? - ignoruje jego pytania. Adam przełyka nerwowo ślinę i wypuszcza ze świstem powietrze. Nie ma co ukrywać przed Gabrielle nieuniknionego, i tak już się wydało.

- Jestem gejem, Gabrielle.

——————————-

Omg nie wierzę że to napisałam :o
Przy dobrych wiatrach i układach rozdział w środę :D

Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz