26.09.2021

432 19 4
                                    

Minął tydzień odkąd uczę Caren grania na gitarze. I wiarygodnym faktem jest to, że jej jak na początkowego gitarzystę elektrycznego, idzie tak dobrze, że nawet ona sama była zaskoczona. Cieszyła się na każdych lekcjach biorąc gitarę do ręki i zaczynając grać. Oczywiście, nie jest jeszcze gotowa by, powiedzieć o tym nauczycielce, ale tak na moje oko z jej potencjałem nauczy się za jakiś kolejny tydzień.

Ten dzień był według mnie wyjątkowy, bo postanowiłem dzisiaj, że zrobimy cover do jednej piosenki. Ostatnimi czasy zastanawiałem się nad tym i w końcu doszedłem do wniosku, że nie zaszkodzi spróbować jeszcze raz. To tego przedsięwzięcia poparły mnie słowa Caren, które nie odchodziły od moich myśli od tygodnia.

„Ja też wierzę, że tobie też się uda."

Za każdym razem gdy myślałem o Caren na twarzy pojawiał mi się uśmiech. Byłem zadowolony, że potrafiłem porozumiewać się z dziewczyną. Bałem się, że to będzie trudne, ale tu się jednak okazuję, że natrafiłem też na osobę która również potrafi się dogadać. I to lepiej ode mnie.

W ostatniej chwili napisałem do Caren, że dzisiejsze lekcje są odwołane. Pierwszy raz do niej pisałem i nie powiem, miałem do tego niepewne wahania. Nigdy nie miałem okazji pisać do jakiejkolwiek dziewczyny. Przez chwilę czułem się trochę wycofany. Chyba potrzebuję jak najszybciej znaleźć dziewczyny, bo bez niej zdziczeje.

– Przekazałeś jej, że nie będzie cię dziś na szkoleniu? – zapytał się mnie Eddie, kiedy kierowaliśmy się do pokoju po wszystkich lekcjach.

– Tak, w ostatniej chwili na szczęście.

– W ostatniej chwili? – dopytywał David.

No japier...

– Tak, dokładnie w ostatniej chwili do niej napisałem. – odparłem przewracając oczami.

– Dlaczego nie podszedłeś? Była przecież dzisiaj w szkole. – rzekł Eddie.

– Najwyraźniej zapomniałem. – powiedziałem stanowczo nie odwzajemniając ich pełne prawdopodobnie zaciekawienia wzrok.

Kiedy już byliśmy w pokoju, przebrałem się na luźne ubrania. Założyłem to co zwykle gdy śpiewam: czarną koszulkę na ramiączka i ciemne spodnie Cargo. Na nogi nałożyłem moje ulubione atramentowe Conversy. Nie zakładałem żadnej biżuterii. Mam nadzieję, że nie liczy się ta biżuteria którą nosze na co dzień. Na myśli mam jeden srebrny sygnet który odziedziczyłem również po ojcu. Przedstawia on smocze skrzydła uniesione ku górze. Pierścień ten jest dla mnie bezcenny bo dzięki niemu wiem, że moi rodzice przy mnie czuwają.

Na koniec rozczochrałem włosy i wyszedłem z łazienki. W pokoju nastałem siedzącego Davida, bawiącego się patykami do perkusji, a na balkonie rozmawiającego przez telefon Eddiego. Ten pierwszy zauważając mnie odrzucił pałeczki i zerknął niby to z zaciekawieniem, unosząc triumfalnie brwiami.

– No no, nareszcie prawdziwy Archer Wilson we własnej osobie.

– Daj spokój. Ciesz się widokiem póki możesz, bo następna możliwa okazja za miesiąc. Lub dwa.

– No ej, nie możesz się tak ubierać codziennie? Szybciej byś jakąś dupeczkę znalazł.

Zmarszczyłem brwi i sięgnąłem po telefon, czekając na Eddiego. Piosenkę którą wybrałem na dzisiaj jest River inspirowany BRKN LOVE. Już od dłuższego czasu słuchałem tego covera i zastanawiałem się nad jego lekkim przerobieniem. Nie zaszkodzi zrobić z covera cover. Szukałem również takiej, przy której mogłem wydrzeć swoje struny głosowe, bo najwyraźniej mi tego brakowało. A w szczególności kiedy mieszka się z takimi pajacami.

Every Day About YouWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu