Rozdział 22

279 23 35
                                    

Zwykle rozumiałem Kai'a nawet kiedy z jego ust wyszła najgłupsza fraza wszechczasów, jednak teraz nie potrafię doszukać się sensu jego słów nawet jeśli od paru dobrych minut jedyne co robi to tłumaczy mi co tak naprawde chodzi po jego głowie.

Smith zaprosił mnie do środka, ale w prawdzie żałuję, że tu wszedłem.

Jego nieduże pomieszczenie zupełnie niczym nie przypomina mi pokoju Kai'a, którego znałem.

Racja. To nie jest Kai którego znałem.

Smith nigdy nie pomysłałby o zostawieniu mnie samego już na zawsze tylko dlatego, że boi się stanąć twarzą w twarz z uczuciami.

W prawdzie ja też boję się przyznać do nich na głos, ale nigdy nie przyszłoby mi do glowy zostawienie Kai'a sam na sam z nadzieją, że niedługo wrócę, a wszystko będzie zupełnie tak  jak było dawniej.

Już dawno nie było mnie w pokoju Kai'a, lecz do dzis pamietam tor śmieci jaki trzeba było pokonać aby dostać się do czegokolwiek w jego pokoju, więc dlaczego dziś leży tu jedynie pare pustych butelek?

Jego pokój jest ponury i zupełnie pozbawiony prawdziwego Kai'a.

Okno rozciągnięte na niemalże całą ścianę nie ma zasłon, a reszta scian zostaje żywcem pożarte przez złote promienie słońca.

Zwykle pokryte były masą plakatów i zepsutych płyt winylowych.

Siedzi tu kompletnei sam, kiedy jego stara wersja nigdy nie pozwoliłaby na taki przebieg rzeczy.

Jego ponura rzeczywistosc sprawia, że tęsknie za Kai'em jeszcze bardziej niż kiedykolwiek dotąt.

Nie tak go zapamiętałem, i nie tak chciałem go zapamietac.

-Jeśli znowu nic nie zrozumiesz, przestanę ci to tłumaczyć.- Grozi rzucając się na swoje nieposłane łóżko.- W podstawówce był taki chłopak.- Zaczyna dosc niepewnie.- Spodobał mi się odrazu kiedy go zobaczyłem.

-I chciałeś uciec z ninjago przez jakiegoś chłopca?- Prycham kładąc sie obok niego.

-Tak, bo los zrobił ze mnie pośmiewisko, i w liceum trafiliśmy do tej samej klasy

Chciałbym wrócić już do domu, ale zgaduję, że to nie możliwe, bo Nya zostawiła mnie tu jak niechcianego szczeniaka.

-A można bardziej do rzeczy?- Naglegam spoglądając na niego kątem oka.

-To ty jesteś tym chłopakiem- Mówi na jednym wdechu, po czym przewraca się na brzuch, i chowa twarz w swojej pomiętolonej poduszce.- to od uczuć do ciebie chciałem uciec, wiesz?- Mówi drżącym ze strachu głosem.- Nie chciałem ci mówić, bo przecież dla ciebie byłem
jedynie najlepszym przyjacielem.

W ciszy analizuję w myślach jego słowa, które teraz wydają mi się być tak cholernie bolesne.

Nie mam pojęcia co powinienem teraz czuć, a co dopiero powiedzieć.

po policzkach droge wykrawają mi palące łzy.

Może to głupie, ale czuję jakby ktoś właśnie z całej swojej kurewskiej siły przywalił mi w sam środek twarzy.

Czuję jak serce zaczyna bić mi szybciej, zupełnie jakgdyby za moment miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej, i już nigdy do niej nie wrócić.

Skoro tak bardzo mnie kochał, dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział?

Przez cały ten czas zabijałem się od środka mówiąc sobie, że Kai nigdy mnie nie pokocha, kiedy on zrobił to już dawno temu.

Powinienem mu współczuć, bo przechodzi przez to jeszcze dłużej niż ja, ale moje wnętrze woli być złe.

Złe, bo zmarnowałem tyle czasu na kochaniu się w kimś, kto kochał się we mnie.

Gdybym tylko wiedział, że mnie kocha.

Gdyby tylko dał mi chociaż mały znak.

Dlaczego kai tak dobrze radzi sobie z ukrywaniem uczuć?

Cały ten czas kiedy zasypiał na moim ramieniu, nie robił tego dlatego bo mógł.
Robił to dlatego, bo moje ramie było dla niego bezpiecznym miejscem.

Cały czas kiedy budził mnie do szkoły, nie robił tego dlatego, że tak robią przyjaciele, robił to bo chciał pokazać jak bardzo mnie kocha.

Każda praca w parach robiona przez naszą dwójkę była dla niego szansą na spędzenie ze mną choć odrobinę więcej czasu, nawet jeśli całą reszte również spędzaliśmy razem.

Skoro mnie kochał, dlaczego mnie zostawił?

Przecież mógł tu zostać i powiedzieć mi co czuje, a dopiero później kiedy coś poszłoby nie po jego myśli, wyjechać i wrócić po paru latach kiedy napięcie między nami opadnie.

On wolał zostawić mnie tu bez żadnych wyjaśnień, kiedy dzień w dzień moje myśli były zapełnione chwilą w której wróci do mojego życia, i zrobi z niego coś lepszego, że ułoży z niego najpiękniejsze origami i postawi w jednej z półek w swoim sercu.

Gdybym tylko o tym wiedział.

Może Kai nigdy nie musiałby wyjeżdżać, a chwila jak ta nie znalazłaby swojego miejsca.

Dwa słowa starczyłyby aby zastrzymać go w ninjago.

"Kocham cię".

-Dlaczego wyjechałeś?- Wbijam w niego swój wzrok, bo brzegi wypchany bólem.

Kai nie odpowiada.

Milczy ważąc w myślach moje słowa, i co raz podnosi na mnie swoje nieme spojrzenie.

-Bo chciałem nauczyć się żyć bez ciebie.- Mówi pociągając co chwilę nosem.- Zapomnieć, że cie kocham, lub coś w tym stylu.- Szatyn wywraca swoimi brązowymi oczami, jakgdyby naprawde nie cieszyła go moja dzisiejsza obecność.

Mam ochotę złapać ga za kark, i zbić jak starego kundla, albo zrobić to samemu sobie, bo nigdy dotąd po żyłach nie krążyła mi tak ogromna mieszanka emocji, której w żaden sposób nie potrafię się wyzbyć.

Najgorsze jest to, że kiedy on starał się o mnie zapomnieć, ja starałem się aby dokładnie zapamiętać jego każdy szczegół, aby przy jego powrocie powiedzieć mu co do niego czuję z takimi samymi emocjami.

A może faktycznie powinienem poprosić Nyę aby mnie z tąd zabrała.
Dam mu o sobie zapomnieć, a może przy okazji ja też zapomne o nim.

Później oboje znajdziemy sobie kogoś nowego do kochania, i nie będzimey musieli już dłużej się ze sobą męczyć.

Chciałbym podjąć jakąś właściwą decyzję, ale jak mogę to zrobić skoro jego usta jeszcze nigdy nie wydawały się być tak aksamitne.

Jak mogę patrzeć  w jego posmutniałe oczy, kiedy chciałbym żeby je zamkną i poraz kolejny zasnął mi na ramieniu.

Tęsknie za Kai'em jakiego znałem tam w Ninjago.

Ale najwidoczniej on już nigdy nie wróci.

-Nya miała racje.- Prycham niekontrolowanym chichotem.- Jesteśmy skończonymi idotami.

Mimo śmiechu, z oczu wciąż sączą mi się łzy. Zupełnie jakbym był chodzącym wachadłem emocji.

-Ty nie.- Poprawia mnie momentalnie Kai.- To nie twoja wina, że sie zakochałem.

-Czyli ten kto sie zakocha jest winny?- Rzucam udając zszokowanego.- W takim wypadku oboje jesteśmy winni.

Zanim Cie Zabraknie /lavashippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz