10.10.2021

332 15 4
                                    

Caren nie odczytywała na moje wiadomości. Dzwoniłem do niej z pięć razy. Bez skutku. Zacząłem się powoli martwić. Bez zastanowienia ruszyłem do jej pokoju. Nic innego mi nie pozostało, jak sprawdzić czy u niej w porządku. Byłem pewny, że będzie w pokoju bo przecież powinna się pakować na jutrzejszy wyjazd.

Zapukałem do drzwi z nadzieją, że ktoś odpowie. Nastała chwila ciszy, gdy nagle rozległo się głośne:

– Proszę!

Od razu rozpoznałem. Kamień spadł mi z serca. Wszedłem do pokoju i w nim zastałem Caren stojącą nad łóżkiem pełnym ubrań. Wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała. Wokół niej były porozwalane inne sterty ubrań. Zwróciłem uwagę na ich rodzaj sortu. W jednej z kupek były bluzy, w drugim koszulki, w kolejnym spodnie, a w jeszcze innym spodenki. Na łóżku rozłożone były sukienki i spódniczki. I szczerze, ani razu nie widziałem Caren ubraną jedną z nich. Najbardziej przykuła moją uwagę sukienka w białe groszki na jasnoniebieskim tle. Z tego co wywnioskowałem, była jedną z dłuższych znajdujących się na łóżku. Przypuszczałem, że sięgałaby do kostek. Na Caren oczywiście.

Natychmiast przed moimi oczami, ukazała się wizja Caren, kręcącą się dookoła w tej sukience z rozpuszczonymi włosami i pięknym uśmiechem na twarzy. Jej piękno, radość i błyskotliwość przemierzające w kierunku mojego...

– Archer, potrzebuję twojej pomocy. I to pilnie. Nie wiem co mam ubrać na występ. Doradziłbyś mi trochę? Proszę...?

Ocknąłem się. Od kiedy ja myślę o takich rzeczach? Spojrzałem na Caren, która patrzyła na mnie z oczekiwaniem. Rozdziawiłem lekko usta i patrzyłem na nią, próbując nie myśleć o niczym innym. Tylko, że to było trudne.

– Ee...– nie miałem pojęcia co odpowiedzieć. Ona potrzebowała pomocy, a ja głupi znowu, któryś raz z kolei byłem tam gdzie nie powinienem. Chociaż, fajnie by było gdyby się to spełniło...Aj! Idiota.

– Może pójść w sukience, albo w spódniczce? Co ty na to? O! A może w spodniach? Czy lepiej w spodenkach? – rozmyślała.

Zerknąłem na te wszystkie sterty ubrań. Nie miałem bladego pojęcia, jaki jest jej styl ubioru. Ale musiałem coś odpowiedzieć, by nie była z tym sama.

– Hm...w sukience może być ci nie wygodnie, tak jak ze spódniczką. Spodenki albo spodnie. Zależy jaka pogoda.

Caren patrzyła na mnie z lekkim niedowierzeniem, jakby nie spodziewała się tego, co powiedziałem. Na początku się przestraszyłem, że poruszyłem jej strefę ubioru. Na szczęście nie pewność znikła szybko, bo na jej twarzy zawitał mój ulubiony wyraz twarzy, na który mogłem patrzeć godzinami.

– Archer, jesteś wielki! Nawet nie wiesz jak mi pomogłeś! – wykrzyczała uradowana.

– Nie ma problemu. – odpowiedziałem, odwzajemniając jej uśmiech. – A takie pytanie mam. Po co ci te wszystkie rzeczy? – wskazałem na rozwalone ciuchy. – Nie wystarczy wziąć dwie pary ubrań? To nie wyjazd na miesiąc...

– Jedna para ubrań na wyjazd, druga na przebranie, gdyby było mi gorąco kub zimno, więc trzy. Nie wiem jaki jest klimat w stanach więc wezmę jeszcze na wszelki wypadek długi rękaw i krótki. Na występ, to oczywiste. Po występie, bo może być przepocone po graniu. No i na powrót. A! i jeszcze przeciwdeszczowa kurtka.

Odcięło mi mowę. I to nie na żarty. To było coś więcej niż zaskoczenie. Nie potrafiłem tego opisać, ale wiem, że takiego czegoś się nie spodziewałem. Jeszcze ani razy nie słyszałem takiego wykładu ubrań na kolejne dwa dni. Może dlatego, że większość czasu spędziłem w towarzystwie chłopaków.

Every Day About YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz